Krystyna Habrat
NIECH RADOŚĆ ZAGOŚCI W NASZYCH SERCACH
/felieton/
Chciałam napisać ładny felieton z życzeniami na Nowy Rok. Na święta już nie zdążyłam.
Zabrakło mi czasu, gdy pogrążyłam się w przedświątecznej gorączce.
Jaka to przyjemność popaść w taki stan, który w grudniu ogarnia wszystkie panie. Biegają, kupują, męczą się, sprzątają, pieką, ryby, mięsa, ciasta… Ileż potem przyjemności, gdy dom wysprzątany na wysoki połysk, a na stole najlepsze przysmaki i zgromadzone wokół osoby ze wzruszeniem sięgają po opłatek. Potem są życzenia wszystkiego najlepszego, wieczerza wigilijna, kolędy przy rozświetlonej choince.
W takiej chwili każda pani domu zapomina o zmęczeniu i cieszy razem ze wszystkimi. Tu przyznam się, że maja kochana rodzina tym razem wyręcza mnie w domowych obowiązkach, ale to i owo robię, by czuć przedświąteczne podniecenie. Tymczasem z radia od kilkunastu dni płyną radosne melodie kolęd i wesołych pieśni bożonarodzeniowych. Można więc nie oglądać telewizji, która nas dosmuca, i cieszyć się całym sercem na nadchodzące Święta.
Zabieram się więc do felietonu z wielkim przejęciem, gdyż tekst z taką datą zobowiązuje. Niestety ambitny zamysł zaczyna mi ciut przeszkadzać.
Uświadomiłam sobie, że jeśli nie napiszę tego felietonu od razu, nigdy on nie powstanie. Wiadomo, że jak zaiskrzy w głowie pomysł, należy go szybko zrealizować, bo inaczej się wypali i zgaśnie. Wówczas trudno zrozumieć, co to było tak ważnego, że chciało się to wykrzyczeć całemu światu, albo choć wyszeptać.
Po drugie, przesadne ambicje prowadzą z reguły do efektu przeciwnego. Do klapy.
Jest takie prawo psychologiczne, Yerkesa-Dodsona, które głosi, że przy wysokiej motywacji nasze efekty bywają odwrotnie proporcjonalne, czyli – tłumacząc językiem potocznym i nie wdając się w szczegóły, można powiedzieć, że im bardziej się staramy, tym wychodzi to gorzej.
Nie będę podpierać tej teorii podręcznikami, ani silić się na przedstawianie tego naukowo, bo zgasiłoby to początkowy radosny rozpęd felietonu, co nie wyszłoby mu na dobre. Taki tekst nie może być przyciężki, ale z polotem i pogodą ducha.
Podam jednak kilka przykładów na potwierdzenie, jak zbyt wysoka motywacja, przesadne ambicje, źle wpływają na efekt końcowy.
Już ze szkoły każdy pamięta uczniów, którzy niezbyt przykładali się do nauki, a jakoś lawirowali i zadowoleni z siebie wychodzili na swoje. Tu coś odpisali, tam nadstawili ucho na podpowiedź, nadrobili miną i jakoś szło. Nie przemęczali się, a spędzali czas przyjemniej niż gdyby musieli przysiąść fałdów przy książkach. Gorzej było z uczniem solidnym, jeśli bardzo zależało mu na piątkach. Taki nieraz wywołany do tablicy, był tak przejęty, by dobrze wypaść, że zapominał wszystko czego się sumiennie nauczył. Zaczynał się jąkać, stękać, gubić wątek, mówić niegramatycznie, zapominać słów. Współczuło się mu, że mało zdolny. Niekoniecznie.
Kiedyś nauczycielka przysłała mi do poradni psychologicznej uczennicę kończącą szkołę podstawową. Miała zastrzeżenia, że zaledwie trójkowa, czyli według niej mało zdolna, a wybiera się do liceum ogólnokształcącego. Jej zdaniem powinna iść do szkoły zawodowej. To było dawno temu i nie zdradzam tu tajemnic zawodowych, ale podaję jako przykład do rozważenia prawideł procesów motywacyjnych. Uczennica ta wbrew sugestiom nauczycielki okazała się według badań bardzo zdolna. Stąd wniosek byłby jeden, że nie przykłada się do nauki. Ale nie! Wyznała, że uczy się w domu codziennie po osiem godzin. Strasznie dużo, jak na szkołę podstawową, nawet na końcową klasę. Tym bardziej, że była naprawdę zdolna.
I wtedy usłyszałam jej cichy, zrozpaczony głosik, nieśmiałe wyznanie, że bardzo zależy jej na dobrych stopniach. Chciałaby mieć piątki. Pochwały, nagrody. Bo lubi się uczyć. Tylko jej nie wychodzi. Nie wie czemu. Wieczorem wszystko ma wykute na blachę. Gdy mama przepytuje ją z podręcznikiem w ręku, odpowiada bez zająknienia. Tak, do momentu, gdy nazajutrz wywołana do odpowiedzi, zaczyna się denerwować i wszystko jej z głowy ulatuje, a za nieporadną odpowiedź dostaje co najwyżej tróję z plusem.
Długo tłumaczyłam jej, jak się efektywnie uczyć, jakie są reguły pracy umysłowej, jak zapamiętywać materiał na długo. Podkreślałam, żeby nie poświęcała na odrabianie lekcji aż tak dużo czasu co dotąd. Powinna więcej odpoczywać i korzystać z przyjemności odpowiednich dla jej wieku, bo to sprzyja lepszej pracy mózgu, a przede wszystkim podbudowuje wiarę w siebie i eliminuje emocje negatywne. Kiedy za dwa, może trzy, miesiące przyszła do kontroli, szło jej w szkole odrobinę lepiej. Jednak przyznała, że nadal poświęca nauce cały wolny czas, bo nie potrafi się od tego odzwyczaić.
To był typowy przykład na to, że nadmiar ambicji czasem szkodzi. Każdy zna podobne przykłady. Bywają sportowcy osiągający na mistrzostwach czy olimpiadach gorsze wyniki niż zazwyczaj. Każdemu może się nie udać, ale gdy podczas ważnych zawodów staje się to regułą, można podejrzewać tu negatywny wpływ nadmiaru aspiracji.
Inny przykład: pewien japoński mistrz rysunku robił plakat. Kiedy skończył, stojący za nim uczeń wykrzyknął, że to mu nie wyszło. Nauczyciel szybko namalował inny plakat. Ten również nie zyskał aprobaty ucznia, a kolejny ocenił jako jeszcze gorszy. I tak mistrz namalował przeszło 60 plakatów, a uczeń kręcił nosem coraz bardziej niezadowolony. Wreszcie ucznia gdzieś odwołano i wtedy mistrz szybko namalował kolejny plakat, wierząc, że ma teraz jedyną szansę, by bez krytycznych oczu ucznia za plecami zrobić to dobrze. I faktycznie, uczeń po powrocie był tym plakatem zachwycony.
Dlatego ja wbrew początkowym zamierzeniom nie staram się napisać tego felietonu najlepiej. I tak lepiej już nie potrafię. Gdybym się jeszcze bardziej przyłożyła, wyszłoby gorzej. To udowodniłam z góry.
A o czym właściwie miałam napisać? Chciałam wejść we wzruszającą atmosferę świąt i pięknie zainaugurować Nowy Rok. Potem zamierzałam napomknąć, że postaram się, ale to nie zawsze jest łatwe, bo nasz mózg, emocje, ciało bywają przekorne wobec naszych chęci.
Teraz powiem tylko, że felieton powinien być lekki i pogodny, a więc ma być czymś na przekór zasmuceniu, jakie płynie z mediów. Niestety pogodzie ducha nie sprzyjają ostatnie wydarzenia: jesienne zamachy terrorystyczne w Paryżu, wojny, uchodźcy, a u nas nagłaśniana przez media powyborcza histeria, czyli walka bogatych i uprzywilejowanych przeciw biedniejszym, szarym obywatelom, jak my, o 500 zł na dziecko, podatki, trybunał…
Ale wierzymy, że będzie lepiej, że nikt nie odwróci wyników ostatnich wyborów. I tego sobie na Nowy Rok życzmy.
WBREW WSZYSTKIEMU NIECH RADOŚĆ ZAPANUJE W NASZYCH SERCACH!
Krystyna Habrat