Wacław Holewiński – Mebluję głowę książkami

0
240

Wacław Holewiński

Mebluję głowę książkami


mebluje-glowe



Prus? Nie, Fallada…

 

czlowiek z aspiracjamiKilkadziesiąt lat temu przeczytałem wszystkie książki Hansa Fallady (wydane po wojnie). „Pijaka” i „Każdy umiera w samotności” do dziś przechowuję nie tylko w pamięci, ale i w moim osobistym kanonie książek ważnych. Tę dobrą opinię o tym, zmarłym sześćdziesiąt osiem lat temu, świetnym pisarzu utwierdził we mnie jego dziennik więzienny zatytułowany „W moim obcym kraju” (w świetnym przekładzie Bogdana Barana).

Jak wypada na tym tle „Człowiek z aspiracjami”, książka wydana po raz pierwszy w Niemczech w roku 1953, sześć lat po śmierci pisarza? Cóż po pierwszych stu stronach (a książka jest ogromna, ponad sześćset siedemdziesiąt stron) pomyślałem, że to straszna ramota, że owszem czyta się to nieźle, ale… No właśnie, nie bardzo potrafiłem uszeregować te swoje zarzuty. Może to styl mało przystający do dzisiejszej literatury? Tak, to powieść bardzo, bardzo tradycyjna. Ale z każdą stroną było coraz lepiej, coraz łatwiej się przekonywałem, że to jest ten Fallada, którego kiedyś tak polubiłem. To była kwestia „złapania” nastroju, wczucia się w czas, sposób myślenia i pisarza, i jego bohatera. A z tyłu głowy gdzieś mi kołatało, że przecież znam polskiego pisarza, który pisał podobnie, że łączy ich jakaś dziwna nić porozumienia ponad czy na przekór granicom. I olśniło mnie. Przecież to takie oczywiste. „Lalka” Prusa! Tak Wokulski i Siebrecht są swoimi braćmi! Syjamskimi! I nie ma żadnego znaczenia, że Prus pisał swoją powieść kilkadziesiąt lat wcześniej.

Kim jest zatem Karol Siebrecht, bohater Fallady? Poznajemy go w małym miasteczku podczas pogrzebu ojca w roku 1909. Gdy się rozstajemy, jest rok mnie więcej, 1935. Mamy więc dwadzieścia sześć lat. Dwadzieścia sześć lat, podczas których Siebrecht, realizując swoje młodzieńcze ambicje „zdobywa” Berlin. Wyrwawszy się z zaduchu prowincji, rozpoczynając „karierę” od pomocnika na budowie, dochodzi nie tylko do pieniędzy ale i pozycji, wydawałoby się nieosiągalnej –  właściciela firmy obsługującej wszystkie dworce stolicy Niemiec.

Nie jest to droga łatwa, co i rusz bohater Fallady, już już „łapiąc Pana Boga za piętę” zlatuje na samo dno. I znów, powoli, pracą, pomysłami, determinacją odbudowuje i siebie, i swoją firmę. Ale ta powieść to nie historia dorobkiewicza, jak napisano na okładce. To wspaniała panorama historii Niemiec. Czasu tuż przed pierwszą wojną i nieprawdopodobnych lat po niej, kto wie czy nie najtrudniejszych dla tych, którzy przeżyli kataklizm wojny. To płacenie bilionami marek za pudełko zapałek, to nędza, głód, to poszukiwanie jakiegokolwiek źródła utrzymania, ale i świat brutalnych rozrachunków, szaleństw, bankructw, wydawania fortun dla kaprysu. To kontrybucje nałożone na pokonanych przez Ententę i przemyt, i ukrywanie broni przez pokonanych. Tak, Karol Siebrecht to nie tylko tytan pracy, to także facet, który żyje szybko i na granicy ryzyka. Płaci za to cenę wysoką – postrzelony, przez wiele miesięcy wraca do zdrowia. Płaci także cenę w życiu osobistym, rodzinnym. Może to cena najwyższa. Cena utraty przyjaciół, ludzi bezgranicznie mu oddanych, utraty ich zaufania, wiarygodności?

Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane – powiada przysłowie. Jak ulał pasuje do Siebrechta. Tak, to on ma rację, to jego plany, pomysły się sprawdzają. Tylko co z tego? W życiu do swoich planów trzeba przekonać innych, zwłaszcza tych najbliższych.

Ten świat „Człowieka z aspiracjami”, człowieka z nizin, Fallada, jak Prus, łamie przez kontrasty. Przypadek pozwala Siebrechtowi już na początku swej berlińskiej przygody poznać arystokratę, rotmistrza von Sendena, który będzie może nie wyznacznikiem, może nie celem aspiracji nuworysza, ale wskaźnikiem i dobrych manier, i kultury, i sposobu postrzegania świata, do którego udało mu się wkroczyć. Często ironicznym, kpiącym, ale i opiekuńczym oddaniem von Senden stworzy przestrzeń, do której Siebrecht ma szansę zapukać zawsze. O każdej porze dnia i nocy. Niewielu było to dane.

W kontrapunkcie, jak Izabela Łęcka u Prusa, będzie też druga żona Siebrechta, Herta. Nie, nie – jej w przeciwieństwie do Łęckiej nie brak pieniędzy, stać ją na wszelkie fanaberie. Ale jak tamtej, jej świat w żaden sposób nie jest kompatybilny ze światem bohatera Fallady. Ich ambicje, sposób życia, potrzeby rozmijają się w każdym calu. A miłość? Czy kiedykolwiek istniała? A jeśli tak, jaką przyszło płacić za nią cenę? Za utratę złudzeń?

Ta książka to także opowieść o odpowiedzialności, uczciwości, o trwaniu w niej w najtrudniejszych okolicznościach.

Zastanawiające, że taką powieść mógł napisać człowiek przez całe życie pogrążony w nałogach, człowiek dwukrotnie skazywany na więzienie za malwersacje i oszustwa. A może wcale to nie takie dziwne?

Żałuję, że nie znalazłem informacji kiedy Fallada skończył pisać „Człowieka z aspiracjami”. Najpewniej pisał tę powieść w czasach, gdy u władzy był Hitler (po wojnie zdaje się, że napisał wyłącznie „Każdy umiera w samotności”). Była odtrutką dla jego duszy? Chwilą oddechu? Spojrzeniem za siebie? Jeśli tak, to stworzył na własny użytek, bo przecież za życia książki nie wydał, niezwykły obraz Berlina, Niemiec, ich historii, obraz upadku i sukcesu. Bez wątpienia obraz, który zapada w pamięć.

 

Hans Fallada –  Człowiek z aspiracjami, przekład Daria Kuczyńska-Szymala, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2015, str. 671.


· · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · R E K L A M A · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

{loadposition reklama_art}


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko