Ludwik Filip Czech
Zegarmistrzostwo
Najnowszy zbiór wierszy Danuty Sułkowskiej nosi tytuł “Manipulowanie zegarem“. To wizytowanie zakamarków pamięci, pukanie do drzwi przeszłości, wreszcie rozsądne spojrzenie na teraźniejszość. Tytułowe manipulowanie przypomina niegdysiejszą grę w bierki. Z pierwotnego chaosu trzeba było wyłuskać drobne elementy, ale tak, żeby nie naruszyć całości. W swojej poetyckiej grze autorka zastąpiła kolorowe patyczki wskazówkami zegarów. Ze zbioru bez harmonii – wyłuskuje sedno. Powstaje uporządkowany zbiór faktów, zdarzeń, epizodów. Wszystko to konfrontuje z obecnym bagażem doświadczeń. Nagle tajemnicze rytuały nabierają sensu, ich ranga wzrasta, stają się czytelne. Przysłowiowe ziarnko piasku zmienia się w kamień milowy. W wierszu “Manipulowanie zegarem” ojciec poetki, przy nakręcaniu zegara, dodaje do rzeczywistej godziny kilka minut. Po latach ten prosty gest staje się głęboko symboliczny. Ale poetka zrozumie to dopiero teraz, gdy upływ czasu jest dla niej doświadczeniem osobistym. Kiedy wie, że dzisiaj nie może roztrwonić już nawet minuty. Bo jest już “naprawdę szósta“. W wierszu tym czytamy:
Ojciec nakręca zegar z kukułką codziennie
wieczorem zmienia pozycje ciężarków przesuwa
z metalicznym zgrzytem łańcuszek
drgają przez moment metalowe żółte ogniwa
Ojciec przy okazji popycha wskazówkę minutową
trochę w przód
pewny że nikt tego nie widzi.
Upływający czas przypomina dym. To sugeruje autorka w wierszu “Z dymem“. Czas rozwiewa się, razem z nim nasza pamięć. Ale są azyle, które archiwizują wszystko to, co chyli się ku zapomnieniu. W utworze “Zbieram” takimi azylami jest szafa, kredens, komoda. Tam przeszłość zastyga w przedmiotach, zapachach, barwach. Jak owad uwięziony w bursztynie jest dostępna, prawie namacalna. Jej dalsze losy zależą teraz od naszych kaprysów. Sułkowska jest w tym wierszu depozytariuszką przeszłości. Rozporządza nią, segreguje pod kątem przydatności. Mierzy obecną skalą. Pisze – “Od czasu do czasu / robię przegląd rzeczy i pozbywam się / nieprzydatnych / Od tej chwili już ich nie ma“. Ta władza nie chroni jednak przed bilansem strat realnych – utratą najbliższych. Pisze o tym w pięknej “Nieobecności” i pokrewnych utworach – “Jak zwykle” i “Tato nad atlasem świata“. Tym samym tropem podąża “Kołysanka“. Oto fragment:
Na środku obszernej izby
znów kołyszę młodszą siostrę
Siedzę na jednym z wyższych boków
zielonej kołyski z nogami na puchowym
materacyku i pracowicie naciskam go
stopami maszeruję lewa prawa
lewa prawa
/…/
Wiatr przelatuje obok nas drgają ściany
izby faluje dach i wszystkie belki domu
Przymykam oczy aby jeszcze przez chwilę
nie uleciał
Można przyjąć, że “Stały element” zamyka powyższy motyw. To lakoniczny opis pogrzebu, niezmiennego elementu w życiu autorki dojrzałej. Nie ma w tym tekście emocji, jest smutna konieczność, chłodna konstatacja wyroków ostatecznych. Pokora idzie w tym wierszu z mądrością. Podobnie jak poprzedniemu, i temu pogrzebowi statystuje kot. To drugi stały element –tajemniczy, ironiczny, przewrotny. Niemy świadek dramatu – esencja obojętności. Ale dla uczestników tego konduktu życie toczy się dalej. Raz przyśpiesza, raz zwalnia, czasami zapada w letarg, jakby znudziło się własną monotonią. Poetka też nagle zwalnia, przystaje, rozgląda się wokół siebie. Jest już gotowa na osobiste rachunki, staje się wybredniejsza w wyborach, kalkuluje. Bez skrupułów zaczyna oddzielać ziarno od plew. W „Marzeniu leniwym” wyraża chęć zmiany, stawia na uważność. Dystansuje się od zgiełku akademii, megalomanii klubów, stowarzyszeń z zadęciem. Dochodzi do wniosku, że złożyła już środowiskową daninę z własnej obecności. Wie jednak, że taka odrębność drogo kosztuje, zsyła na margines. Że jeśli ulegnie pokusie – jej przyszły, prywatny kondukt poważnie się skurczy. Nie ulega zatem wątpliwości, że owo marzenie pozostanie wyjątkowo leniwe. W wierszu tym czytamy:
Byłoby dobrze gdyby mnie to i owo
ominęło
Jakieś spotkanie towarzyskie z mnóstwem
gadania o niczym Kilka akademii ku czci
na których ponoć wypada się pokazać
/…/
Gdyby nie przejmować się zniknięciem
z pola widzenia
Gdyby zanurzyć się
w szarość
w spokój
Odpowiedzią na potrzebę szarości i spokoju są wiersze lżejszego kalibru. Mam na myśli “Wobec obcego“, “O skuteczności“, wreszcie “Kolega“. Tutaj serię życiowych zawieruch zastępuje przyroda. Sułkowska odpoczywa – podgląda zwierzęta, notuje ich rytuały, oswaja z własną obecnością. Przekraczając granice obcego świata dochodzi do wniosku, że jest on pokrewny z naszym. W wierszu “2050” łączy obydwa – staje się skaczącą po gałęziach wiewiórką, jej domem jest las. Czuję w tej poetyckiej figurze dyskretny wietrzyk reinkarnacji. W tomiku “Manipulowanie zegarem” wszystkie wiersze są wyjątkowe. Nie ma w nich szwów, stylistycznej brawury, dramaturgii nie powleka patos. Wszystko jest tutaj czytelne, jasne, zwyczajne. Każdy wiersz jest podkreśleniem niezwykłego talentu. Książkę polecam.
Danuta Sułkowska “Manipulowanie zegarem”
Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich
Kraków 2015
str. 62