Ewa Klajman-Gomolińska
Strażniczka języka, Warmii i Polski. O Marii Zientarze-Malewskiej
„Buduję rymy z prostych słów
I proste wszystkie moje pieśni […]
Do ludu mego śpiewać chcę,
Bo lud nasz biedny ukochałam,
Może choć jedną otrę łzę
A wszystkie otrzeć tak bym chciała.”
„Odpowiedź”,[w:] „Wiersze warmińskie”, Olsztyn 1970, s.17-18
Człowiek, który nie kocha ziemi, po której stąpa, nie jest jej godzien. Nie rozumiem dlaczego teraz, kiedy Polska jest wolnym krajem, przyznanie się do patriotyzmu jest aż tak passé. Kiedy nie trzeba dla niej przelewać krwi i walczyć o przetrwanie języka, kultury, tradycji; jednym słowem polskości – wiersze o ojczyźnie, łzy przy Mazurku Dąbrowskiego to podążając za słownictwem młodych – siara i obciach. To niewiarygodne, że człowiek, gdy nie odczuje braku, nie jest w stanie z godnością okazywać dumy ze swojej przynależności narodowej.
Z poezją Marii Zientary-Malewskiej zetknęłam się po raz pierwszy we wczesnej podstawówce. Do jej ukończenia w zasadzie znałam całą twórczość tejże Autorki. Nic dziwnego, że to właśnie wiersz „Ręce”, stanowiący wstrząsające wspomnienia z obozu w Ravensbrück, wybrałam do recytacji w jednym z konkursów pod opieką genialnego, nieżyjącego już, olsztyńskiego aktora Stefana Burczyka. Eliminacje konkursu zapowiedziane zostały na niedzielę 13 grudnia 1981 roku. Tego dnia jednak Olsztyn wyglądał inaczej niż przez 15 lat mojego życia, ale ja i tak nie rozumiałam wówczas zbyt wiele z przemówienia generała Wojciecha Jaruzelskiego. Na wszelki wypadek, postanowiliśmy wspólnie z moim starszym bratem, że pójdziemy razem do Klubu Agora, bo jak niby stan wojenny może wpłynąć na tak ważny konkurs recytatorski? Jednak z kartki przymocowanej do drzwi zamkniętego klubu wynikało coś odwrotnego. Wracając z bratem rozmawialiśmy o dziwnym związku między Autorką wiersza, jaki sobie wybrałam do głoszenia, a stanem nadzwyczajnym wprowadzonym w całej Polsce właśnie tego dnia. Zientara Malewska została uznana w Ravensbrück za więźnia politycznego, niebezpiecznego wroga Rzeszy. Okres pobytu w obozie (aresztowana 11.09.1939 – zwolniona 18.04.1940) oddają najpełniej jej własne słowa „Słychać było głośne łkanie i urywane słowa życzeń, by jak najprędzej wyjść z tego piekła zgotowanego złością i nienawiścią człowieka do człowieka.”
„Trzy gwiazdki. Słowo na Warmii i Mazurach”, Olsztyn 1952, nr 2
„Widziałam ręce, wiele rąk,
Wyciągniętych po kawałek chleba…
Wszystkie krzyczały pośród mąk
O pomsty grom do nieba!
Lecz choć nas męczą, psami szczują,
Te ręce kiedyś Polskę odbudują.”
„Ręce” [w:] „Wiersze Warmińskie”, Wydawnictwo „Pojezierze”, Warmia 1970, s.26
17 lat przed narodzinami Marii Zientary w Brąswałdzie, w oddalonym zaledwie 16 kilometrów Gietrzwałdzie ukazała się Matka Boska nakazując modlitwę w języku polskim. Do Sanktuarium w Gietrzwałdzie do dziś peregrynują wierni z całej Polski i ze świata. Miejsce uważane za święte, wielu cudów za sprawą kierowanych modlitw do Matki Boskiej Gietrzwałdzkiej i wody uzdrawiającej z cudownego źródła, po którą ustawiają się długie kilometry chorych i potrzebujących. Niektórzy są doprowadzani lub dowożeni na wózkach inwalidzkich do źródła przez rodzinę i opiekunów. Tam obmywają swoje chore ciało i piją leczniczą wodę. Gietrzwałd po 1877 roku wywarł silny wpływ na Polaków wyróżniając ich ponad inne narody i błogosławiąc ten cudowny język. Zientara-Malewska jako osoba bardzo religijna również pochyliła się pod objawieniem Maryi Królowej Polski i zgodnie z Jej nakazem zrobiła wszystko, aby język polski nigdy nie zaginął.
„Chata ty moja ojcowska,
Chata ty moja drewniana,
co latem płaczesz bursztynem,
Licząc kołyski i trumny,
Pachnąca zielem piołunu.
Świeżego chleba rozczynem.
Chato ty moja najdroższa
Hej chato!”
„Rodzinna chata” rękopis, niedrukowany [w:] H. Sawicka „Maria Zientara-Malewska”, Wydawnictwo Pojezierze, Olsztyn 1981
Języka polskiego nauczyła Poetkę jej matka, która nakazywała w domu mówić tylko po polsku. Ten głęboko katolicki i patriotyczny dom miał przeogromny wpływ na całe życie Zientary-Malewskiej, która do końca swoich dni wspominała wychowanie, jakie w nim odebrała.
„Kochaj prastare obyczaje ludu,
Kochaj wrzeciono i pług po pradziadach,
którym orali wciąż czekając cudu
Promyka słońca po burzach i gradach,
Tam, gdzie ich kości, ich groby i zbroje,
Tam- drogi bracie – tam ojczyzna Twoja.”
„Ojczyzna”, Gość Niedzielny, 1921, nr 48
Pisała w języku polskim, jak i w gwarze warmińskiej. Jej teksty analizowaliśmy jeszcze jako studenci polonistyki na Dialektologii, gdzie gwara warmińska była traktowana priorytetowo przez profesora Alojzego Adama Zdaniukiewicza.
„Uważam, że poeta powinien mieć w sobie miłość do ojczyzny. Nie jest to banalne stwierdzenie. Znam cenę, jaką trzeba płacić za polskość. Mówi się o mnie często: poetka regionalna. Poprawiam to: jestem poetką polską i ziemię warmińską uważam za część swego kraju.”
H. Murza-Stankiewicz: „Proste wszystkie moje pieśni”, Tygodnik Kulturalny, 1977, nr.15
Poetka przez wiele lat pozostawała pod silnym wpływem Marii Konopnickiej, Jana Kasprowicza i Leopolda Staffa. Często krytykowana za naśladownictwo bądź prostotę warsztatu, pozostała wierna przez długie lata umiłowanej konstrukcji wiersza. Myślę, że nikt z krytykujących nie zadał sobie trudu, by połączyć z empatią biografię Zientary-Malewskiej z jej twórczością. Autorka przyjęła sobie za cel nadrzędny opiekę i ochronę języka polskiego. Jej wiersze więc miały być proste i wpadające w ucho, by dorośli je pamiętali a dzieci łatwo się ich uczyły. Czas wojny i okupacji również ma fundamentalny wpływ na dalszą twórczość. Poetka choć zwolniona w 1940 roku z obozu, do końca wojny przebywała w swoim domu pod nadzorem Gestapo i nie wolno było jej opowiadać o Ravensbrück, bo tylko pod takim warunkiem udało jej się z tego piekła wydostać. Człowiek po tak traumatycznych przeżyciach z odium strachu i lęku wybiera formę swojej twórczości albo oczyszczającą przez spowiedź albo przeciwstawną – dużo lżejszą jako możliwość zasmakowania innego świata. Nawet historię; ważniejsze wydarzenia naszego Regionu zapisywała jako baśnie czy legendy. „Legenda o Srebrnej Górze w Gietrzwałdzie”, „Legenda o Świętej Lipce”, „Zatopione złote klucze pod Unieszewem”, „Płomienie nad Pasłęką”, „Legenda o świętym Jakubie patronie Olsztyna”, „Zaklęty zamek w lesie olsztyńskim”, „Jak powstały źródła Łyny”. Wspomniane tytuły pochodzą z Antologii Warmińskiej. Warmia w baśniach, podaniach i legendach, Olsztyn 2011, Wybór opracowanie i wstęp Teresa Brzeska-Smerek (pod kierunkiem której pisałam wiele lat temu pracę magisterską). I tak to się nasza kochana Warmia kołem toczy.
„O Warmio moja! Ziemio brzóz i sosen,
Kraino świerków szumiastych, srebrzystych
Płomiennych wrzosów i smukłych jałowców,
Odzwierciedlona w jeziorach przeczystych”
„O Warmio moja” [w:] „Pieśni Warmianki” s.5
Ta miłość do Warmii autochtonów istnieje naprawdę. Sama miałam debiut prasowy w wieku kilkunastu lat właśnie wierszem „Warmia”, bo idąc tropem werbalnym M. Zientary-Malewskiej „my polskie dzieci, (…) Do was przychodzim, niesiem wam w dani”.
A tak oto wspominał wielką Poetkę zmarły niedawno Józef Jacek Rojek, Prezes Oddziału Olsztyńskiego ZLP
„My, jej koledzy po piórze, byliśmy traktowani jako zawsze „młodzi” i zawsze „mile” widziani w jej towarzystwie. I dodam: ze wzajemnością bowiem, jak mniemam, nasz szacunek do starszych kolegów i ich twórczości, był wtedy swoistym wyznacznikiem kultury bycia (…), czego w dobie współczesnej komercjalizacji literatury i sztuki jako takiej w Polsce po 1990 roku trudno uświadczyć (…).”
Istotnie, trudno w XXI wieku uświadczyć takich ludzi jak Maria Zientara-Malewska i Józef Jacek Rojek.
______________________________
J.J. Rojek „Literaci & literatura Warmii i Mazur. Przewodnik eseistyczny”, Fundacja Środowisk Twórczych w Olsztynie, Olsztyn 2008, s. 12
Hanna Sawicka „Maria Zientara-Malewska. Zarys monograficzny życia i twórczość”, Wydawnictwo „Pojezierze”, Olsztyn 1981
Leksykon Kultury Warmii i Mazur, Strona o Marii Zientarze-Malewskiej