Jan Stanisław Smalewski
Zaczęło się od okrągłego stołu
(Fragment książki Jana Stanisława Smalewskiego pt.: „4 czerwca 1989 wybraliśmy wolność”, do której wstęp i końcowy rozdział – o dokumentach służb SB – opracował obecny prezes IPN Łukasz Kamiński)
Jednym z najważniejszych wydarzeń w najnowszej historii Polski były tzw. Obrady Okrągłego Stołu. Pomysł Okrągłego Stołu pojawił się na kilka lat przed rozpoczęciem obrad, jednakże idea jego zorganizowania sformułowana została dopiero 16 sierpnia 1988 r. podczas spotkania generała Czesława Kiszczaka z Lechem Wałęsą. W zamyśle strony rządowej było wygaszenie niszczących kraj fali strajków zorganizowanych przez „Solidarność”. Idea ta stała się podstawowym warunkiem do rozpoczęcia rozmów.
Przypomnijmy: rozpoczęły się one 6 lutego 1989 r. o godz. 14.23 i zakończyły 5 kwietnia tegoż roku. Odbywały się w kilku miejscach, ale ich rozpoczęcie i zakończenie miało miejsce w siedzibie Urzędu Rady Ministrów PRL w Pałacu Namiestnikowskim w Warszawie.
Czas, w jakim doszło do obrad Okrągłego Stołu, wpisywał się w okres nasilonych napięć społecznych, których ze względu na długotrwałość, władza komunistyczna po prostu już nie wytrzymywała. W Polsce wyraźnie załamywał się ustrój jednopartyjny, oparty na monopolu władzy partii komunistycznej. Wprawdzie „Solidarności” nie traktowano jak partii, ale już samo uznanie jej praw do decydowania o sprawach dotyczących klasy robotniczej, nosiło znamiona rezygnacji z dotychczasowego monopolu PZPR.
Okrągły Stół miał symbolizować równość stron i dobrą wolę w osiągnięciu kompromisu. Władzom PRL chodziło o podtrzymanie ciągłości rządzenia, nawet za cenę daleko idących ustępstw. „Solidarność” natomiast z trwałym uporem zmierzała do pełnej legalizacji swych struktur i uchwycenia przyczółków władzy, które pozwoliłyby jej na dokonanie zmian systemu politycznego i gospodarczego kraju.
Zatem w sytuacji pełnej napięć społecznych, które wyniszczały kraj i wciąż groziły przerodzeniem się w konfrontację na ulicach, władza zdecydowała się na rozmowy z „Solidarnością”. Inicjatorzy w osobach generała Kiszczaka i Lecha Wałęsy przy aktywnym wsparciu hierarchii Kościoła Katolickiego zdecydowali się zasiąść do obrad, organizując Okrągły Stół.
Przypomnijmy: po obu skonfliktowanych stronach zasiedli liczni przedstawiciele rządu PRL, „Solidarności” i trzej obserwatorzy kościelni (w tym jeden przedstawiciel Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego – bp Janusz Narzyński).
Ogółem w obradach wzięło udział 452 osoby. Obrady toczyły się w trzech komisjach:
- Ds. gospodarki i polityki społecznej (przewodniczyli jej: Władysław Baka z PZPR i Witold Trzeciakowski z Solidarności).
- Ds. reform politycznych (Jerzy Reykowski z PZPR – Bronisław Geremek z Solidarności).
- Ds. pluralizmu związkowego (Aleksander Kwaśniewski z PZPR – Tadeusz Mazowiecki z Solidarności – Romuald Sosnowski z OPZZ).
Podczas obrad uzgodniono szereg fundamentalnych zmian ustrojowych. Ustalono, że panować będzie wolność słowa i wolność powoływania i działania partii politycznych i związków zawodowych. Porozumiano się w sprawach obowiązywania w kraju wolnego rynku i zrównania własności państwowej z prywatną. Uzgodniono, że przeprowadzone zostaną nowe, częściowo demokratyczne wybory parlamentarne. To w ich wyniku w czerwcu następnego roku doszło do powołania sejmu zwanego kontraktowym.
Uczestnicy obrad porozumieli się, co do tego, że powołane zostaną nowe władze państwowe – senat i prezydent. W porównaniu z dotychczasowym ustrojem państwa były to zmiany zasadnicze, a ponadto dokonane w drodze wzajemnych negocjacji.
Zawarte 5 kwietnia 1989 r. porozumienie, które zakończyło obrady Okrągłego Stołu, umożliwiło opozycji solidarnościowej udział w wyborach parlamentarnych rozpisanych na dzień 4 czerwca 1989 r., a w dalszej kolejności przejęcie przez nią władzy i utworzenie po kilku miesiącach pierwszego powojennego, niekomunistycznego rządu z premierem Tadeuszem Mazowieckim na czele. Przyśpieszyło to zmiany ustrojowe i gospodarcze w Polsce, która stała się suwerennym krajem demokratycznym o gospodarce wolnorynkowej.
W dalszej perspektywie to właśnie Okrągły Stół i wynik czerwcowych wyborów umożliwił Polsce w marcu 1999 r. wstąpienie do NATO oraz przyjęcie nas do Unii Europejskiej (na mocy tzw. Traktatu Akcesyjnego podpisanego 16 kwietnia 2003 r., od 1 maja 2004 r. Polska została członkiem UE).
Przypomnijmy: Okrągły Stół doprowadził do utworzenia senatu, z liczbą 100 senatorów (po 2-ch z każdego województwa, a z warszawskiego i katowickiego po 3-ch). Kolejnym jego efektem było utworzenie urzędu Prezydenta PRL – wybieranego przez Zgromadzenie Narodowe na 6-letnią kadencję. Dokonano także zmian w „Prawie o stowarzyszeniach”, umożliwiających rejestrację „Solidarności”. Po raz pierwszy w powojennych dziejach Polski otwarto przed związkiem zawodowym „Solidarność” legalny dostęp do publicznych mediów, zezwalając raz w tygodniu na półgodzinną audycję w TVP oraz reaktywowanie „Tygodnika Solidarność”.
W dniu 7. IV. Sejm zmienił ordynację wyborczą oraz dokonał nowelizacji konstytucji, a 17. VI. Sąd Najwyższy ponownie zarejestrował „Solidarność”. Na potrzeby kampanii wyborczej powołany został Komitet Obywatelski „Solidarność”.
Ustalenia w sprawach ordynacji wyborczej otwierającej „Solidarności” drogę do legalnego przejęcia władzy w kraju, gwarantowały opozycji 100% w wyborach do Senatu i 35%, tj.161 miejsc w przyszłym parlamencie. Parytety wyborcze dla PZPR, ZSL i SD ustalono na poziomie 60%, a dla prokomunistycznych organizacji katolików UChS i PAX – 5%, co dawało im łącznie 299 miejsc w parlamencie (z czego 264 posłów miało być wybieranych w okręgach wielomandatowych, a 35 z tak zwanej listy krajowej).
Komitet Obywatelski „S” postanowił, że wystawi łącznie 161 kandydatów do sejmu i 100 do senatu. Listy wyborcze ułożą komitety regionalne. Każdy z kandydatów został sfotografowany z Lechem Wałęsą, powstała wielonakładowa „Gazeta Wyborcza” oraz reaktywowany został „Tygodnik Solidarność”.
Strona rządowa wystawiła większą liczbę kandydatów, w tym wielu mniej rozpoznawalnych, nasilając swoją kampanię w ostatnim tygodniu przedwyborczym.
Głosowanie odbyło się w dwóch turach. W pierwszej doszło do zdecydowanego zwycięstwa kandydatów „Solidarności”, którzy zdobyli 160 spośród 161 mandatów w sejmie oraz 92 spośród 100 w senacie. Koalicja rządowa do Sejmu wprowadziła zaledwie 4 reprezentantów. Frekwencja wyborcza wyniosła 62%.
W drugiej turze (18. VI.) opozycja uzyskała 1 brakujący mandat w sejmie oraz 7 w senacie. Frekwencja wyniosła 25%.
Po zwycięstwie wyborczym parlamentarzyści (posłowie i senatorowie) Komitetu Obywatelskiego “S” 23 czerwca utworzyli wspólnie Obywatelski Klub Parlamentarny, na czele którego stanął Bronisław Geremek. Reprezentacja parlamentarna OKP (zwanego niekiedy “Okapem”) liczyła: 161 posłów i 99 senatorów. Natomiast PZPR – 173 posłów, ZSL – 76, SD – 27, Pax – 10, UChS – 5, PZKS – 5. W Senacie 99% miał OKP, a 1% przypadło nie zrzeszonemu senatorowi Stokłosie. W tej formie rozpoczął działalność Sejm kontraktowy.
Spontaniczny ruch obywatelski usiłowano – z częściowym tylko powodzeniem – “zagospodarować” poprzez Ruch Obywatelski Akcja Demokratyczna – “ROAD”, przekształcony później w Unię Demokratyczną, a potem w Unię Wolności i inne partie polityczne. Przykładowo Konfederację Komitetów Obywatelskich Województwa Włocławskiego rozwiązano w 1991 r. po przegłosowaniu, że wszyscy członkowie zrzeszonych gminnych Komitetów Obywatelskich stają się automatycznie członkami partii Porozumienie Centrum.
Wyborcza klęska komunistów uniemożliwiła im powołanie własnego rządu. Po nieudanej próbie stworzenia rządu Czesława Kiszczaka, w dniu 24. 08. 1989 r. na czele pierwszego demokratycznego gabinetu rządowego stanął Tadeusz Mazowiecki.
Kadencja sejmu kontraktowego przypadła na okres istnienia PRL i… zapoczątkowała demokratyczną III Rzeczypospolitą.
Reperkusje upadku komunistów w Polsce wstrząsały całym blokiem wschodnim. Jeszcze podczas trwających w Polsce obrad Okrągłego Stołu, Węgry usunęły z konstytucji artykuł o „przewodniej roli” partii. We wrześniu otwarły granicę z Austrią, co spowodowało lawinę dziesiątek tysięcy turystów z NRD. Większość z nich wyjechała jednak do RFN, gwarantującej obywatelstwo wszystkim Niemcom. Honecker, zaprotestował przeciwko otwarciu granic przez Węgrów, ale nic nie wskórał. Odmówił mu też Gorbaczow, gdy poprosił go o interwencję. Niebawem Niemcy zaczęli uciekać przez Polskę i Czechosłowację. Zachodnioniemieckie ambasady w Warszawie i Pradze przyznawały wszystkim azyl polityczny i darmowy wyjazd na Zachód.
Jeszcze tego samego roku w październiku setki tysięcy ludzi wyległy na ulice Lipska i Berlina Wschodniego, domagając się usunięcia Honeckera. Policji nie udało się powstrzymać demonstracji i szef partii w końcu zrezygnował. Władzę w NRD objął młodszy członek Politbiura Egon Krenz, który 9 listopada otworzył granicę z RFN. Następnego dnia otwarto bramy Muru Berlińskiego i robotnicy przystąpili do jego rozbiórki. Setki osób rzuciło się na jego szczątki, przechowując je potem niczym relikwie.
Komunistyczne domino ruszyło. 10 listopada przyszedł kres na trzydziestosześcioletnie rządy bułgarskiego prezydenta Teodora Żiwkowa, zakończone partyjnymi czystkami. W Czechosłowacji olbrzymie tłumy, które opanowały ulice, zażądały pluralistycznych rządów i ustąpienia prezydenta Husaka. Czuwano nawet w nocy. Do demonstrantów w stolicy dołączył lider Praskiej Wiosny Aleksander Dubcek, pojawiając się publicznie po raz pierwszy od dwudziestu jeden lat. Miesiąc później Husak zrezygnował i utworzono rząd koalicyjny złożony z komunistów i członków opozycji. Prezydentem wybrano dysydenckiego dramaturga Vaclava Havla, który ledwie przed siedmioma miesiącami wyszedł z więzienia.
Jedyna krwawa rewolucja ogarnęła Rumunię. Kiedy w Timisoarze rumuńskie siły bezpieczeństwa zaatakowały demonstrantów, w obronie ludu wystąpiło wojsko. Zginęło setki ludzi, w tym znienawidzony przywódca partii Nicolae Ceausescu i jego żona, straceni przez pluton egzekucyjny. Pozostał ZSRR.
W dniu 1 grudnia po raz pierwszy w historii głowa Kościoła katolickiego spotkała się z sekretarzem generalnym komunistycznej partii Michaiłem Gorbaczowem. Co zrobić z siłami uwolnionymi po upadku komunizmu martwił się cały Watykan. Gorbaczow zapewnił, że niebawem Rada Najwyższa uchwali ustawę o wolności sumienia.
Papież bardzo chciał pojechać do Kraju Rad; chciał spotkać się z duchem wschodu, katolikami i nie tylko, odwiedzić ich święte miejsca. Mówił, że jest Słowianinem zachodnim i nie zna wschodniej Europy. Nie zna miast należących niegdyś do Polski: Wilna i Lwowa.
W maju 1991 roku watykański sekretarz stanu kardynał Angelo Sodano ujawnił dziennikarzom, że do krótkiej symbolicznej wizyty papieża w Moskwie i Kazachstanie miejscu zamieszkania katolickich społeczności Niemców nadwołżańskich, przesiedlonych tam przez Stalina, dojdzie najprawdopodobniej w roku następnym.
Tymczasem w sierpniu 1991 r. Czerwone Imperium znalazło się w stanie agonii. Jak piszą autorzy książki „Jego Świątobliwość Jan Paweł II i nieznana historia naszych czasów” 19 –go o świcie konserwatywni członkowie Politbiura dokonali zamachu stanu i przejęli władzę w Moskwie. Gorbaczow został zatrzymany w areszcie domowym, w daczy na Krymie. Oficjalnie ogłoszono, że jest chory.
Przeciwko zamachowi stanu wystąpił przewodniczący Rady Najwyższej Federacji Rosyjskiej Borys Jelcyn, przemieniając budynek parlamentu w kwaterę główną oporu.
Dzięki przeszmuglowaniu tam w ciężarówce z warzywami radionadajnika, przeznaczonego do nadawania katolickich audycji religijnych, a należącego do księdza Van Straatena, Jelcyn miał kontakt ze światem zewnętrznym, a opór jaki stawił, zapewnił mu poparcie Zachodu.
Z telegramu, który Jan Paweł II wystosował do Gorbaczowa 23 sierpnia, w dniu poddania się przywódców zamachu, wyziera szczera radość. „Dziękuję Bogu za szczęśliwe zakończenie próby tak dramatycznej dla Pana, pańskiej rodziny i Pańskiego kraju – napisał. – Życzę kontynuacji wielkiego dzieła materialnej i duchowej odnowy narodów Związku Radzieckiego, prosząc Boga o błogosławieństwo dla nich”.
Nadzieja papieża, podobnie jak innych światowych przywódców, miały krótki żywot. Zwycięski opór Jelcyna był sygnałem, że naród zmiecie komunistyczny reżim raz na zawsze. 25 grudnia twórca pieriestrojki pożegnał się ze stanowiskiem, a po południu tego samego dnia opuszczono czerwoną flagę, powiewającą do tej pory nad zieloną kopułą Kremla.
Po latach cały świat obwołał Karola Wojtyłę zwycięzcą w wojnie wypowiedzianej komunizmowi. Sam papież oceniał to trzeźwiej. Wystrzegając się pozowania na nadczłowieka, który powalił radzieckiego niedźwiedzia, nawoływał do nie upraszczania ocen i nie przypisywania upadku Związku Radzieckiego „palcowi Bożemu”. „Byłoby (…) uproszczeniem powiedzieć, że Opatrzność Boża obaliła komunizm – odparł, zapytany o to przez włoskiego pisarza Vittoria Messoriego. – Upadł w konsekwencji własnych błędów i nadużyć (…) Upadł wskutek tkwiącej w nim własnej słabości”.
Do upadku komunizmu przyczyniły się pospołu czynniki ekonomiczne i moralne. Gospodarka ZSRR nie była w stanie zapewnić wszystkim obywatelom bezpiecznego bytu, nawet na minimalnym poziomie. Utrzymywała ona przecież potężny supermocarstwowy aparat wojskowy, realizujący zimną wojnę z Zachodem. Szczególnie rzucało się to w oczy w przypadku komunistycznych Niemiec Wschodnich, znacznie lepiej zorganizowanych od ZSRR, lecz i tak stojących na progu bankructwa.
Jako autor tej publikacji nie czuję się upoważniony do ocen, powtarzam jedynie opinie tych, którzy mają coś na ten temat do powiedzenia. Osobiście wyrażam podziw dla wielkości papieża Jana Pawła II, również za jego fascynację prawdą i ułomnością kłamstwa, cechującą wszystkie jego przemyślenia na temat totalitaryzmu. Podobno na papieżu największe wrażenie swego czasu zrobiła broszura Sołżenicyna „Nie kłam”. Ojciec Święty był bowiem przekonany, że wyrzeczenie się kłamstwa to najważniejszy środek na wywołanie kryzysu w państwie totalitarnym.
Komunizm, stwierdził papież podczas pierwszej wizyty w postkomunistycznej Pradze w roku 1990, „okazał się nieosiągalną utopią, lekceważąc i negując niektóre z podstawowych właściwości człowieka: niepowstrzymane pragnienia wolności i prawdy i niezdolność do odczuwania szczęścia, gdy pozbawiany jest duchowego kontaktu z Bogiem”.