Adam Buszek – S jak spotkanie, słowo, seminarium. R jak radość

0
363

Adam Buszek


S jak spotkanie, słowo, seminarium.

R jak radość

Wokół II Ogólnopolskiego Seminarium Poetyckiego „Obecność”

(Białystok, 17-19 czerwca 2016)

 

buszfot1


Budynek białostockiego Młodzieżowego Domu Kultury przycupnął w cieniu drzew. Obok pręży się siłownia z wszelkimi pracowniami rzeźby ciała. Wymarzona paideia – westchnęliby zapewne dawni Grecy…
 

Westchnienie staje się posępne, kiedy na pytanie o trasę przystanek autobusowy – dom kultury widzę wzruszanie ramion. Dopiero nazwa siłowni rozwiązuje języki zagadniętych przechodniów…


Naprzeciw szkolnego boiska odnajduję cel swojej wyprawy. To tutaj spędzę dwa dni pod szyldem II Ogólnopolskiego Seminarium Poetyckiego „Obecność”. Słowa „seminarium” i „poezja” chyba najczęściej spotykają się z ziewaniem lub obojętnością. Mało kto rozumie, że słowa mają w sobie tyle życia, ile go im użyczymy. Twórcy, nauczyciele, animatorzy młodej kultury umówili się z władzami miasta na dwa dni rozmowy o literaturze z udziałem wszystkich w niej zakochanych: bez granic wieku, miejsca zamieszkania, płci i tak dalej. Najważniejsze wydarza się bowiem bezgranicznie.


Formalnie byliśmy świadkami dwóch wykładów, spotkań autorskich z młodym poetą (Kacprem Płusą) i młodą poetką (Magdaleną Szewczuk), warsztatów poetyckich, gali podsumowania konkursu poetyckiego dla młodzieży oraz referatu studentki białostockiego uniwersytetu. Oto wszystkie oficjalne punkty programu. Jak jednak odtworzyć życie tych dwóch białostockich dni, nie dysponując kamerą ani wehikułem czasu?


Odtworzyć nie sposób, pozostają więc zapisane migawki. Postanowiłem w dziesięciu przystankach opowiedzieć, o co się w ten czerwcowy weekend wzbogaciłem.


1.Pomidor. Podczas powitalnej kolacji dowiedziałem się, że piszę „w klimacie” kilku nieżyjących (a zatem dosłownie: nieobecnych) poetów. Brawurowy początek seminarium! O tej porze roku pomidory są bardzo soczyste…


2.PKP, czyli Poznaj Kolegę Poetę. W czystym acz spóźnionym pociągu do Białegostoku wczytywałem się w wybrane strony dwóch tomików młodego poety Kacpra Płusy, z którym miałem oficjalnie przeprowadzić spotkanie autorskie. Dzień podróży był burzowy, wiersze też burzliwe. Kiedy jednak zza papierowej książki wyłonił się jej autor, mogłem swoje wrażenia „przesłuchać” u źródła. Nie zapytałem oczywiście „co miałeś na myśli?”. Wystarczyło kilka swobodnych zdań, żeby wiersz przemówił w nas bez recytacji, bez odautorskich wyjaśnień, bez gruntownej czy pospiesznej interpretacji. Porozumienie między słowami (w cztery oczy), a wcześniej poszukiwanie między kartkami (w kilkadziesiąt stron)…


3.Winnetou. W przygodach tego bohatera zaczytywałem się będącw wieku jednej z uczestniczek seminarium. A ona przyjechała tu z wierszami, które wyróżniono w konkursie poetyckim i późniejszym turnieju jednego wiersza! Oczywiście nie znaczy to, że Karol May nie był literackim szamanem, bo był i takim pozostanie. Tyle tylko, że moją ówczesną twórczą ambicję wyznaczał nie liryczny notatnik, ale pewien grubo zapisany szary zeszyt w twardej oprawie: powieść indiańska, którą opatrzyłem pięcioma rozdziałami o awanturniczych tytułach. Poezja istniała w mojej świadomości jako odległa planeta z bliżej nieznanymi mieszkańcami. Choć przeczuwałem, że jest tam woda, że są dobre warunki do życia…


4.Sienkiewicz odczarowany. Sobota rozpoczęła się wykładem prof. Jolanty Sztachelskiej, która podjęła się istnego wyzwania: nakłuwania polskich stereotypów kulturowych. Dramatyczna historia natchnęła ich wiele i do dziś nie uwolniliśmy się od niektórych. Autor „Trylogii” stał się łatwym żerem dla rozmaitej maści ideologów, mistyfikatorów, ale i zakładnikiem naszej narodowej tęsknoty za pięknym bohaterem bez skazy, za światem w dwóch kolorach, z Polską na czele jako „Mesjaszem Narodów”. Można zadaći przerażające zarazem pytanie: czy wszyscy nasi „klasycy” literatury są skazani na niedoczytanie? Nie mniej fascynujące są inne rozterki: jak pisarz przenika do codziennego języka? Dlaczego to właśnie literatura tak mocno inspiruje narodowe imaginarium, kształtuje tożsamość wspólnoty? Pani profesor zaprosiła do tych refleksji z wdziękiem i swadą, bez cienia przesady      i bez akademickiego oburzenia, za to z bezinteresowną ciekawością.


5.Takie rzeczy tylko w literaturze… Tak, tylko tutaj z dwóch czy trzech słów wiersza może narodzić się kilkanaście zdań opowiadania. Podczas warsztatów poetyckich z Teresą Radziewicz odkryliśmy na nowo, jak przedziwną moc kryje język. Otrzymaliśmy kartki z wybranymi wersami jednego jedynego wiersza i cudowną władzę dopisywania, co tylko zapragniemy. Ja popełniłem aż trzy wersje, przymierzając się do trzech mikroświatów. Kiedy poszatkowany dotąd wiersz ukazał się w całości na ekranie projektora, otworzyłem szeroko oczy i usta. Poezja to sztuka czarodziejska, doprawdy…


6.Nieobecni miewają rację. Kreśląc sylwetkę nieżyjącego podlaskiego dziennikarza, poety, prozaika i animatora kultury Wiesława Szymańskiego, profesor Dariusz Kulesza wygłosił płomienną mowę w obronie literackiej sztuki i każdego twórczego słowa. Słuchałem prelegenta z i wzruszeniem: a więc nie tylko ja wierzę w twórczą suwerenność, w etos człowieka pracującego z tekstem, szukającego w języku medium prawdziwego spotkania z Drugim… Niezapomniane.


7.Wiersze na głos. Po raz pierwszy w życiu współprowadząc spotkanie z poetą, poczułem na sobie dreszcz słów głośno wypowiadanych, wzmocnionych siłą mikrofonu i napiętą uwagą słuchaczy. Tak, poezja zaczęła się od dźwięku… dźwięku słowa, którego się czujnie słuchało i które wyświetlało się oczom wyobraźni.


8.Czym jest konkurs literacki dla bardzo młodego człowieka? I szansą,  i wyzwaniem, i pułapką. Rozstrzygnięcie jubileuszowej, dziesiątej edycji „Srebrnego Pióra MDK” dowiodło, że może być także najszczerszą radością dzielenia się swoim talentem w słowie. Do Białegostoku zawitaliz rodzinami i opiekunami, ale nie tylko. Przyjechała i poetka, która nie odebrała nagrody, a podarowała wszystkim właśnie szczerą radość ze spotkania z innymi piszącymi. Kiedy wsłuchiwałem się w słowa nagradzanych i wyróżnianych wierszy, poczułem w sobie jakieś zagadkowe światło. Nie pytajmy, czy poezja przetrwa. Nikt nie pyta słońca, czy jest jeszcze potrzebne.


9.Co daje obecność z drugim człowiekiem o pokrewnych zamiłowaniach? Życiodajną porcję powietrza. W rozmowach z młodziutkimi uczestnikami, z organizatorami, z zaprzyjaźnionymi poetami i poetkami znalazłem to, czego wielu z nas tak często na co dzień brakuje. Jakiś wewnętrzny ogień, radość  czytania, pisania i myślenia na własny rachunek, w szczerym zaciekawieniu światami innych. Tak, to brzmi podejrzanie kusząco i może baśniowo, ale wydarzyło się naprawdę!


10. Dziękuję. To wymowne, piękne słowo dedykuję wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób włączyli się w organizację tego dwudniowego festiwalu literackiego słowa. Serdeczne ukłony dla gościnnych pracowników Młodzieżowego Domu Kultury, akademickich gości, medialnych patronów i samorządowych donatorów wydarzenia. Osobne „dziękuję” wręczam osobie, która jest animatorem, nauczycielem, przewodnikiem, poetą, krytykiem literackim i starszym przyjacielem młodych twórców, a nazywa się: Janusz Taranienko. Dziękuję: za zaproszenie, ugoszczenie, zorganizowanie i bezcenną wiarę w człowieka.

 

Do zobaczenia i do przeczytania w kolejnych edycjach białostockiego święta literatury!


Adam Buszek


 buszfot1

buszfot1

buszfot1

buszfot1

buszfot1

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko