Jan Bolesław Ożóg – Z Rusiu

0
142
Godzina pełnej boskiej chwały
na górze i w dole, i w niebie –
i powój w wądole i żlebie –
komosa, jałowce, podbiały!

Dookoła u-cha, u-cha! –
wiecha serdeczna, nadobna,
jak dzika i cicha, po-grobna
pogańska dziewucha!

Więc nagi konopny podołek
i gęba rozkwitła, dech lilii,
i srom prawieczny i dziki,
i wargi omszone i miękkie
jak wargi dwuletniej kobyłki.

Pomiędzy wargami jak skrzydła motyli
grube, popuchłe, czerwone
dwa kurze grzebyki.

Narcyz spod kolan patrzy sennie,
podgląda wiatr ją spod krzaka tarniny.

Ta wiocha z cerkiewką kozaczą.
Za stepem dwa

stare kurenie
i sochy, i płoty z wikliny.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko