Jan Adam Borzęcki – Osadzony w sobie

0
82

Jan Adam Borzęcki


Osadzony w sobie


osadyDla zainteresowanych literaturą współczesną Grzegorz Kociuba nie jest człowiekiem znikąd. Na jego dotychczasowy dorobek twórczy składa się siedem tomów poezji: Obserwacje, 1991, Budzenie twarzy, 1997, Ślady i znaki, 2001, Widoki i widzenia, 2005, Powiększenia. Wiersze 1991-2006, Stonka i inne wiersze, 2011 oraz Osady*. Poza tym jest autorem prozy Ktoś oraz książek krytycznoliterackich Maski/Twarze. Eseje, szkice, recenzje o poezji (2009) i Twarze rozbitka. Poezja i eseistyka Krzysztofa Karaska. Niebawem ukaże się jego wywiad rzeka z tymże poetą. Dodajmy też, że był współzałożycielem i redaktorem kwartalnika literackiego Fraza (1991-1998) oraz redaktorem kwartalnika Nowa Okolica Poetów (1998-2011). Współpracuje z wieloma pismami literackimi (m.in. Twórczością, Toposem, Arteriami i Migotaniami) i jest inicjatorem wielu przedsięwzięć literackich.

Okazją do przypomnienia literackiej biografii tego twórcy jest tomik poezji Osady, w którym Grzegorz Kociuba nie tylko potwierdził swoją pozycję znaczącego twórcy, ale w pełni ujawnił swą poetycką dojrzałość. Pochlebiam sobie, że nieźle znam twórczość Grzegorza Kociuby, co umożliwia mi  prześledzenie jego drogi twórczej oraz sformułowanie wniosków na temat ewolucji osobowości poety oraz rozwoju jego twórczego warsztatu.

Twórczość Grzegorza Kociuby od początku cechowała daleko idąca wrażliwość, profesjonalność formalna oraz wysoka kultura literacka. Konkretnie mówiąc była to poezja głęboko przemyślana i przeżyta, wyrażona ładnym, celnie użytym słowem, dobrze dobraną metaforą, gęstością poetyckich argumentów, umiejętnym stopniowaniem dramaturgii wiersza oraz dbałością o jasność i klarowność przekazu. Innymi pozytywnymi cechami były umiejętność twórczej syntezy obrazu oraz sformułowania subiektywnej, głębokiej poetyckiej reakcji. Na podkreślenie zasługuje także wysoki poziom twórczej intuicji i umiejętność unikania pułapek w postaci łatwego nawiązywania do literackiej przeszłości – co często zdarza się literatom z wykształceniem polonistycznym – dzięki czemu zasadny jest komplement o walorach oryginalności jego poezji. Przy czym owa oryginalność nie oznacza  buntowniczej kontestacji, lecz raczej modyfikację formy, wprowadzeniu elementów różnicujących w postaci łamania szablonu dramaturgii oraz poszukiwaniu słów poszerzających i pogłębiających kontekst znaczeniowy, które to walory potwierdzały kolejne tomiki.  To co zmieniało się na przestrzeni niemal ćwierćwiecza to sposób patrzenia na  świat, a przede wszystkim odejście od konfrontacji z rzeczywistością i  uczynienie z własnej osoby podmiotu poetyckiego doświadczenia. Z upływem czasu w każdym nowym tomiku ubywało naiwności i retorycznych pytań, a pod starannym poetyckim kamuflażem czuło się wzrastające ciśnienie frustracji, nie przystającej do wyobrażeń, życiowej prozy. Łatwo też było wyczytać rozczarowanie samym sobą oraz własną bezradnością w oporze przeciw temu, co pragnęło się zmienić, a co bezlitośnie zmienia nas. W efekcie poczucie osamotnienia, niedopasowania, szukanie wyjścia z życiowej matni. W przypadku poety nie jest to jawny bunt, ale rejestracja powodów do pretensji wobec siebie i mechanizmów świata. Czyli w sumie nic nowego, ale w innej, subiektywnej wersji.

Z czasem jednak uładziła się potęgująca emocję wrażliwość doprowadzając do wniosków gorzkich, ale nader racjonalnych. Wraz z wiekiem i  przyrostem życiowych doświadczeń poeta dostrzegł retoryczność stawianych pytań, naiwność zdziwień i zrozumiał, że praw natury nie zmieni. Że raczej to on musi przystosować się do rzeczywistości, a dla uczynienia jej łagodniejszą, powinien znaleźć metodę na jej oswojenie.  I w ten oto sposób, niejako metodą prób i błędów, doszedł do emocjonalnej dojrzałości i egzystencjalnego stoicyzmu, który chociaż gorzki, przecież odpowiada prawdzie o życiu. W przypadku twórcy taki proces jest intelektualnym maratonem  z rzetelnym przemyśleniem wszelkich aspektów własnej obecności w zmiennym wymiarze, wielokrotnej polemice z własnymi racjami oraz koniecznością przełknięcia gorzkiej tabletki prawdy o powszechnej, także własnej, nietrwałości. A po drodze trzeba znaleźć słowa, które zdołają pomieścić wagę tych przemyśleń oraz ciężar prawdy:

…szklanka nieduża a w niej wodna burza choć nawet nie wiadomo

czy jest jakiś stół lub stolik na którym szklanka stoi

wokół dzieje się dzianie a ilekroć zsiadasz z krzesełka karuzeli

zawsze ta sama ulga że choć przez chwilę możesz być poza nią

                                                               (Myślane)

I o tym właśnie traktuje ostatni tomik wierszy Grzegorza Kociuby Osady. Symptomatyczny i jednoznaczny jest już jego tytuł, bowiem oznacza koniec płynności. Wszak zazwyczaj to co się osadza, jest cięższe i nie daje się porwać płynącej wodzie. W przypadku poety chodzi o osadzenie się ustalonej hierarchii spraw, rzeczy i prawd kotwiczących go w przestrzeni życiowej niepewności, ale także biograficznie różnicujących i podkreślających wyjątkowość jego tożsamości.

Osady to tom mało optymistyczny, bo w gruncie rzeczy mało optymistyczny jest powrót do przeszłości:

zaczynać na chybił trafił ze wskazaniem na chybił

bo na trafił już przerabiałem i na starcie żadnych

klarownych obrazów ani zgrabnie spakowanych idei

ma być uczciwie a więc ciemność czuwanie w ciemności

nawet gdyby się okazało że to tylko czuwanie w ciemności

                                                                              (Poetica choć nie koniecznie ars)

 

Poezja z założenia jest aktem bardzo osobistym, ale w tym przypadku czuje się, że sprężenie subiektywizmu znacznie przekroczyło średnią. W efekcie chociaż opisane wierszem przypadki każdy zna z autopsji, podczas lektury,  zapominając o własnych doświadczeniach, bezwiednie wchodzimy w skórę autora przeżywając jego odyseję. To efekt szczególnego potraktowania własnej jaźni poety, który zdając sobie sprawę z enigmatyczności materii, nie ma ambicji tworzenia ocen obiektywnych, absolutnych i kładzie siebie pod okular mikroskopu. Przewrotnie wynika to także z zaufania do czytelnika potrafiącego postawić się w jego roli.

Dobre jest przynajmniej, że mało optymistyczna pewność amortyzuje instynkt samozachowawczy nakazujący poszukiwanie metody na zagospodarowanie odcinka pozostałego od zejścia ze sceny:

…ale coś we mnie ciągle szuka

a szukając odrzuca wszystko co nazbyt pod ręką

nic więc dziwnego że w końcu ląduje na pustyni

a przez pustynię idzie się zawsze we wszystkie strony naraz

                                                                              (Poszukiwania)

Odsuwając więc zakończenie recenzji powiem jeszcze, że tomik Osady Grzegorza Kociuby to coś więcej niż ograniczona okładką pewna liczba wierszy. To tom tematycznie i formalnie tak bardzo zwarty, że okoliczność ta w pełni uzasadnia nazwanie go książką poetycka, w której aż gęsto od filozofii.  Większość wierszy to wręcz poetyckie mini eseje, a wiele z nich mogłoby złożyć się na poemat, który w mógłby ograniczać się do kilku słów:

urodziłem się

więc jestem

włączony

złowiony

zgubiony

                   (Ziemia raz jeszcze)

———————————————————–

Jan Adam Borzęcki

*Grzegorz Kociuba – Osady. INSTYTUT. Mikołów 2015

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko