Stefan Jurkowski
Świadectwo ciągłego rozwoju
„Inkantacje“ to trzecia pozycja książkowa w poetyckim dorobku Anny Marii Musz. Znalazły się tutaj utwory z dwóch poprzednich tomów: „Errata do trzech wymiarów“ (2010), „Odrastamy z kamienia“ (2011) oraz wiersze nowe, dotychczas w niepublikowane w wydaniu książkowym. Wybór ten jest dwujęzyczny – polsko-bułgarski.
Już pierwszy debiutancki tom Anny Marii Musz zwrócił uwagę krytyki. Potwierdzeniem wartości tej poezji był wydany wkrótce następny – „Odrastamy z kamienia“.
Rzadko bowiem zdarza się w tak młodym wieku (autorka urodziła się w 1988 r.) poezja tak intelektualnie i artystycznie dojrzała, od samego początku znamionująca nietuzinkowy talent.
Wybór ten umożliwia prześledzenie twórczej ewolucji poetki, jest zarazem wyrazistym świadectwem ciągłego rozwoju.
Oto w „Erracie…“ Anna Maria Musz stwierdza:
„świat trzech wymiarów jest już ustalony
określono prawa natury
życiowe konieczności“
Choć poetka przyznaje, że świat jest jakoś zdeterminowany przez „siły wyższe“ z zewnątrz, to jednak daje się modyfikować, a to stanowi jedno z zadań poezji. Trzeba bowiem „podważyć obwolutę sądów opinii pewników“. A więc rzeczywistość jest w pewien sposób niepełna. Dopiero owe „podważanie“ zbliża nas do istoty, do pełniejszego widzenia jej wielowymiarowości. To próba poznania, które może nas doprowadzić nawet do stwierdzenia, że podlegamy permanentnemu złudzeniu. Autorka „Erraty…“ powiada:
„tamta nierzeczywistość
ciągle się jeszcze buduje“
A więc wszystko jest w ustawicznym ruchu. Świat przedstawiony nieustannie się zmienia niczym filmowe kadry. Czy jesteśmy w stanie dokonać oglądu całościowego? Chyba nie, bo nasze instrumenty poznawcze są zbyt mało doskonałe, albo – używając języka nowoczesnego – niekompatybilne. Rzeczywistość nas otaczająca jest zbyt szybka, zbyt skomplikowana, byśmy ją mogli uchwycić.
Poezja jest sztuką słowa. W wierszu „Poeta“ czytamy:
„w szpiku jego milczenia formują się zdania
potem kroplami sylab spływają w dźwiękokształt“
Mamy tu do czynienia z kreowaniem takiego języka, który byłby najbardziej nośny; który wreszcie pełniłby funkcję służebną w stosunku do przesłań i obrazów. I to się Annie Marii Musz udało już w debiutanckim tomie. Oryginalna wyobraźnia, pomysłowe obrazy poetyckie, precyzyjna, oszczędna i ekspresyjna narracja, to walory obecne także w następnych wierszach.
W „Odrastamy z kamienia“ zmienia się perspektywa oglądu świata. Znamienny wydaje się tytuł tego tomu. Odrastanie to przecież tutaj tradycja w szerokim rozumieniu tego słowa. To wreszcie historia poszczególnych ludzi, która nie zaczęła się dopiero teraz. Historia, może jednak nie tyle w sensie zdarzeń, ale – co ciekawe i w tym przypadku nowatorskie – w płaszczyźnie psychologicznej i filozoficznej. Nie można bowiem zapominać o tym, że wraz z niezliczonymi pokoleniami naszych poprzedników:
„przeglądamy się w sobie od tysięcy lat
rozstrzygamy kwestie zasadnicze i fundamentalne“
A więc tu mowa o ciągłości pokoleń, następstwach kulturowych, co wpływa na taki a nie inny obraz współczesnego człowieka, jego (zdeterminowane?) widzenie świata:
„ileż to razy myślimy o czymś bo tak nam wypada
po każdej katastrofie
piszemy wiersze kładące się na ziemi
czołgające w popiołach
wdychające dym“
Rozpad, którego późniejszym rezultatem jest wyeksponowane w tytule tomu właśnie odrastanie, jest głównym motywem tego tomu. Próby poznania świata jakby zeszły na dalszy plan ustępując miejsca konstatacjom. Oto budujemy warstwowe cmentarze, domy ciągniemy w górę, ciągle odbudowujemy siebie, kulturę, cały świat. W poprzednim tomie rzeczywistość była pokazana w linearnym ruchu, tutaj jest żywiołem odradzającym się, budującym świat od nowa na rumowiskach „starego“.
Poezję Anny Marii Musz cechuje dystans do przedstawianego świata, a także ironia. Dodajmy, iż stanowi ona istotny walor, świadczy bowiem o autorskiej świadomości. Jej wiersze z „Odrastania…“ są stonowane, można powiedzieć, że miejscami nawet chłodna. Poetka obserwuje nie ocenia, nie wartościuje, nie wplata do poezji żadnych elementów dydaktycznych, ale chce w psychice człowieka (a także wokół niego) odnaleźć swoiste „skamieliny”, które – niczym rysunki na ścianach jaskiń – świadczą o tym, że na nas współczesnych złożyły się doświadczenia całych epok, i jest to dziedzictwo niezbywalne.
Poetka operuje plastycznym obrazem i celną metaforyką. Nie stara się epatować czytelnika wulgaryzmami, nie udziwnia wierszy. Mają one przejrzystą linie kompozycyjną, są ekspresyjne, oszczędne w słowach, zapraszają czytelnika do swoistego dialogu wyobraźni.
Trzecia część „Inkantacji“, to wiersze nowe, pisane już po wydaniu dwóch tomów poprzedzających. Te utwory są znowu świadectwem i potwierdzeniem talentu młodej poetki. Tutaj dominują wiersze o „elementach“ lirycznych. Nie znaczy to jednak, że nie ma w nich refleksji filozoficznych, egzystencjalnych. Tu się nic nie zmieniło. Doszły do głosu akcenty osobiste, co bardzo te wiersze „ociepliło“. Wchodzą one w żywy dialog z odbiorcą, są skierowane do konkretnego adresata, do którego autorka przemawia w drugiej osobie:
„przyglądasz się niebom i pochłaniasz słońce
kosmos chwilowo zamyka się
pomiędzy tym źdźbłem trawy a tamtym drzewem
jest horyzontalny i ciepły jak łąka“
Pojawiają się tutaj odniesienia do natury, krajobrazów, zwykłej codzienności. A także do sfery emocjonalnej. O ile we wcześniejszych wierszach podmiot liryczny niejako ukrywał się poza dekoracjami, o tyle tutaj staje się bardziej widoczny. Kreuje swój świat posługując się dostępnymi każdemu rekwizytami. Jest bliżej czytelnika.
Choć miasto, kamień dalej są tutaj obecne, to poezja ta wydatnie wzbogaciła się o niebo, „nieskończoną przestrzeń powietrza“, drzewa, lasy, trawy… A więc o to, co istnieje niezależnie od człowieka, bo przecież „miasta“ są dziełem ludzkości, także cała kultura. Ten, dodajmy: nienarzucający się, element wydatnie poszerza poetyckie obrazy, precyzyjnie wypełnia przestrzeń znaczeniową tych wierszy. Przyroda, jak zresztą cała rzeczywistość przedstawiana w utworach Anny Marii Musz, nie jest przedmiotem opisu, ale częścią coraz bardziej panoramicznych obrazów, niosących wielowymiarowe przesłania.
Zaskakująca wyobraźnia, wyczucie języka, pomysłowość i zarazem naturalność poetyckiej narracji i kreacji, tak rzadko dziś spotykana w dzisiejszej młodej poezji, sytuuje autorkę „Inkantacji“ w samej czołówce. Ten wybór nas o tym naocznie przekonje.
Stefan Jurkowski
Anna Maria Musz: „Inkantacje – wiersze wybrane“, wyd. Simolini’94, Sofia 2015 s. 124. Wybór i przekład z języka polskiego Łyczezar Seliaszki. Książkę współfinansował z budżetu Gminy Trzebnica Pan Burmistrz Marek Długozima,