Stanisław Grabowski
ZANURZONA W MODLITWIE
To poezja zanurzona w modlitwie. Modlitewne wołanie jest jej immanentną częścią. Modlimy się nie tylko słowem, modlimy się także codzienną pracą, modlimy się pamięcią o naszych bliskich, dobrym uczynkiem wobec nich, podpowiada nam Ewa Żak, autorka poetyckiego tomu Obłoki obietnic. Jakby nie roztrząsać tajemnicy wersu Na początku było Słowo, mamy do czynienia z czymś, co dla nas maluczkich jest nie do ogarnięcia, a jednocześnie niezwykle nas pociąga. Używamy wielu narzędzi, by zgłębić boską Istotę. I za Ewangelią według św. Jana zawsze dochodzimy do wniosku, że najbliższe jest temu S ł o w o. To ono wierzy bezgranicznie i każe wątpić, wynosi na piedestał i może strącić w niebyt, a jednocześnie – o paradoksie! – czyni nas tymi, których Pan Bóg stworzył na swoje podobieństwo.
Żar modlitwy, żar wiary, od wieków skryty jest w poezji; także mniej lub bardziej zakamuflowany jest w niej ból, nadzieja i miłość, ale i nienawiść, rozczarowanie, niespełnienie, żal.
Gdy policzymy ile razy w tomie Obłoki obietnic spotykamy np. słowo modlitwa czy też słowo ból (i jego synonimy), zrozumiemy, iż autorka za poetą, papieżem Janem Pawłem II swój i bliźni ból w poezję przetopiła. Wybieram z poszczególnych wierszy:
ból samotności […]
On czuje mój ból […]
kamienie bólu[…]
mądrym jest się wtedy, gdy już zanadto boli […]
między bólem i końcem bólu […]
jest ból niczym oddech zła […]
ból okradający z teraz […]
łzy kapią miesiącami bólu […]
odczaruj ból […]
Wystarczy przykładów?
Czy to ból egzystencji, mający podłoże filozoficzne, czy też ten, który dotyka każdego z nas fizycznie, namacalnie, tego możemy się tylko domyślać.
Poecie trudno swoją biografię wyrugować z poezji, którą tworzy, albo dokładniej: nie jest to możliwe. Po prostu poezja, jak mało która dziedzina sztuki, podatna jest na autobiografizm, na leczenie lęków, czyli ma charakter autoterapii. W omawianym tomie trudno tego nie zauważyć.
To nie jest jakikolwiek zarzut wobec poezji Ewy Żak, autorki debiutanckiego tomu pt. Obłoki obietnic. To po prostu okazja do szerszej konstatacji, tego czym współcześnie żywi się literatura, czyli w tym wypadku poezja. Poeci penetrują najciemniejsze zakamarki ludzkiej psychiki, idą na bój z całym światem lub docierają do miejsc, które są ścianą uformowaną z ich rozpaczy. Czy można im pomóc, czy potrzebują naszej pomocy? Kiedy adept na poetę zapytał Tadeusza Peipera, co zrobić, żeby napisać dobry wiersz, ten mu odpowiedział: – Zabij swoją matkę. W głębokim słońcu dnia widać cienie nocy (z wiersza Blask). Przekonuje mnie prawda tej strofy, poddaje się jej bezapelacyjnie. A takich „perełek” w liryce Ewy Żak odnajduję więcej. To one wyznaczają drogę tej poezji, pozwalają domniemywać, iż poetka zajdzie daleko, jeśli tylko niczego nie straci ze swej wiary, czy żarliwości.
Skoro w poezji Ewy Żak, poza modlitwą, tak wyraźnie wyartykułowany jest ból i pochodne mu stany psychiczne (także: łzy, serce, dłoń, dłonie, kolana, oczy, ramiona), widać jak ważnym tematem w jej twórczości jest c i a ł o, i jak uważnie go słucha. Czy w modlitwie Anioł Pański nie wspominamy: „A Słowo ciałem się stało…”? Za Françoisem Chirpazem powtórzę: „Każda sfera egzystencji […] jest wyposażona w pewien cielesny ciężar, ponieważ każdy objaw istnienia podtrzymywany jest przez ciało”. Inaczej: ciało, cielesność jest w jej wierszach sposobem na odczuwanie i przeżywanie ludzkiej egzystencji. Jednak tu zastrzeżenie: jakie by nie było, posłuszne czy też ulegające pożądaniom, zdrowe albo chorujące, starzejące się, zawsze pozostaje c i a ł e m stworzonym przez Boga na Jego podobieństwo. I chociaż rzadko odnajdujemy w tym tomie słowo d u s z a, to trudno nie konstatować, iż oba te pojęcia u Ewy Żak nie istnieją bez siebie.
Rozpatrując pod tym kątem poezję Miłosza, Szymborskiej, Świrszczyńskiej, Różewicza, czy Nowaka, pomijam dziesiątki innych nazwisk, zwłaszcza związanych z Nową Falą, utwierdzamy się w przekonaniu, iż ciało to zasadniczy element egzystencji człowieka. Nie odkrywamy niczego nowego. W omawianym tomiku poprzez emocje, przecież także związane jak najbardziej z ciałem, odnajdujemy zachwyt każdym przejawem życia na Ziemi, które jest dziełem Boga Stworzyciela. Poetka z ułomków codzienności buduje swój własny i niepowtarzalny świat, którego podstawę stanowi modlitwa. Nie ma tu strzelistych aktów wiary, modlitwą jest zwyczajny ludzki trud kierujący się dobrem bliźniego, także zachwyt bogactwem i doskonałością natury, czego dowodem np. tytułowe obłoki, tak wiele przecież zwiastujące i obiecujące każdemu kto potrafi widzieć, a tego nie można odmówić autorce. Bliskie jest jej każde doznanie zmysłowe, dzięki któremu poetka przybliża nam świat w całej jego złożoności, przykładem puenta wiersza Pod niebem: Pod Twoim niebem/ wciąż wszystko zachwyca. Warto też podkreślić uniwersalizm wiodących tematów tej poezji, uwolnienie się z przypisywanej odgórnie roli kobiety-poetki, jakoś trudno byłoby mi te wiersze zaklasyfikować do tzw. poezji kobiecej.
W krótkiej recenzji mogę tylko zasugerować bogactwo kulturowych odniesień, motywów czy toposów obecnych w tomie Obłoki obietnic. A na koniec cytuję, tytułem egzemplifikacji tego co wyżej napisałem, jeden z utworów poetyckich Ewy Żak pt. W oczekiwaniu:
Nie zdarzyło się szczęście, na które czekałam.
Nie przyszło wieczorem ani o poranku.
I nie odpowiedziało dzień dobry mojemu dzień dobry…
Nie zdarzyło się…
I?
Nie urosło serce…
Nie rozkwitła dusza…
Nie ma pięknych uczuć ani ciepłych myśli.
Słońce w sercu zbladło.
Uśmiech zapadł w sen.
Nie zdarzyło się, bo?
Bo ono wciąż myli się w drodze.
_____________________________________
Ewa Żak, Obłoki obietnic, Wydawnictwo ASTRA, Łódź 2016