Nie wiedział, że to ją boli
gdy jej gorset co rano sznurowała służąca
Czarujący uśmiech i imię Róża
znieczulały bolesny ucisk dodając wdzięku
gdy jej gorset co rano sznurowała służąca
Czarujący uśmiech i imię Róża
znieczulały bolesny ucisk dodając wdzięku
Gorset dobrego wychowania
Sztywne fiżbiny wpijały się w białe ciało
Nie udawała Cierpiała w głębi serca
Przecież podnosił jej wrażliwe piersi
To nie była tortura
on sprawiał cudowne doznania
W nim podobała się Jemu choć łzy błyszczały
w oczach pełnych pragnień
Falbanki kokardki – wszystko to dla Niego
Kochanek te pęta rozluźni
W napływie czystej miłości pozwoli mu na to
Pełna uniesień pomoże opaść pończosze
Czy aż tak