Katarzyna Wójcik – Ukryty wymiar rzeczy

0
214

Katarzyna Wójcik


Ukryty wymiar rzeczy

 


w rzeczy samejAtomy są około dziesięć miliardów razy mniejsze od nas, przez co struktury w skali atomowej pozostają dla nas niewidzialne. Właśnie tym maleńkim atomom zawdzięczamy to że ołówek zostawia ślad na papierze, woda ze szklanki się nie wylewa, a betonowa kopuła rzymskiego panteonu zachwyca niezmiennie od dwóch tysięcy lat. Atomom zawdzięczamy też możliwość swobodnego obejrzenia filmu w kinie i rozkoszowania się jedwabistą konsystencją czekolady. Brzmi absurdalnie?

 

W rzeczy samej Marka Miodownika – angielskiego materiałoznawcy – z wiele wyjaśniającym podtytułem Osobliwe historie wspaniałych materiałów, które nadają kształt naszemu światu, to propozycja wspólnego grzebania w molekularnej maszynerii otaczających nas rzeczy. Stal, papier, beton, czekolada, pianka, plastik, szkło, grafit, porcelana i implanty. Dziesięć rozdziałów, których wspólną osią jest zdjęcie autora, siedzącego przy stoliku z filiżanką i książką. Dziesięć rozdziałów, w których została skondensowana historia, przeznaczenie i struktura materiałów będących w zasadzie fundamentem naszego widzialnego, nieożywionego świata, wzbogaconych odręcznymi rysunkami maleńkich cząsteczek i wzorów chemicznych.  

 

Wkładasz do ust kawałek ciemnej czekolady i czujesz, jak zaczyna się rozpuszczać – to kryształy masła kakaowego typu V, które nadają twardość brązowej kostce, powoli tracą spójność. […] Aby przeszły ze stanu stałego w płynny, potrzebna jest energia pozwalająca na zerwanie wiązań atomowych pomiędzy cząstkami kryształu, tak by cząstki te mogły zacząć się swobodnie poruszać jako ciecz. Gdy więc temperatura czekolady zbliża się do punktu topnienia, kryształ czerpie potrzebną mu energię właśnie z twojego ciała. […] Mocą rozumu udało nam się przekształcić nierokujący, obrzydliwy orzech z tropikalnego lasu w chłodną, ciemną, kruchą substancję, zaprojektowaną w jednym tylko celu: aby rozpuścić się w twoich ustach, zalać twoje zmysły ciepłymi, wyrazistymi, gorzko-słodkimi aromatami i pobudzić ośrodki przyjemności w twoim mózgu.

 

Trudno oprzeć się pokusie sięgnięcia po kawałek czekolady po przeczytaniu takiego opisu. Perełką wśród rozdziałów jest właśnie ten o czekoladzie i tworzących ją cząsteczkach trójglicerydów, które – w zależności od tego jak zostaną ułożone – wpływają na miękkość czekolady, to, czy będzie miękka i łamliwa, czy też twarda i wydająca charakterystyczny dźwięk przy łamaniu. Miodownik z niezwykłą zręcznością łączy opisy procesów powstawania materiałów, ich historię, przeznaczenie a także kontekst kulturowy (czasem też językowy), który nierzadko okazuje się zupełnie zaskakujący. Tak jak w przypadku wspomnianej czekolady, której nazwa wywodzi się z języka Majów (chocolatl) i oznaczała gorzką wodę – czekolada bowiem na początku miała konkurować z kawą i herbatą, a jej smak nie miał nic wspólnego ze znanym dzisiaj smakiem czekolady. Albo ołówka, którego nazwa pochodzi od… ołowiu, z którym przez tysiące  mylono grafit (w dodatku w XVII i XVIII wieku grafit wykorzystywano do wyrobu kul armatnich i muszkietowych).  

 

Każdy z tych opisanych dziesięciu materiałów w jakiś sposób zdaje się być fenomenalny, genialny w swej prostocie i niekiedy zdumiewa że sposób jego produkcji został odkryty tak późno (Europejczycy odkryli sposób wytwarzania porcelany pięćset lat później niż Chińczycy, którzy za żadną cenę nie chcieli go wyjawić – przyczynił się do tego król Polski August II Mocny, który uwięził alchemika Johanna Friedricha Börera i oznajmił mu że jego życie zależy od tego czy odkryje sposób wyrobu porcelany, czy też nie). Jest też w tej książce trochę nowinek z zakresu inżynierii materiałów: samoczyszczący się beton, papier elektroniczny, najlżejsze ciało stałe na świecie (składające się w 99,8 % z powietrza) – aerożel oraz grafen (najcieńszy, najwytrzymalszy i najsztywniejszy materiał świata).

 

Autor, uznany naukowiec (jeden ze stu najbardziej wpływowych ludzi nauki na świecie), w dodatku materiałoznawca skupiający wiedzę między innymi z chemii, fizyki, biologii, inżynierii i matematyki, popisał się umiejętnością łączenia języka nauki i prostego przekazu. Choć procesy przedstawione w tej książce wkraczają na zawiłe drogi fizyki kwantowej i chemii molekularnej, Miodownik nie sili się ani na wybitnie naukowe wywody, ani na przesadne upraszczanie. Skomplikowane procesy upakował w sprytnie pomyślane historyjki – prym wśród nich wiedzie scenariusz filmu o plastiku, którego bohaterami są między innymi John Wesley Hyatt, (w dużym uproszczeniu) wynalazca plastiku i kowboje rodem z westernu Butch Cassidy i Sundance Kid. W historiach tych nie brak też osobistych akcentów z życia Marka Miodownika, dzięki czemu czytelnik czuje się autentycznym towarzyszem autora w wędrówce przez nano- i mikroświat.

 

Miodownik jest zafascynowany dziedziną nauki, którą się zajmuje. Tę fascynację, entuzjazm z jakim podchodzi do zagadnień ze swojej dziedziny czuć na kartach jego książki. A po jej przeczytaniu żadna rzecz nie będzie wyglądała już tak samo.

 

Często powiada się, że na Ziemi pozostało już bardzo niewiele nieodkrytych miejsc. Ci jednak, którzy to mówią, mają na myśli miejsca istniejące w ludzkiej skali. Weź jednak do ręki lupę i powiększ dowolny fragment swojego otoczenia, a odkryjesz zupełnie nowy, nieprzebadany świat.

 

 

Mark Miodownik, W rzeczy samej. Osobliwe historie wspaniałych materiałów, które nadają kształt naszemu światu, przekład Dariusz Żukowski, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2016.


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko