Andrzej Walter – Chciwość

0
274

Andrzej Walter



Chciwość

 

chciwosc   Czym jest chciwość? Czy tylko chorobą duszy? Czyż nie przyszło nam egzystować w czasach, kiedy chciwość stała się dominującym motorem pchającym świat do przodu, a w konsekwencji urosła do rangi zaradności? Czy może też, oprócz tego, zaraziliśmy się jej mutacjami oraz odmianami w wymiarze zarówno indywidualnym jak i zbiorowym?

 

   Szesnaście lat temu Bracia Golcowie zaśpiewali znakomitą folkową piosenkę zatytułowaną „Ściernisko”. Rok później promowała ona film Juliusza Machulskiego „Pieniądze to nie wszystko”. Warto przez chwilę wczytać się uważnie, w ten dość literacko banalny, ale z werwą wykonany super song, gdyż piosenka okazała się niezłym przebojem. A przebojem okazała się zapewne dlatego, że ów tekst odzwierciedla pewien aspekt polskiej rzeczywistości, pewien obszar mitu, czy raczej kompleksu, albo nawet zlepku całej gamy kompleksów „polskiej duszy” wobec nieosiągalności bogactwa Zachodu.

 

Pole, pole, łyse pole, ale mam już plan

Pomalutku, bez pośpiechu, wszystko zrobię sam

Nad makietą się męczyłem ładnych parę lat

Ale za to zwiedzać cudo będzie cały świat

 

Tu na razie jest ściernisko

Ale będzie San Francisco

A tam, gdzie to kretowisko

Będzie stał mój bank

 

Do roboty mam smykałkę, krzepę mam, jak wół

Sam pociągnę wóz pustaków, choćby był bez kół

Już wyciąłem wszystkie krzaki, teraz zwożę żwir

Mam to w nosie, że sąsiedzi mówią o mnie “świr”

 

Tu na razie jest ściernisko

Ale będzie San Francisco

A tam, gdzie to kretowisko

Będzie stał mój bank

 

Ja nie jestem w ciemię bity, budowlankę znam

I samemu burmistrzowi wstęgę przeciąć dam

 

Tu na razie jest ściernisko

Ale będzie San Francisco

A tam, gdzie to kretowisko

Będzie stał mój bank

 

   Tak oto dochodzimy do fascynującego tematu historii naszych smutnych kretowisk, na których stanęły teraz szklano-betonowe banki. Wyrosły jak grzyby po deszczu. To nawet nie był deszcz. To była rzęsista ulewa, z wielką burzą i głośnymi wyładowaniami atmosferycznymi oraz niszczącym gradobiciem. A zaczęło się od niewinnej mżawki. My, wschodnioeuropejscy ubodzy prostaczkowie zza żelaznej kurtyny, w upokorzeniu półwieczem komuny, z przetrąconym kręgosłupem społecznym, moralnym i etycznym – zaściankowi, zapomniani, zdradzeni i odsunięci od nurtu świata przez ten dynamicznie rozwijający się Zachód i zostawieni samym sobie na pastwę bolszewii oraz armii politruków. Wycięta w pień inteligencja odeszła w niepamięć, a na scenę wkroczył … Obywatel Szmaciak … a wcześniej nawet pewien nadesłany ze wschodu Towarzysz. Wywodził się z nizin, z plebsu, z ludu pracującego miast i wsi. Po drodze mu było z krasnoarmiejcem spiryt w gardło wlewał i planował podboje. Pół wieku … i awans społeczny wykształtował „nowych Polaków” – nie oszukujmy się – właśnie nas. Choć nie są to popularne tematy wszyscy mamy we krwi niziny urodzenia. Choć mamy i szlachetnie urodzonych. Różnie to bywa. Różnie bywało. Niedobitki szlachetnie urodzonych z braku alternatywy przemieniała się w wyznawców komunizmu, czy też socjalistów z ludzką twarzą. Biali, różowi czy czerwoni … gorzej i lepiej urodzeni. W kulminacji roku 1989 straciło to jakby znaczenie. Ewolucja. Rewolucja. Zmiana. Szok. System upadł, zbankrutował, do drzwi zapukał kapitalizm i zrobił z nas dziś to, co zrobił. Nastąpiło totalne przewartościowanie czynników składowych.

 

   Staliśmy się strzyżonymi Muppetami. Wyżej przedstawioną historię losu narodu zna przecież każdy. Historii o skoku na kasę już niekoniecznie. O tym, że jest się Muppetem do golenia nie każdy bowiem już wie. Nie do każdego to dociera. Nie każdy chce to pojąć i przyswoić. Uwierzyć w to. To, że tak to ujmę wyższa szkoła jazdy, wyższy stopień wtajemniczenia i uświadomienia. Muppet, jak to Muppet. Milusi jest. Pluszowy, miękki w dotyku, puszysty – nic, tylko strzyc. Ba, golić do zera. Tego naszego polskiego … frajera… I kiedy banki zwietrzyły krew… krew się polała. Wszyscy (ponoć) zaczęli zarabiać.

 

   Dziś polecę Wam znakomitą książkę o tym wielkim, wyjątkowym eldorado. Książkę nieszlachetną, ale za to do bólu prawdziwą. Książkę, którą, w związku z wszystkim powyższym, co zostało tu napisane, po prostu musicie przeczytać. Musicie (powinniście) uczynić to dla Waszego własnego dobra i bezpieczeństwa. Ku Waszemu, że się tak wyrażę „olśnieniu”. Niech ta luminescencja Wam posłuży jako instrukcja obsługi, jako przewodnik duchowy, jako odkrycie Ameryki. Niech już tu będzie w końcu … to San Francisco… A tam, gdzie to kretowisko … niech stanie ten nasz bank.

 

   Paweł Reszka wykonał dla przygotowania tej książki ogromną, gigantyczną i mentalnie niełatwą pracę. W efekcie pojawiła nam się opowieść jak nas ostrzyc, a właściwie jak już nas ostrzyżono (teraz z kolei zagoniono tylko do roboty i spłacania), a zatytułował nam ją Autor tak:

 

„Chciwość – jak nas oszukują wielkie firmy”

 

   I jest to wyjątkowa opowieść o chciwości. O chciwości, którą widziałem na własne oczy, której zalążki znam z początku lat dziewięćdziesiątych minionego wieku, o chciwości, która zrobiła nas skolonizowany kraj drugiej kategorii i nadal pcha nas w kierunku totalnego zatracenia.

 

   Czy mam już zmienić ten lekko kpiący ton? Może ciut poważniej? Może przejdźmy do rzeczy? Tylko dlaczego? Przecież ja wcale nie kpię. Przecież nie został nam już ani jeden włos. Jesteśmy nadzy i bezbronni. Ogolono nas doszczętnie, gruntownie, dokładnie i bez mydła. Ogolono nas do żywej skóry, jak tucznika przed ubojem, jak łatwowiernych, naiwnych, prostodusznych „nowych konsumentów” o tym mechanizmie wiedzących tyle, co być może niektórym pradziadek opowiadał, jak to onegdaj bywało … w prawdziwym świecie. Tylko czy była to prawda? No cóż. Dziadek już na Powązkach, w Alei Zasłużonych, salwy oddane, wieńce złożone, honory przyznane, a my … do roboty. Od świtu do zmierzchu i zmierzchu do świtu budujmy ten … nowy wspaniały kurnik. Najczęściej na kredyt. Za kredyt. Dla kredytu i poprzez kredyt. Na kretowisku, i owszem, stanął bank, tyle, że nie nasz …

 

   Warto się wczytać w świetną dziennikarską pracę Reszki. Warto zgłębić jak nas zrobili w konia. Warto przekonać się … że i tu, i w tym przypadku … tylko prawda bywa najciekawsza.

 

   Jak pisze Reszka:

 

   “Ta książka to efekt kilkunastu rozmów z pracownikami albo byłymi pracownikami banków, firm doradztwa finansowego, towarzystw ubezpieczeniowych. W znacznej części tych największych, renomowanych. Podkreślam to, bo ktoś mógłby dojść do wniosku, że “takie rzeczy” mogą się dziać tylko w firmach krzakach. Nie, dzieją się we wszystkich firmach działających na rynku – w dużych, średnich i małych. Sprzedać, sprzedać jak najwięcej i jak najdrożej, przegonić konkurencję. Mówiąc wprost, należy naciągać i oszukiwać klientów. Żeby sprzedawać dużo i drogo, trzeba jechać po bandzie – pokazywać tylko jasną stronę produktu, nie wspominać o ryzyku, nie martwić się, że kogoś nie stać na jakąś inwestycję. To nie są jednostkowe przypadki naciągania klientów – to jest cały system”

 

   Po resztę pikantnych szczegółów odsyłam do lektury. Choć w zasadzie cała książka składa się z pikantnych szczegółów, w zasadzie każda rodzina w Polsce zetknęła się z tym „systemem”. Niech nikt nie mówi, że go to nie dotyczy. Kiedyś jeszcze, ponad dwadzieścia lat temu, w czasach mżawki, banki jako krwioobieg gospodarki powoli wchodziły w kapitalizm nakręcając koniunkturę. Nawet nie zauważyliśmy jak złapano nas w sieć. Dziś te banki stały się walcem zarabiania pieniędzy. Za wszelką cenę. To jest opisane w tej książce. Ale nie, jak się może Wam wydaje z lotu ptaka, z warstwą ekonomicznego żargonu, z przedstawieniem nazw, procedur, wydarzeń i jakże nudzącym ekonomicznym detalem. O nie. Jest ukazany człowiek. Człowiek chciwy i zmuszany do chciwości, człowiek namawiający doń i namawiany, i po nią sięgający, i dławiący się nią. I poraża w tym wszystkim brak skrupułów, brak litości, prawa dżungli i bezduszna gra namiętności posiadania.

 

   Opis ludzi wtłoczonych w system, ludzi tworzących system, ludzi chorych na system, ludzi gorzko płacących za system. Opis, wypowiedzi, maile, spowiedzi, wyznania, refleksje, historie i relacje. Czytelnik wchodzi w narastającą atmosferę opowieści o chciwości oraz jej genezie. To zaprawdę – wstrząsająca lektura.

 

   Paweł Reszka opisał, jak nas oszukują banki.

 

“Zaskoczyło mnie, że ten świat jest tak bezwzględny, a chciwość powszechna. “Chciwość”. Ale nie tylko bankowców i pracowników instytucji finansowych. Także chciwość nas, klientów. To ona jest źródłem kryzysu i dramatów ludzi, którzy stracili na polisolokatach albo mają problem ze spłaceniem kredytu we frankach.

 

   Ten równoległy świat opisuje Paweł Reszka, jeden z najbardziej cenionych dziennikarzy w Polsce. Warto przytoczyć kilka słów z wywiadu, którego udzielił dziennikarz:

 

Udał się pan w podróż po mrocznym świecie.

 

To prawda.


Co najbardziej pana w nim zaskoczyło?


Że ten świat jest taki bezwzględny. Że to odbywało się tak cynicznie, na chłodno. Że ta chciwość była na tak wielu poziomach, była powszechna. Zaskoczyło mnie też, że to równoległy świat. I to całkiem niedaleko od nas. No bo jak się pan rozejrzy, to w swoim otoczeniu będzie pan miał kogoś, kto był lub jest agentem ubezpieczeniowym albo pracuje w banku. Byłem zaskoczony, jak podniosłem tę zasłonę i zobaczyłem, co tam jest.


   Kiedy przeczyta się tę książkę, to człowiek sobie uświadamia, że to wszystko jest tutaj bardzo blisko, że to nie jest coś odległego. To nie jest Panama Papers, przekręty na miliardy dolarów, gdzie jest zamieszany jakiś premier czy inny prezydent.


   Jak się popatrzy po rodzinie, po znajomych, to widać, że wszyscy znamy ludzi, którzy się na tym systemie sparzyli. A kiedy spytamy, kto ich namówił, okazuje się, że sąsiad albo syn kuzyna.

 

   Tyle o książce. O systemie, o pieniądzach. Ale czy chciwość to tylko kasa, dobra materialne i ich posiadanie? Czym jest tak naprawdę chciwość? Określa się ją jako “wstrętną chorobę duszy”. W szerszym znaczeniu jest nieumiarkowanym pożądaniem posiadania jakiejkolwiek rzeczy, natomiast w ściślejszym sensie jest to nieumiarkowane umiłowanie posiadania dóbr, jak też i pieniędzy. Wynika z tej definicji, że chciwość jest “miłością czegoś”, czyli posiada charakter emocjonalny. To nieumiarkowane umiłowanie dóbr doczesnych, zdobywanie ich i gromadzenie wiąże się z przywiązaniem do nich, niemal z bałwochwalczą miłością. Żądza bogacenia się, pokusa chciwości jest jedną z niedobrych skłonności człowieka. Nasuwa się tutaj refleksja i pytanie: Czy zło tkwi w samym posiadaniu bogactw? Oczywiście, że nie. Ważne są metody bogacenia się oraz niewłaściwy sposób ich używania.

 

   Najgorsze następuje wtedy, kiedy żądza posiadania przekroczy granice umiarkowania. Chciwy nie przebiera w środkach. Zdradza, oszukuje, bywa nieobliczalny, podstępny i nieczuły na krzywdę. I co najgorsze, ten mechanizm postępowania dotyczy po pierwsze nas wszystkich, a po drugie – nie tylko w kwestiach materialnych. Chciwość może również dotyczyć takich pojęć, kategorii tego świata jak władza i sława. I tutaj już kończą się „żarty”. Ponieważ sprawa chciwości może dotykać nie tylko człowieka w jego dążeniach materialnych. Chciwość może się też okazać pazernością na: sławę, poklask, wynoszenie na piedestały czy ślepy zaułek podziwu. Ten blichtr zawsze działa.

 

   Czy nie wkroczyłem znowu na jakby grząski grunt? Przecież tak rozumiana cecha występuje w całym środowisku literackim jako żywo. I cóż z tego, „że tak było zawsze”? To ma być argument no to, żeby się z tym godzić?

 

   To tylko, drodzy Czytelnicy, swobodna dygresja, odejście od tematu. Wolne skojarzenie wynikające z poszukiwania jądra tematu, problemu, który nas trawi oraz poczynionych obserwacji czy skojarzeń. Chciwość jest wpisana w konstrukcję ludzką. Nic nowego. Tylko chyba nam się dziś sumienia jakby zdemokratyzowały …

 

   I tak od okradania nas przez banki i instytucje finansowe doszliśmy do kategorii etycznych i moralnych. Tyle, że to był od początku tekst o tym. O nas. O Polsce. O wielkim naszym przegraniu, które odbywa się na naszych oczach i ciężko jest dziś jeszcze coś naprawić. Ten tekst być może jest jednym wielkim pytaniem. Być może o to, co nas może jeszcze uratować …

 

Andrzej Walter

 

 

 

 

 

 

Paweł Reszka „Chciwość – jak nas oszukują wielkie firmy”, Wydawnictwo  Czerwone i Czarne, Warszawa 2016, stron 304, ISBN 978-83-7700-228-5

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko