Rekomendacje książkowe Krzysztofa Lubczyńskiego
1789-1914. Ten prawdziwy wiek XIX
Nie jeden raz można było przeczytać, że treść wieku nie zawsze pokrywa się z jego formalną periodyzacją. O wieku XIX mawiano, że nie zaczął się w roku 1801 i nie skończył w roku 1900. Ani pod jedną ani pod drugą datą nie zdarzyło się nic przełomowego. Byli tacy co mawiali, że wiek XIX zaczął się Wielka rewolucja francuską a wiek XX rozpoczął wybuchem Wielkiej Wojny, później nazwaną Pierwszą Wojną Światową. Nie wiem czy akurat to zainspirowało brytyjskiego historyka Erica Hobsbawma, ale jego trylogia obejmuje właśnie ten okres. Tom ostatni, „Wiek imperium”, obejmuje okres od roku 1875 do 1914 roku.Dzieło Hobsbawma nie jest systematycznym wykładem akademickim historii tego okresu, lecz rodzajem solidnego, erudycyjnego eseju. Myślenie Hobsbawma towarzyszy w tym przypadku dynamicznemu rozwojowi gospodarczemu i cywilizacyjnemu Europy, rodzeniu się nowoczesnego nacjonalizmu, konstruowaniu się nowej kultury, w tym modernizmu, a pośród tego nowego modelu istnienia w społeczeństwie kobiety, wzrostowi znaczenia i liczebności klasy robotniczej, w końcu procesom, które doprowadziły do wybuchu Wielkiej Wojny. Ten ostatni fenomen jest szczególnie zagadkowy, ponieważ wbrew pozorom nie było zbyt wielu przesłanek do takiego potoczenia się historii w kierunku tak powszechnej i brutalnej wojny. Tym bardziej, że przecież okres 1875-1914 był odznaczył się w historii jako czas relatywnie niewielkiej liczby wojen, jako czas relatywnie spokojny. Hobsbawma czyta się z zainteresowaniem, aczkolwiek jego styl nie oznacza się szczególną efektownością, jest klarowny, ale brak w jego dziele błyskotliwych uogólnień. Hobsbawm nie należy do myślicieli efekciarskich, nastawionych na „złotousty” językowy popis, ale do efektywnych, od których można się wiele nauczyć.
Eric Hobsbawm – Wiek imperium. 1875-1914”, przekład Marcin Starnawski, Wyd. Krytyki Politycznej, Warszawa 2016, str. 557, ISBN 978-83-65369-03-1
—
Powidoki pamięci Marka Nowakowskiego
To już kolejna w ostatnich latach wspomnieniowa książka zmarłego przed dwoma laty Marka Nowakowskiego (1935-2014). Niegdyś znany przede wszystkim jako mistrz małego realizmu, autor opowiadań o Benku Kwiaciarzu czy Księciu Jednej Nocy, usytuowanych w scenerii szemranej Warszawy czasów PRL, głośnego „Raportu o stanie wojennym”, w ostatnich latach objawił się przede wszystkim jako pamiętnikarz. Co jednak cenne, Nowakowski okazał się pamiętnikarzem dalekim, a raczej wyzbytym egotyzmu i sobie samemu poświęcił w nich niewiele miejsca (nawet – paradoksalnie – w tomie „Pióro. Autobiografia literacka”), schodząc na drugi plan i stając się portrecistą znanych, mało znanych i de facto nieznanych postaci, które spotkał na szlakach swoich wędrówek, warszawskich i zagranicznych. Można o nich przeczytać w dwóch tomach „Nekropolis”, w trzech tomach „Powidoków” czy w „Dzienniku podróży w przeszłość”, a ostatnio w niewielkim tomie „Tak zapamiętałem”. O ile we wspomnianych tomach były to postacie warszawskie z barwnym obrazem miasta w tle, o tyle we właśnie wydanym tomie dominują postacie poznane przez Nowakowskiego podczas podróży zagranicznych, z postaciami z kręgu paryskiej „Kultury” na czele. To co podoba mi się w pamiętnikarskim pisaniu Nowakowskiego, to, poza kopalnią wiedzy o ludziach i sprawach, jego kompletna bezpretensjonalność pisarska. Nowakowski zrezygnował z ambicji cyzelowania artystycznych walorów swojego stylu prozatorskiego, którym zasłynął jeszcze w latach sześćdziesiątych na rzecz maksymalnie prostego przekazu, w którym liczy się tylko treść i to co jest opisywane. Można by rzec, że porzucił sztukę dla prostoty – o ile w takim zestawieniu bywa jakakolwiek sprzeczność – ale dzięki temu pozostawił nam, czytelnikom. Godne uznania w jego postawie pisarskiej było też to, że swoje – nazwijmy je tak z braku lepszego określenia – prawicowe poglądy skutecznie powściągał w swojej prozie, niezależnie od tego, że sporo pisał o sobie jako o obiekcie działań SB w czasach gdy udzielał się czynnie w antypeerelowskiej opozycji.
Marek Nowakowski – „Tak zapamiętałem”, Wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2016, str. 158, ISBN 978-83-7785-974-2
—
Niebezpieczne związki miłości i internetu
Co tu dużo pisać. Już sam tytuł wszystko wyjaśnia. Internet zmienił niewątpliwie model miłości uprawianej przez pokolenie, które w nim wyrosło. Czy zmienił także jej genom? Tego jeszcze nie wiemy, ale przecież tak naprawdę nie wiemy czym jest miłość. Książka Aziza Ansari to rodzaj przewodnika po zjawisku miłości w czasach internetu, próba systematyzacji tego zjawiska. Wszakże dla czytelników o metryce takiej, jak wyżej podpisany, kontakt z tym tematem może mieć walor jedynie poznawczy. Raczej nie dla nas (zapewne poza wyjątkami) już ta forma. Nie dotyczy. No i bardzo dobrze. Niech czytają te książkę młodzi, którzy dopiero zaczynają romans z miłością. Oni jeszcze na ogół nie wiedzą, jak gorzki.
Aziz Ansari – „Modern Romance. Miłość w czasach Internetu”, przekł. Kaja Wiśniewska – Mazgiel, wyd. Józef Częścik, Gdańsk 2016, str. 291, ISBN 978-83-63788-09-4