Mikołaj Melanowicz – Pisarka japońska Tsushima Yuko, córka Dazaia Osamu, nie żyje

0
704

Mikołaj Melanowicz


Pisarka japońska Tsushima Yuko, córka Dazaia Osamu, nie żyje


tsushima-photo   Tsushima Yuko zmarła 18 lutego 2016 r. na raka płuc. Miała 68 lat. W Polsce jest prawie nieznana, chociaż jej twórczości poświęcona została praca doktorska, Aleksandry Szczechli  Kobieca tożsamość w narracji, opublikowana przez Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego (2007 r.).Jej powieści i opowiadania przetłumaczono na wiele języków, m. in. angielski, francuski, koreański, ale nie ma polskiego zbioru jej świetnych opowiadań czy powieści o niekonformistycznych bohaterkach, osamotnionych i cierpiących matkach. Na jej twórczość bowiem miały wpływ  dramatyczne wydarzenia rodzinne: śmierć starszego brata chorującego na zespół Downa, śmierć syna (1985 r.), jak również odzyskiwana pamięć o ojcu, słynnym pisarzu Dazai Osamu (właśc.Tsushima Shuji), który popełnił samobójstwo w 1948 r., gdy Yuko miała zaledwie rok życia. Dlatego w jej twórczości często pojawiają się motywy odzyskiwania obecności zmarłych i budowania mostów między żywymi i zmarłymi, jak np. w Choji (Dziecię fortuny, 1978) czy Yoru no hikari ni owarete (Ścigana światłami nocy, 1986).

Tsushima Yuko wychowała się więc w niepełnej rodzinie, narażona na nietolerancję koleżanek z powodu jej odmiennej sytuacji rodzinnej, jak np. z powodu związku z niepełnosprawnym, milczącym bratem. Yuko uczyła się w szkole katolickiej Shirayuri Gakuen, a następnie skończyła anglistykę na Żeńskim Uniwersytecie Shirayuri. Pracę licencjacką napisała nt. estetyki Doktora Faustusa  Ch. Marlowe’a i Don Juana  lorda Byrona. Twórczość literacką rozpoczęła w czasie studiów, redagując czasopismo „Bungei Shuto” (Stolica Literacka), przez krotki okres pracowała w radio, wyszła za mąż (1970), opublikowała zbiór opowiadań Shanikusai (Karnawał, 1971), wróciła do domu matki, urodziła córkę, opublikowała pierwszą swą powieść Ikimono no atsumaru ie (Wspólny dom wszystkich żyjących, 1973), otrzymała nagrodę imienia Tamury Toshiko za zbiór opowiadań Mugura no haha (Matka jak pełzająca roślina, 1975), urodziła syna i rozwiodła się (1976).

 Następnie wraz z matką odwiedza jej rodzinę w Stanach Zjednoczonych, której historię wykorzysta w długiej powieści Hi no yama – yamazaru ki (Góra ognia – kronika górskiej małpy, 1998), otrzymuje liczne nagrody, m.in.  Nagrodę Literatury Kobiet za powieść Choji, Nagrodę Tanizakiego za Hi no yama.  W magiczno-realistycznej powieści pt. Nara no repoto (Reportaż z Nary, 2004) dekonstruuje fikcyjną japońskość, a więc mity i stare opowieści, które stały się źródłem nacjonalizmu i męskiego szowinizmu. Odrzuca dualistyczne widzenie świata na boski i nieboski, świecki i święty itp., który jest źródłem autorytetu i władzy mężczyzn, chociaż poznając fabułę, można sądzić, że jest to tylko opowieść o dojrzewaniu chłopca imieniem Morio, który przed dziesięciu laty, w drugim roku życia stracił matkę, a ojciec już się ożenił, więc dziecko na wychowanie przekazano babci mieszkającej w starej stolicy Nara, kojarzącej się wyłącznie z przeszłością, owianej mitami, legendami i opowieściami o dawnych ludziach. W tym środowisku materialnym i duchowym chłopiec dojrzewa, tęskniąc za matką. W poczuciu straty, poszukuje możliwości odzyskania o niej pamięci. 

child of fMatkę utraciła w czwartym roku życia również bohaterka Arimori Sakurako w Junjo kirari (W blasku uczuć, 2005), opartej na powieści Hi no yama (Góra ognia…)  telenoweli – jak u nas mówią – a właściwie w „dramie” (dorama), a ściślej mówiąc w terebi renzoku shosetsu, czyli telewizyjnej powieści sfilmowanej i pokazywanej w odcinkach przez telewizję publiczną NHK.

I tak mógłbym jeszcze długo wyliczać liczne sukcesy pisarki i rozmyślać nad nieszczęściami kobiety o imieniu Yuko, ale tym razem nie mogę oprzeć się chęci przypomnienia jej tragicznego ojca,Tsushimę Shuji (1909-1948), bardziej znanego jako kultowy pisarz Dazai Osamu. Jego powieść Zmierzch (Shayo, 1947) w moim tłumaczeniu wydało Wydawnictwo Akademickie DIALOG (2001), Niedawno Czytelnik opublikował powieść Ningen shikkaku ( dosł. Dyskwalifikacja człowieka) pt. Zatracenie w tłumaczeniu Henryka Lipszyca.

 Niewątpliwie Dazai Osamu od śmierci samobójczej w 1948 r. stał się legendą literatury japońskiej. Otoczony swoistym kultem jako idealizowany buntownik i libertyn, występował przeciw dogmatom i konformizmowi. Zmierzch  jest opowieścią o córce Kazuko opiekującej się umierającą matką, „ostatnią damą Japonii” , symbolizującą upadek rodów arystokratycznych. Jest to jednocześnie pieśń o kobiecie, która zdecydowała się obrać drogę życia w świecie, w którym wszystko musiała zaczynać od początku: odrzucić tradycyjną moralność i samotnie wychowywać dziecko ukochanego mężczyzny.

 W 1945 roku, w którym Japonia skapitulowała, matka z Kazuko – z powodu ubóstwa rodu – sprzedały dom w Tokio, kupiły wille na półwyspie Izu i tam zamieszkały. Ojciec Kazuko, która jest narratorką powieści, już nie żył, a jej arystokratyczna rodzina straciła majątek i wpływy, dlatego matka z córką mogły utrzymywać się na wsi tylko ze skromnych oszczędności. Z dala od wielkomiejskiego świata znalazły tam miejsce, pozwalające przetrwać czas powojennej nędzy. Jednak szybko okazało się, że osiągnięty spokój jest pozorny: zawisł nad nimi złowieszczy cień. Pewnego dnia Kazuko dowiaduje się od matki, że jej młodszy brat Naoji przeżył wojnę. Wkrótce potem Naoji odwiedził je na krótko, ale już następnego dnia wyjechał do Tokio. Wśród jego rzeczy Kazuko odkryła pamiętnik z lat szkolnych i studenckich, w których pisał o literaturze, o przeżyciach w czasie beznadziejnej włóczęgi i o szukaniu zapomnienia w narkotykach. Nie potrafił ukryć bólu i smutku, a także gniewu.

   „Dziennik powoju”

   Palące jak ogień uczucie. I choć tak bardzo boli, nie mogę nawet wymówić słowa, ani pół słowa nie mogę wykrzyczeć;  niespotykane od niepamiętnych czasow, to znaczy od początku świata nie zdarzyło się coś takiego, coś na kształt bezdennego piekła. Nie próbuję nawet tego zlekceważyć, udając, że go nie ma.

  Filozofia? To kłamstwa. Zasady? Kłamstwa. Ideały? Kłamstwa. Ład? To kłamstwa. Podobno wistarie Ushijimy mają tysiąc lat, a wistarie Kumano kilkaset. Słyszałem, że liście pierwszych mają długość nawet dziewięciu stóp, a w Kumano – pięć stóp, i tylko w liściach tych kwiatów tańczy moje serce.

  To też jest czyjeś dziecko. Ono żyje.

   W końcu logika jest miłością do logiki. Nie jest miłością do żwego człowieka.

   Pieniądze i kobiety. Logika, onieśmielona, odchodzi z pośpiechem.

   Od takich nauk jak historia, filozofia, pedagogika,  religia, prawo, polityka, społeczeństwo cenniejszy jest uśmiech jednej dziewczyny – jak odważnie zaświadczył dr Faust.

   Nauka jest inną nazwą próżności. Jest dążeniem ludzi do utraty człowieczeństwa.

   Mogę nawet przysiąc przed samym Goethem, że jestem bardzo zdolnym pisarzem. Bezbłędna  konstrukcja, odpowiednia dawka humoru, patos, który wyciska łzy z oczu czytelnika; mógłbym przecież napisać jakąś doskonałą powieść, którą mógłbym czytać uroczystym głosem jak komentarz do filmu niemego, gdybym się tego nie wstydził. Ale jest coś podłego u podstaw w tym przekonaniu o genialności. Tylko szaleniec czytałby powieść uroczyście. Wtedy najlepiej by było przywdziać żałobny strój haori i hakama. Ale przecież im lepszy utwór, tym mniej powinien być efektowny.

   Będę pisać powieść celowo nieporadnie, bo chciałbym zobaczyć roześmianą szczerze, z głębi serca, twarz przyjaciela, przysiąść na tyłku, podrapać się po głowie, a potem uciec. Ach, widzieć wtedy twarz przyjaciela!

   Ani to styl, ani to człowiek, po prostu dmucham w dziecinną trąbkę. Oto największy głupiec Japonii, w porównaniu ze mną ty jesteś zupełnie w porządku. Bądź zdrów! Czymże jest to czułe pragnienie?

  Przyjacielu, z dumą na twarzy wyznasz, wspominając mnie: „To taki zły nawyk, szkoda”. Nie wiesz, że jesteś kochany?

  Nie wiem, czy jest ktokolwiek niezdeprawowany.

  Ponure myśli.

   Chcę pieniędzy.

   Jeśli nie dostanę,

    we śnie umrę naturalną śmiercią!  

    Prawie tysiąc jenów długu w aptece. Dziś po cichu sprowadziłem do domu kierownika lombardu, zaprosiłem do swego pokoju, i zapytałem, czy jest tu coś wartościowego pod zastaw, a jeśli tak to może  zabrać, ponieważ strasznie potrzebuję pieniędzy, a kierownik nawet nie rozejrzał się po pokoju,  tylko oświadczył impertynencko: „Niech pan da spokój, przecież te meble nie należą do pana”. „Wobec tego proszę zabrać to, co kupiłem za swoje kieszonkowe” – nalegałem. Pozbierałem różne rupiecie i położyłem przed nim, ale nic z tego nie miało dla niego odpowiedniej wartości.

  Po pierwsze, ręka z gipsu. Była to prawa ręka Wenus. Ręka, podobna do kwiatu dalii, bielusieńka ręka leżała na podstawce. Patrząc na nią uważnie, można było sobie wyobrazić, że ta bielejąca, delikatna ręka bez jednego nawet włoska i linii papilarnych na palcach, z przejmującym smutkiem wyrażała wstyd nagiego ciała Wenus, zapierający dech w piersi, i że w geście jej prawej ręki utrwaliła się chwila, w której nagość Wenus ujrzał mężczyzna, a ona zaskoczona, w porywie wstydu próbowała się odwrócić i zasłaniając się ręką, zaczerwieniła ze wstydu. Jednak dla lichwiarza był to nieprzydatny rupieć. Ocenił go na pięćdziesiąt sen.

 Poza tym duża mapa Paryża. Celuloidowy bąk mający prawie stopę w przekroju, specjalne pióro, którym można pisać litery cieńsze niż nitki: wszystko to były rzeczy, które kupiłem gdzieś na wyprzedaży, sądząc, że zrobiłem dobry interes, ale lichwiarz się roześmiał i powiedział: ”Ja muszę iść”. „Czekaj” –  próbowałem go  zatrzymać, w końcu udało mi się tylko obładować go górą książek i dostać za to pięć jenów. Książki na moim regale, z małymi wyjątkami, były tanie, w miękkich okładkach, a w dodatku kupione z drugiej ręki. Nic więc dziwnego, że tak tanio mogłem je zastawić.

  Dekadent? Ale inaczej nie mógłbym dłużej żyć. Wolałbym już raczej, żeby ktoś do mnie powiedział „umrzyj!”,  niż krytykował w ten sposób. Byłoby wszystko jasne. Ale ludzie rzadko mówią komuś „umieraj!”. To nędzni, choć ostrożni hipokryci!.

  Sprawiedliwość?  W tym nie znajdziesz tego, co nazywają walką klas. Humanizm? Nie bądź głupi. Ja wiem. To obalanie przeciwnika dla własnego szczęścia. To jest zabijanie. Co to ma za znaczenie, jeśli nie ma wyroku „Umieraj!”  Nie kpijcie ze mnie.

   Lecz również w naszej klasie nie ma porządnych ludzi. Idioci, upiory, sknery, wściekłe psy, fanfarony, napuszone języki, sikający z chmur.

„Umieraj!”  Nawet  na to słowo nie zasługuję.

  Wojna. Japońska wojna to robienie w portki z rozpaczy.

  Nie chcę umierać unurzany w gównie. Już wolę z własnej ręki.

   Ludzie zawsze robią poważną minę, kiedy klamią. Ach, ta powaga dzisiejszych przywódców!

   Chcę przebywać z ludźmi, którzy wcale nie myślą o tym, żeby ich szanowano.

    Ale tacy dobrzy ludzie nie chcą ze mną tracić czasu.

                           (przekład  Mikołaja Melanowicz,  Dazai Osamu, Zmierzch,  „DIALOG”)

       Dazai Osamu, pisząc Zmierzch, wykorzystał pamiętnik bliskiej sobie Oty Shizuko. Można wręcz uznać, że postać Kazuko wzorował na sylwetce Shizuko, która go odwiedziła w 1941 r. i  została jego kochanką. Jej dziennik Shayo nikki (Dziennik zmierzchu) ukazał się drukiem w 1948 roku po śmierci Dazaia, którego powieść uznana została za sumę dokonań pisarza – za głęboko wzruszającą opowieść o degradacji klasy arystokratycznej i uznawanych przez nią wartości. Tytuł powieści stał się symbolem dekadencji tej klasy w Japonii powojennej. Czytelników wzruszała szczerość  wyrażanych uczuć, powaga i uczciwość bohaterów wobec życia i śmierci w okresie społecznego chaosu. Powieść rzuciła cień na całe pokolenie powojenne, co więcej, do dziś jest jedną z najczęściej czytanych dzieł literackich, skłaniających do zastanowienia  nad własnym losem zagubionych w świecie młodych inteligentów.

Córka pisarza, Tsushima Yuko, od wczesnej młodości poznawała twórczość Dazaia na równi z innymi młodymi czytelnikami. Z czasem na pewno z większym zrozumieniem wczytywała się w twórczość Dazaia raczej aniżeli swego ojca Tsushimy. Zresztą nie poświęciła jego rodzinie żadnej powieści. Bliższa jej była matka, której korzenie dokładniej poznała i opisała we wspomnianej powieści Hi no yama… (Góra ognia…). Zresztą jej własne życie obfitowało w dostatecznie  bolesne zdarzenia i nadało jej prozie cech wstrząsającego autentyzmu.

PS  W powyższym tekście nazwisko i imię w porządku japońskim (tzn. Tsushima i Dazai to są nazwiska)

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko