Najcudowniejsze widoki pojawiają się zawsze o zmierzchu
kiedy oczy miast rozkwitają fioletem czystszym
niż zmatowiała od żaru przestrzeń
kiedy oczy miast rozkwitają fioletem czystszym
niż zmatowiała od żaru przestrzeń
Wydeptując z uporem płaty chodnika przed domem towarowym
niecierpliwię się zanim przyjdziesz
upraszczając krajobraz
Podbiegasz w pewnej minucie
i oczy moje łagodnieją na twój uśmiech
Miasto podnosi śpiew
wyższy o nasz szept na najbliższym przystanku
linii pośpiesznej
W poszczerbionym otworze okna
przez mgłę nasze coraz zmieniające się krajobrazy
Teraz przychodzi niecierpliwość
którą noszę w sobie ilekroć wiem
że to przyjdzie
W tym milczeniu zgrzyt zamka jest serdeczny
objawia nagłą bliskość