Jana Stępnia notatnik
Esperanto
Idziemy jedną z ulic Białegostoku, nagle Maria przystaje i wskazuje nam jakąś kamienną tablicę.
– Spójrzcie, Zamenhof!
Przystajemy przy kamienicy na którym widnieje tablica upamiętniająca twórcę esperanto.
– Właśnie tutaj mieszkał – odzywa się Karol.
– Jaka szkoda, że ludzie nie posługują się tym pięknym językiem – mówi z żalem w glosie Maria.
– Ale właściwie , to dlaczego język Zamenhofa nie stał się powszechnie używany?– zadaję pytanie.
Przez dłuższą chwilę patrzymy na siebie w milczeniu, którą przerywa Karol:
– Jankesi narzucili innym nie tylko demokrację ale swój język.
List
Otrzymałem wczoraj list od kolegi, który jest lekarzem w Nigerii. Cytuję fragment, który szczególnie podziałał na moją wyobraźnię: „Pytałeś mnie drogi Janie czy tęsknię do Polski. Oczywiście, że tęsknię, ale ta rozłąka rekompensowana jest wdzięcznością moich pacjentów. Ci najczęściej biedni ludzie oddają się w moje ręce z pełnym zaufaniem. A ich radość z wyleczenia jest dla mnie największą zapłatą. Ale rzecz bardzo ciekawa, w naszym kraju zupełnie zupełnie niedoceniana a istotna w leczeniu. Otóż w Nigerii gdy pacjent leży w szpitalu, jego rodzina i przyjaciele cały czas koczują pod szpitalem. To niezwykły widok, gdy najbliżsi modlą się i tańcząc proszą swojego Boga o to, aby przywrócił zdrowie choremu. Nie umiem Ci drogi Janie tego wytłumaczyć jak ten mechanizm działa, ale obecność rodziny w magiczny sposób przyspiesza wyleczenie chorego, który nie odczuwa osamotnienia.
Spotkanie
Mam szesnaście lat, idę główną ulicą mojego miasteczka, czyli „Sienkiewicza”, W głowie mam myśli radosne, na głowie gęste czarne, długie włosy. Jestem mocno opalony. Idę i nucę pod nosem „Noc po ciężkim dni” Beatlesów. Nagle jakiś obcy, niezrozumiały głos zatrzymuje mnie. Przed mną stoi para Cyganów. Mówią do mnie głośno i żywo gestykulują, ale przecież nie znam ich języka. Więc odzywam się w moim języku, że nie rozumiem czego ode mnie chcą. Oni bardzo się denerwują. Wykrzykują słowa które intuicyjnie zaczynam rozumieć. Wydaje mi się, że myślą , iż też jestem Cyganem, tylko nie chcę cię do tego przyznać. Więc odpowiadam im z uśmiechem, ze to pomyłka, że nie jestem ich rodakiem. Ale widzę i czuję, że nie wierzą mi. Więc wymijam ich i wtedy słyszę głos Cyganki: – A żeby Cię pokręciło!
Rozmowa
Spotyka katolik buddystę i mówi:
– Dziwna ta wasza religia, prawie nie ma w niej Boga!
Buddysta uśmiecha się miło i odpowiada:
– Może w naszej za mało, ale w waszej jest go stanowczo za dużo.
– Jak może być za dużo Boga?! – denerwuje się katolik.
– Przecież nikt nie widział Boga, więc po co o nim wciąż mówić i przedstawiać go jako ludzką osobę, skoro nie jest człowiekiem – nadal uśmiecha się buddysta
Zdenerwowany katolik odpowiada:
– Właściwie to wy jesteście ateistami! Bo cóż to za Bóg, którego nie można na przykład namalować!
– Widzę, że ta rozmowa nie ma większego sensu, więc drogi katoliku : – Jest Bóg i Boga nie ma – kończy rozmowę buddysta i całuje motyla, który usiadł ma na dłoni.
Para
Siedzimy w kawiarni „Ewelina”. Czytam gazetę, Maria fioletowym flamastrem na kredowym papierze pisze kolejny felieton do „Siódmego wymiaru. Gdy odkładam gazetę znużony nadmiarem negatywnych informacji, przy oddalonym od nas stoliku siada czarnoskóry mężczyzna i biała kobieta. Mężczyzna coś szepcze do ucha kobiecie, która zaczyna się głośno śmiać. Maria przerywa pisanie, przez dłuższą chwile spogląda na tamtą parę. Odwraca głowę w moją stronę i mówi:
– On taki piękny a ona taka brzydka.
Zaskoczy tym stwierdzeniem, odpowiadam pytaniem;
– Ależ Mario, czy ty nie przesadzasz?
– Oni zupełnie nie pasują do siebie z przyczyn estetycznych. Ona brzydka i do tego fatalnie ubrana. A on ma piękny garnitur, który bardzo współgra z jego kolorem skóry – kończy tonem nie znoszący sprzeciwu i kontynuuje pisanie felietonu.
=