Bohdan Wrocławski – Z notatnika przeciętnego obywatela (wokół konfliktu w jury Angelusa)

0
373

Bohdan Wrocławski


Z notatnika przeciętnego obywatela (wokół konfliktu w jury Angelusa)

 

bwroclawski2016

Mimo, że jest już wrzesień – przedsionek jesieni – jestem nastawiony tak jakoś letnio, pogodny dla ludzi i całego otoczenia. Siedzę w Kątach Rybackich, czasami oglądam telewizję, czytam przysyłane mi książki, staram się unikać politycznego rejwachu, bo doskonale zdaję sobie sprawę, jak źle wpływa on na trawienie, a co za tym idzie – na cały organizm. Czasami odwiedzi mnie ktoś znajomy z kręgu literackiego, posiedzimy, pogadamy o literaturze, poczytamy wiersze – ot, życie ponad siedemdziesięcioletniego emeryta, który doskonale wie, że stres zabija, a stres wynikający z awantur politycznych jest dla każdego w miarę rozsądnego organizmu niezwykle toksyczny.

   Jednak życie jest życiem i człowieka dopadają czasami niespodzianki, które albo wprawiają go w stany emocjonalne, jakich za wszelką cenę chciałby uniknąć, albo w niezwykłe zdumienie i zupełne niezrozumienie sprawy. Bywa i tak, że jedno i drugie przemieszczają się w sobie tworząc chaos myślowy u starszego już obywatela, powodując a to palpitacje serca, a to trzęsawkę groźną dla całego umysłu. W takich wypadkach idę na zupełnie opustoszały brzeg morza, bo przecież muszę porozmawiać z kimś w miarę inteligentnym, czyli ze sobą, aby zdarzenie, które mnie nawiedziło i dotknęło, spokojnie poukładać i zrozumieć. Morze, jak to morze, ma w sobie niespotykaną cierpliwość wykształconą przez miliony lat istnienia w różnych warunkach i czasami udaje mi się ową cierpliwość od niego zapożyczyć.

Żeby jednak dłużej nie epatować moich kochanych Czytelników swymi stanami emocjonalnymi, postaram się w miarę spokojnie przejść do rzeczy, choć kipiel we mnie okrutna i bardzo rzadko spotykana. Ci, którzy mnie znają osobiście, wiedzą, że w złość wpadam nie częściej niż raz dziennie i okazuje ją najbliższym nie dłużej niż przez trzy ćwierci dnia. Poza tym jestem spokojny niczym niebiański aniołek.

Jakoś tak niedawno dotarła do mnie informacja, że w jury poważnego konkursu literackiego panuje ferment z powodów poza merytorycznych, czyli personalnych. Komuś tam nie podoba się inny członek owego szanowanego gremium i w związku z tym zapowiada, iż z wspólnej miski, przy wspólnym stole, z panem tym a tym jadać nie będzie. Pomyślałem sobie – jego sprawa, takie przypadki trafiają się zawsze i wszędzie, ludzi coś uwiera, źle spojrzą nie siebie, nie wytrzymują ciśnienia, odchodzą, przychodzą niczym fale niespokojnego morza. Ba, nawet kochające siebie małżeństwa, pewnego poranka mówią do siebie basta i biegają po adwokatach, napędzając kasę kauzyperdą.

Wiadomość odpuściłem. Po cholerę mi nerwy, konflikty, ganianie króliczka, bycie gonionym króliczkiem? Jednak „odpuściłem” nie znaczyło, że fala nie przypłynie do brzegu – przypływała. Najpierw ktoś zatelefonował i wciągnął mnie w dyskusję, potem dwa listy od czytelników, potem fragmenty z prasy i zaczął się rysować całkiem niepokojący obrazek: moje środowisko (środowisko literackie) powoli daje się ponieść wzburzonym falom przypominającym mi kłótnie polityków u Rymanowskiego.

A rzecz ma się tak – kilka osób zakwestionowało bycie w jury Angelusa razem z Krzysztofem Masłoniem, krytykiem literackim o wieloletniej, sprawdzonej już sprawności zawodowej i renomie w środowisku, że tak niezbyt ładnie się wyrażę. Nasamprzód z udziału w jury zrezygnował Ryszard Krynicki, poeta, którego wielce szanuję i lubię jego wiersze od czasu do czasu poczytać. Potem Monika Sznajderman i Andrzej Stasiuk zakwestionowali udział w jury Krzysztofa Masłonia z powodów jakie przedstawiła Gazeta Wyborcza, którą poniżej cytuję: 

We wtorek założyciele wydawnictwa Czarne Monika Sznajderman i Andrzej Stasiuk napisali listy do przewodniczących Literackiej Nagrody Europy Środkowej „Angelus” i Nagrody Literackiej m.st. Warszawy, protestując przeciwko obecności w ich jury publicysty „Do Rzeczy” Krzysztofa Masłonia.

Masłoń w opublikowanym w tym tygodniku tekście pt. Zdrada klerków, oceniając umiejętności pisarskie Olgi Tokarczuk, stwierdził, że

zdecydowanie najlepiej wychodzi jej mizdrzenie się. (…) Jak mało kto wie, gdzie w literackiej spiżarni spoczywają konfitury, i jej uwagi na temat Niemców bynajmniej nie są przypadkowe. Tak jak Andrzej Stasiuk (wciąż uchodzący za młodego i obiecującego, 55-letni, wesoły facio, który mieszka w Bieszczadach, gdzie bawi się w farmera) głównie dba o swoją obecność nad Menem. Proeuropejskość tych naszych, pożal się Boże, intelektualistów, ma też niemieckie podglebie.

Księgi Jakubowe” Tokarczuk z kolei „powstały po to, by z tematyki żydowskiej po raz n-ty uczynić kwestię fundamentalną dla polskiego tam i wtedy, a w konsekwencji tu i teraz”.

Elity czy „elity”

Masłoń chłoszcze „fałszywą elitę intelektualną”, do której zalicza również twórców sceny podpisanych pod apelem o organizację Kongresu Kultury „przeciwko pogardzie, ksenofobii i nienawiści”: Krystiana Lupę, Krzysztofa Warlikowskiego, Grzegorza Jarzynę i „rzecz jasna” Agnieszkę Holland. Ci bowiem „wbrew znanej prawdzie głoszonej przez Kazimierza Dejmka, że aktor jest do grania, a dupa do srania, udowadniają, iż podpisać się potrafią”.

Monika Sznajderman: – To człowiek szkalujący ludzi kultury, piszący o nich obrzydliwym, przywołującym upiory Marca ’68 i odwołującym się do tamtej retoryki językiem. Przykładem choćby fragment odnoszący się do Kazimierza Kutza: „W zeszłotygodniowym wywiadzie wyznaje, że gdyby był młodszy, ‘dałby stąd dyla’. To zresztą charakterystyczne, jak często podobne Kutzowi ‘autorytety’ grożą, że opuszczą Polskę. Może szkoda, że tego nie robią?”.

Otóż uważam, że taki człowiek sam stawia się poza kręgiem tych, których można traktować jako krytyków literatury. Stawia się w szeregu ludzi, których – z ich językiem i paranoiczną wizją świata, kultury, historii – należałoby zbojkotować.

– mówi Sznajderman.

I dodaje, że Masłoń, podobnie jak wielu prawicowych publicystów, żywi wiele obsesji: – Obsesję antyniemiecką (Tokarczuk i Stasiuk na usługach Niemców, a nawet, o zgrozo, Austriaków!), obsesję salonowo-warszawkową (Olga Tokarczuk „ujadająca wściekle”, „z czeredą salonowych piesków” czy „nasza Krysia” – Krystyna Janda), obsesję antyfeministyczno-genderową czy stosunkowo najmniej groźną obsesję wieku wreszcie, gdy o kolejnych twórcach pisze, że wciąż, mimo wieku, uchodzą za młodych i zdolnych”.

   Tak to mniej więcej wygląda od strony tych osób, które kwestionują udział Masłonia w jury konkursu, a ja szwendając się nad morzem, zaczynam myśleć, że i w moim środowisku zaczyna być gorąco od politycznych swarów. I jakaś taka żałość na mnie przychodzi, bo wiele razy miałem i mam inne zdanie niż wielu moich kolegów po piórze na różne tematy (w tym i polityczne) ale nigdy przenigdy nie pomyślałem, że moje poglądy na świat, politykę, sztukę mają jakiekolwiek znaczenie w naszych stosunkach literackich i koleżeńskich. Zatem wydaje mi się, mam prawo do napisania tego, co poniżej.

   Jeśli Monika Sznajderman, Ryszard Krynicki, Andrzej Stasiuk nie zgadzają się z tym, co napisał Krzysztof Masłoń, to wydaje mi się, że są na tyle sprawni warsztatowo i intelektualnie aby odpowiedzieć Masłoniowi w każdej gazecie, każdej stacji radiowej lub telewizyjnej. Mają prawo dać odpór jego poglądom, ale na litość Boską, nikt nie daje im prawa, bo takie prawo nie istnieje w sztuce, do kwestionowania jego obecności w tym, czy innym gremium. Ta ścieżka prowadzi nas w bardzo niebezpieczną stronę, – eliminację z życia publicznego tego czy innego twórcy za jego poglądy polityczne, obyczajowe, wreszcie społeczne i artystyczne.

   Ryszard Krynicki, odszedł z jury, bez żadnych dodatkowych żądań, Monika Sznajderman i Andrzej Stasiuk zakwestionowali obecność w jury Krzysztofa Masłonia. Mogli uczynić inaczej, polemizować. Nie uczynili tak. Ryszard Krynicki zachował twarz – nie musi siadać do obiadu z kimś z kim nie chce siadać, pozostali natomiast wyganiają kogoś od stołu, sami chcąc zjeść posiłek. Tyle tylko, że przy tym stole ma prawo siadać każdy, kogo w to miejsce zaproszono, a Masłonia zaproszono, nie zaproszono natomiast Andrzeja Stasiuka i Moniki Sznajderman. Jutro pani Monice i panu Andrzejowi nie spodoba się brunet, pojutrze garbaty… Masłoń – przynajmniej ja o tym nie słyszałem – nie żądał wykluczenia innych członków jury ze względu na ich poglądy czy twórczość publicystyczną.

   I wreszcie ukoronowaniem tych moich rozważań na zupełnie pustej plaży bałtyckiej, jest  list otrzymany od kilkunastu pisarzy, dotyczący sprawy, o której piszę z prośbą abym i ja go podpisał i opublikował.

Podpisałem. List zamieszczam niżej.


 

List otwarty do przewodniczących jury Literackiej Nagrody Europy Środkowej „Angelus”, Nagrody Literackiej m.st. Warszawy, Nagrody Samorządu Województwa Mazowieckiego im. Cypriana Kamila Norwida oraz władz Wrocławia, Warszawy i Województwa Mazowieckiego

 

Szanowni Państwo,

Zapewne dotarł już do Państwa list Moniki Sznajderman (wydawcy) i Andrzeja Stasiuka (pisarza), zawierający żądanie usunięcia z jury Literackiej Nagrody Europy Środkowej „Angelus”, Nagrody Literackiej m.st. Warszawy i Nagrody Samorządu Województwa Mazowieckiego im. Cypriana Kamila Norwida krytyka Krzysztofa Masłonia. Ponieważ sprawa ta nie dotyczy jedynie tych trzech osób, lecz ma charakter istotny dla kultury polskiej, postanowiliśmy zabrać głos w tej sprawie.

         Krzysztof Masłoń jest doświadczonym krytykiem literackim, obecnym od wielu lat w świadomości publicznej, autorem licznych książek poświęconych literaturze polskiej i niezliczonej liczby artykułów na ten temat, członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Nie ulega wątpliwości, że posiada niezbędną wiedzę i kwalifikacje do sprawowania funkcji jurora w tak poważnych konkursach literackich. O co zatem chodzi, skoro nie ma powodów merytorycznych by domagać się usunięcia Krzysztofa Masłonia? Naszym zdaniem działania Moniki Sznajderman i Andrzeja Stasiuka mają charakter polityczny. Rzecz w tym, że Masłoń ma odmienne od autorów listu, ich zdaniem nieodpowiednie, poglądy.

         Wszyscy zajmujący się literaturą wiedzą, że Krzysztof Masłoń ma jasny i od lat niezmienny osąd rzeczywistości. Trudno jednak nie zauważyć, że wielokrotnie pisał bardzo przychylnie o twórczości osób o odmiennych od jego poglądach i bywał bardzo krytyczny wobec autorów zdawałoby się mu bliskich. W naszym przekonaniu w swych sądach na pierwszym miejscu zawsze stawia wartości literackie. Sposób myślenia Krzysztofa Masłonia o sprawach publicznych nie wszystkim musi się podobać, może budzić czasem sprzeciw, ale czy nie jest tak samo z Moniką Sznajderman i Andrzejem Stasiukiem?

Szanowni Państwo,

Kultura polska ma, a w każdym razie mieć powinna, charakter pluralistyczny. Tworzą ją ludzie o różnych poglądach politycznych, przedstawiciele różnych religii i niewierzący. W polskiej kulturze obecne są różne estetyki, prądy, nurty, jest szerokie pole dla artystycznego eksperymentu. Tę różnorodność i wielowątkowość naszej kultury uważamy za wielką wartość. Skoro nasza kultura ma charakter wielobarwny uważamy, że w jury poważnych konkursów literackich powinny zasiadać osoby o różnych przekonaniach politycznych i estetycznych, reprezentujące różne środowiska. Powinno tam być miejsce dla osób o poglądach Andrzeja Stasiuka i Krzysztofa Masłonia.

         Konsekwencje presji wywieranej na Państwa przez Monikę Sznajderman i Andrzeja Stasiuka łatwo sobie wyobrazić. Sprowadzenie jury do osób o takich samych poglądach zmieni przyznawane przez Państwa nagrody w stricte polityczne, to znaczy takie, w których laureat zostaje nagrodzony nie za twórczość artystyczną, lecz za przekonania polityczne, albo nawet wspieranie konkretnej partii. Z punktu widzenia literatury oznaczałoby to upadek tych nagród. Dlatego apelujemy do Państwa o nieuleganie presji i zachowanie pluralistycznego charakteru jury tych nagród w trosce o zachowanie ich rzetelnego charakteru i dla dobra kultury polskiej.

 

Krzysztof Bielecki, pisarz, członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.

Mirosław Chojecki, członek Pen Clubu, współtwórca Niezależnej Oficyny Wydawniczej „NOW-a”

Jacek Drewnowski, tłumacz

Grzegorz Gortat, pisarz, członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich

Wiesław Helak, pisarz

Wacław Holewiński, pisarz, członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich

Jarosław Jakubowski, pisarz, członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich

Tomasz Kołodziejczak, pisarz, wydawca

Wojciech Kudyba, pisarz, członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, profesor dr hab. filologii polskiej

Grzegorz Łatuszyński, poeta, tłumacz, członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich

Marek Ławrynowicz, pisarz, członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich

Elżbieta Musiał, pisarka, członek Związku Literatów Polskich

Piotr Müldner-Nieckowski, pisarz, członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, profesor dr hab. filologii polskiej

Bernard Nowak – wydawca. pisarz, członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich

Maria Siwkowska – Łatuszyńska, wydawca

Jan Strządała, pisarz, członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich

Konrad Sutarski, pisarz, członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich

Maciej Urbanowski, krytyk literacki, dwumiesięcznik „Arcana”

Andrzej Walter, pisarz, członek Związku Literatów Polskich

Tomasz Zapert – dziennikarz

Zbigniew Zbikowski, pisarz, członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich

Tomasz A. Żak – reżyser teatralny, publicysta

Bohdan Wrocławski, redaktor naczelny e-Tygodnika Pisarze.pl

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko