Władysław Panasiuk – List z Chicago

0
164

Władysław Panasiuk

List z Chicago


Jak trudno być poetą


chicagoNie sposób opisać życie emigranta w kilku słowach, a jeszcze trudniej go zrozumieć. Może kiedyś było inaczej, gdy ludzie byli sobie bardziej bliscy i życzliwsi. Dzisiaj kiedy światem rządzi pieniądz i chęć zdobycia sławy za wszelką cenę jest trochę inaczej.  Za granicami naszego kraju żyje ponad 21 mil. Polaków i liczba ta wciąż rośnie. Zatem jesteśmy liczebną grupą, która powinna się bardziej liczyć, ale czy się liczy? Rozjeżdżamy się na wszystkie strony świata, by tam szukać łatwiejszego życia i poczucia bezpieczeństwa. Miejscowi ludzie obchodzą się z nami dobrze choć nie lubią gdy stajemy ponad ich wyobraźnią. Często brak pokory chce postawić nas w pierwszym rzędzie, a to już przekracza granicę gościnności. Jak wśród każdej nacji i u nas zdarzają się ludzie wybitni pracujący w NASA, przodujących klinikach, ogromnych korporacjach. Kiedyś nawet byli w wielkiej polityce, i w literaturze,  ale to zjawisko gdzieś z czasem zanikło. Ci, którym nie udało się załapać na jakieś intratne stanowiska próbują za wszelką cenę zaistnieć w inny sposób. Te zaś bywają różne.


Większość ciężko pracuje, by utrzymać rodzinę i nie pozwolić bankom zawładnąć dobytkiem. „Nie samym chlebem człowiek żyje” więc  w ramach wolnego czasu jedni oglądają TV, drudzy odwiedzają bary inni zaś starają się coś napisać. Nie każdy ma dość talentu i wiedzy, by tworzyć dzieła, ale jak kto umie tak Boga chwali. Nic mi nie wiadomo o geniuszach choć spędziłem wśród piszących kilka dekad. Bywa, że pojawiają się o nich jakieś bajki, ale to tak jak z dinozaurami, które ponoć istniały, ale nikt ich nie widział.  Zdefraudował się Nobel i wszelkie pomniejsze nagrody, ostatnie niewątpliwie zgarnął „wieszcz” i dał dyla. Kiedyś jeszcze nadawał je rząd na uchodźctwie, ale wraz tragicznym odejściem ostatniego prezydenta – z Londynu już nic nie płynie. Jest tam jakaś pomniejsza organizacja promująca poetów, ale czy wiarygodna? Nasuwa się więc pytanie: czy poeci potrafią egzystować bez medali? Ktoś mnie posądzi o złośliwość, ale proszę mi wskazać  choćby jednego poetę (ówczesnych czasów), który zaistniał bez błyszczącej blachy? Podobni srokom lubimy świecidełka, to one często prowadzą na drogę nienawiści. Jaką wartość mają wiersze bez osłony odznaczeń. Twórczość spełnia drugorzędną rolę. Jakikolwiek wierszyk napisany przez noblistę natychmiast staje się dziełem i żadnej Ameryki tu nie odkrywam. Na szczęście nie mam do czynienia z tak wielkimi artystami, choć od czasu do czasu o takich słyszę. Obracam się w środowisku zwyczajnych amatorów choć wśród nich są tacy, którzy obrażają się na to słowo. Czy trudno być poetą? Wszystko wskazuje na to, że nie. Wystarczy napisać kilka wierszy, uzbierać jakąś okrągłą sumkę i wydać upragnione dzieło. Dzieło, bo któż pisałby byle co. Przed wydaniem jednak trzeba zasięgnąć informacji innego geniusza, by ten coś poprawił i ostatecznie zaakceptował, najlepiej kogoś z domniemanym tytułem OMC magistra, a jeszcze lepiej doktora nauk humanistycznych. Temu już nikt nie ośmieli się sprzeciwić, większość będzie powtarzać, co mędrzec powie. Później trochę reklamy i książka ( bestseller) sprzedaje się jak niegdyś świeże bułeczki na gdyńskim Witominie. No z tym nieco przesadziłem. Kupią je koledzy po fachu i kilku znajomych, kupią i rzucą w kąt, bo kto czyta takie miernoty. Też kiedyś chciałem zostać milionerem, napisałem kilka książeczek i rozdałem znajomym, ale pomarzyć dobra rzecz. Dzisiaj mało kto czyta klasyków więc jakie ma szanse  poeta emigracyjny z USA? Mało też kto tutaj zna się na poezji choć „uczonych” nie brakuje. Ameryka jest wielka, a więc mieszkają tu sami wielcy ludzie( nie mylić  z wielkoludami), bo czym mniejsi wzrostem, tym potężniejsi umysłowo. Równowaga ważna rzecz. Kiedy się mieszka w kraju wielkich możliwości można być wszystkim, ale nie wszędzie i tu tkwi szkopuł. Można nawet naubliżać osobom duchownym, bo jak demokracja, to demokracja. Trafiliśmy do raju, by pełną gębą korzystać z jego przywilejów. Co tam człowiek stojący obok nas, kim jest i na czym się zna! Ważne kim my jesteśmy – no właśnie, kim? Amerykańska łatwizna pcha człowieka na szczyty i choćby się bronił na wszystkie sposoby sam wejdzie na cokół. Ważne by coś po marnym człowieku zostało, najlepiej popiersie z laurowym wieńcem wciśniętym na mądrą głowę. Historia nie ma prawa zapomnieć o ludziach, którzy przyczynili się do rozsławienia polskiego imienia na świecie. O geniuszach, którzy napisali kilka tomików zawierających ogromne zasoby wiedzy i kunsztu literackiego. O tutejszych poetach usłyszą najdalsze zakątki ziemi, ich dzieła będą czytane na wszelkich odludziach tam gdzie słońce najbardziej grzeje i tam gdzie nigdy nie topnieją lody. Taka poezja wytrzyma wszystko, o niej pisać będą pokolenia. Poezja ponadczasowa i ponaddźwiękowa. Za kilka pokoleń zastanawiać się będą uczeni skąd pochodzą takie talenty i na kim się wzorowali. Policzą ich medale i wyróżnienia, zasięgną wiedzy ze szczątek klubów do jakich należeli. Wypolerują mosiężne pomniki, by nadać blasku ich sławie. Warto być emigracyjnym poetą choćby dla tych kilku chwil, które po latach ludzie docenią. Niewielu błyszczało za życia za to ich popiersia widoczne będą z kosmosu.

 

Władysław Panasiuk


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko