Ewa Serafin
Między piekłem i niebem
Beata Kępińska jest osobą o bardzo ciekawym życiorysie. Na początku lat dziewięćdziesiątych mieszkała z rodziną w Republice Południowej Afryki [Transwal Wschodni – uznany za najpiękniejszy region RPA i jeden z piękniejszych na świecie], gdzie jej mąż – lekarz pracował w szpitalu w Johannesburgu, a ona zajmowała domem oraz próbowała sprzedawać własnoręczne wypieki a nawet – jako tzw. day mother – niańczyć niemowlęta.
Beata Kępińska jest odważna i rezolutna – prawdziwie „świętokrzyska baba” – jak czasem sama o sobie mówi.
Taka też jest i jej proza – jędrna i pełna temperamentu, wyrosła z osobowości autorki i jej bogatych doświadczeń, z których garściami czerpie inspiracje tworząc rzeczywistość powieściową. Najnowsza powieść Beaty Kępińskiej „Piekło i Niebo”, wydana nakładem Wydawnictwa ZYSK i S-KA, podobnie jak trzy poprzednie [„Sielsko i diabelsko” – 2011 r., „Zaradna” – 2012 r., „Taniec z czarownicami” – 2014 r.], udowadnia, że autorka pisze swoje książki nie dla krytyków literackich czy wąskiego kręgu osób o szczególnie wysublimowanych wymaganiach – lecz dla zwykłego czytelnika, który szuka w powieści potwierdzenia i pewnego u b o g a c e n i a swojego świata.
W ocenach utworów literackich liczy się jedno. To ma być rzecz – w swoim gatunku – dobrze napisana. Dotyczy to warstwy językowej, nieodzownych myśli i koncepcji, z których wyłoni się osobowość piszącego, nawet jeśli się z nim nie zgadzamy. Jeżeli czytelnik odnajduje to w książce – czyta. Jeśli nie – to po przekartkowaniu kilku pierwszych stron – odkłada i już do tej lektury nie wraca. Zbyt wiele jest wspaniałych książek, które ma szansę jeszcze odkryć.
Zdarza się, że do niektórych – zwłaszcza arcydzieł literackich – wielokrotnie się powraca.
Czytanie innych, zaliczanych do kategorii tzw. powieści popularnej, po prostu sprawia przyjemność, ze względu na tematykę, dobrze poprowadzoną intrygę i przyjazny język.
Powieść Beaty Kępińskiej „Piekło-niebo” wpisuje się w tę ostatnią kategorię lektur. Zręcznie wymyślona fabuła intryguje, wciąga i do ostatniej stronicy nie puszcza. „Świętokrzyska baba” zawlecze uwagę czytelnika aż do Johannesburga, gdzie trafiła młoda bohaterka [czyżby swego rodzaju alter ego autorki?] wraz z mężem i dziećmi. Niefortunnie wybrali się tam akurat w czasie, gdy dokonywały się zmiany ustroju politycznego Republiki Południowej Afryki, opartego dotychczas na apartheidzie – gdy czarna ludność podjęła walkę z dyskryminacją rasową. Gdzie biali zamieszkiwali w zamkniętych posiadłościach, pilnie strzeżonych, także przez pitbulteriery, z roletami antywłamaniowymi, systemem fotokomórek, alarmów, a broń palna należała do obowiązkowego wyposażenia.
Afrykańskie klimaty i malownicze pejzaże opisane są tutaj tak, że mamy szansę niemal dotknąć owej egzotycznej roślinności i poczuć woń Czarnego Kontynentu. Bogata galeria portretów – czarni i biali potraktowani zostali przez autorkę w równym stopniu wnikliwie i z dużym zacięciem satyrycznym.
To rzeczywistość całkiem odmienna od naszej. Świat, w którym małpy wdzierają się do domu, by podkraść żywność, a na drodze można natknąć się na nosorożca, a jeszcze częściej – czarną mambę czy kobrę. Można paść ofiarą politycznych terrorystów, a niemal na co dzień panuje nieprawdopodobny wręcz bandytyzm.
Poznajemy niezwykłe obyczaje i mentalność czarnych.
Autorka nie unika również tematów trudnych. Podejmuje na przykład próbę analizy rasizmu i antysemityzmu. Przypomina też – kiedy w pierwszych rozdziałach książki poznajemy korzenie rodowe bohaterki – realia PRL-u, rzeczywistość sprzed kilku dekad, kiedy w naszym kraju wszystkiego brakowało. Można darować Beacie Kępińskiej pewne skróty fabularne, a nawet uproszczenia, gdy pokazuje – wydawałoby się – nierozwiązywalne problemy, ponieważ nie ma tu miejsca na relatywizm moralny tak rozpowszechniony w niektórych kręgach. W jej powieści odnajdujemy podstawowe wartości i proste podziały na dobro i zło.
Jest to szalenie krzepiące.
Wyobraźnia, wrażliwość [nie zapominajmy, że Beata Kępińska jest także znakomitą poetką] oraz niesłychany temperament pisarski autorki „Piekła-nieba” sprawiają, że powieść ta wymyka się tradycyjnej klasyfikacji i nie da się jej zamknąć w pojęciu „obyczajowa”. Ta opowieść o miłości i o dojrzewaniu emocjonalnym, ma również znamiona książki podróżniczej, a nawet – ze względu na dość wyraźnie zaznaczony wątek pedofilski – klasycznego kryminału. Powyższe elementy wplecione w intrygującą fabułę sprawiają, że powieść tę czyta się z dużym zainteresowaniem.