ryczą syreny
miasto krzyczy
oplata nas niczym pajęczyna:
zgiełk wycie alarmów i motorów
łoskot padających murów
melodyjki ulicznych grajków
przedziurawiają uszy i kieszenie
miasto krzyczy
oplata nas niczym pajęczyna:
zgiełk wycie alarmów i motorów
łoskot padających murów
melodyjki ulicznych grajków
przedziurawiają uszy i kieszenie
dźwięk – droga wyobraźni
prosta – czasami trwożąca serpentyna
długo się ciągnie nagle urywa
ginie w przepaści
łomocze po ścianach
płacz i śmiech
dziś przede
wszystkim
śmiech