Roman Soroczyński
Intelektualna rozrywka, wyrafinowany humor
23 kwietnia 2016 roku – w Światowym Dniu Książki i Praw Autorskich – wręczono Nagrody oraz Honorowe Członkostwa Stowarzyszenia Autorów ZAiKS.
Pierwsze tytuły członków honorowych przyznawano już w okresie międzywojennym. Do tej pory jest to wyjątkowe wyróżnienie: na przestrzeni lat otrzymało je zaledwie około trzydziestu osób. W tym roku otrzymali je: Helena Kołaczkowska, Józef Hen i Zygmunt Konieczny.
Całkiem niedawno niżej podpisany miał zaszczyt i przyjemność rozmawiać z panem Zygmuntem Koniecznym – jednym z filarów Piwnicy Pod Baranami, obchodzącej 60-lecie swojego istnienia. Poniżej publikujemy zapis tej rozmowy:
– Autorka książki Piwnica Pod Baranami. Fenomen w kulturze PRL, Barbara Nawratowicz, napisała: “Mietek Święcicki (…) przyprowadził do Piwnicy nieśmiałego, chudego, o wyglądzie wystraszonego ptaka studenta PWSM, pianistę i kompozytora – Zygmunta Koniecznego. Nie okazywał wielkiego entuzjazmu, ale zaraził się błyskawicznie bakcylem Piwnicy i przylgnął do niej na wiele lat.” A jak Pan wspomina swoje początki w Piwnicy Pod Baranami?
Bardzo chciałem „wejść” do Piwnicy, która była niszowym miejscem. W „Echu Krakowa” pojawiały się informacje o swetrach, czarnych brodach, co mnie ekscytowało. Poprosiłem Mietka Święcickiego, aby wprowadził mnie do Piwnicy. Mietek postawił warunek: – masz napisać piosenkę, którą mógłbym zaśpiewać. Przyniósł dwa wiersze, napisałem do nich melodie i tak wkupiłem się do kabaretu. Piwnica była miejscem snobistycznym. Imponowało mi, że mogłem być wśród młodzieży awangardowej. Z kolei – z racji, że przebywałem w tym środowisku – wzbudzałem podziw swojego otoczenia.
– Co to znaczy „Piwniczny charakter”, który przywołuje Pan w swych wspomnieniach?
Moja dusza tak dobrze odebrała charakter Piwnicy, że zostałem w niej czterdzieści lat. Nie wszyscy to wytrzymywali. Pewna koleżanka, którą ściągnąłem do Piwnicy, odnosiła sukcesy, a mimo tego nie chciała prowadzić nocnego życia i zrezygnowała. Tu spotykało się awangardę artystyczną, tutaj widać było młodzieżowe spojrzenie na świat. Pewnego dnia konsul francuski powiedział, że Piwnica jest może nie tak interesująca, ale to jest margines artystyczny. Program Piwnicy – to była intelektualna rozrywka, wyrafinowany humor. Mogłem tu komponować trudniejsze piosenki. W latach sześćdziesiątych życie kawiarniane toczyło się tylko do dwudziestej pierwszej, a w Piwnicy do rana. Później chodziliśmy do mieszkania Janiny Garyckiej, do „kuchni Piotra”. Nie można było tam wchodzić normalnie, tylko oknem. Było tam specjalne krzesło; jedna osoba wciągała gości do mieszkania, a druga wpychała ich z zewnątrz.
– Pierwszymi Pana „piwnicznymi” piosenkami były utwory napisane do wcześniej powstałych tekstów: Wiatr Jerzego Paczkowskiego, oraz Modlitwa o ogon Tadeusza Kubiaka. Jak w Pańskim przypadku wyglądała kolejność powstawania innych piosenek: najpierw słowa czy tekst?
Bywa z tym różnie. Wszystko zależy od okoliczności.
– W książce Piwnica Pod Baranami, czyli koncert ambitnych samouków Joanna Olczak-Ronikier stwierdza, że w dziejach Piwnicy są dwie ery: „przed przyjściem Zygmunta i po przyjściu Zygmunta”. Na czym polegała owa przemiana?
Przed moim przyjściem w Piwnicy komponowali amatorzy. Wszedłem tam jako półzawodowiec. Zacząłem komponować muzykę do tekstów literackich. Piotr Skrzynecki wymyślił zabawę w plotki. Były to plotki o aktualnych wydarzeniach i o różnych ludziach, między innymi o pomysłodawcy. Zaproponowałem, aby były one śpiewane.
– Piwnica Pod Baranami doczekała się swego pomnika (nota bene, stworzonego przez byłego Piwniczanina, prof. Bronisława Chromego). Pan powiedział: „Kiedy dowiedziałem się, że i moja głowa tam będzie, sympatia moja oczywiście wzrosła” (cyt. za Bronisław Chromy, Piwnica Pod Baranami). Czy teraz też darzy Pan ten pomnik sentymentem?
Darzę ten pomnik sentymentem, ale rzadko tam bywam. Park Decjusza jest za daleko. Zdecydowanie wolę pomnik Piotra Skrzyneckiego przy Rynku. Autorzy, Grażyna Borkowska-Niemojewska i Łukasz Niemojewski, wychwycili cechy psychologiczne Piotra.
– Jak współpraca z Piwnicą Pod Baranami wpłynęła na Pańską twórczość?
Do Piwnicy Pod Baranami przychodzili między innymi reżyserzy filmowi i teatralni. Zaczęły pojawiać się propozycje od nich, abym komponował muzykę do filmów i spektakli. Zatem był to ogromny wpływ.
– Dziękuję za rozmowę.
Roman Soroczyński