Nie popędzam czasu batem.
Nie chłoszczę pragnieniem sukcesu.
I tak pędzi na oślep
po hipodromie stuleci.
Nie chłoszczę pragnieniem sukcesu.
I tak pędzi na oślep
po hipodromie stuleci.
Wieczorem obłaskawiam go ciszą.
Uwalniam z wędzidła pośpiechu
i łaskoczę nozdrza
nie zapisaną kartką
białego papieru.
Czekam, aż kichnie wierszem.