Krzysztof Kwasiżur – Warszawskie, częstochowskie i inne błędy w myśleniu – czyli o rymie

0
85

Krzysztof Kwasiżur



Warszawskie, częstochowskie i inne błędy w myśleniu – czyli o rymie

 

Maria Wollenberg-KluzaW poprzedniej gawędzie o poezji sugerowałem, że warto się zająć rymem, lecz z braku miejsca (i chyba potrzeby) nie będę się zawracał państwu i sobie oczywistymi i powszechnie znanymi sposobami rymowania, więc wspomniane w tytule ( i będące w niejakiej pogardzie wśród adeptów sztuki pisania wierszy).

To lekceważenie chyba niesłuszne, bo od czegoś trzeba zacząć pracę nad SOBĄ – jako zadatkiem na poetę (nikt poetą się przecież nie rodzi), a w dodatku – rym w wierszu (jak i brak rymu) jest tylko jednym ze środków ekspresji, powinien stanowić dopełnienie do tematu wiersza, jego wymowy – a nie stanowić odrębną planetę w porównaniu z wierszem białym.

Rym powinien być integralnym elementem wiersza – jak w torcie nuta orzechowa, a nie fantazją autora, który dany utwór zapragnął zrymować, udowadniając tym własną, wysoką klasę.

Jeśli chcesz potwierdzenia własnych umiejętności – wydaj drukiem i roześlij egzemplarze krytykom!

Wierszy nie rymuje się dla fantazji; i choć w definicji wiersza jest rzecz o „mowie wiązanej” to jednak więzi te nie muszą być rymami, mogą być innymi zależnościami.

Wiersz rymowany jest z zupełnie innego powodu – gdyż jest to współgrający z tematem tegoż wiersza, z jego nastrojem, klimatem i kilkoma jeszcze ŚRODEK.

Jak onomatopeja, anafora, lub zdawkowość, czyniąca go minimalistycznym.

Czy dzielimy – na własne potrzeby, naturalnie – wiersze na takie, które zawierają epitety i te, które ich nie zawierają?

 

 Do palców przymarzły struny

z cienkiego krzyku roślin.

Tak się dorasta do trumny,

jakeśmy w czasie dorośli. (…)[1]

 

Czy utwór, którego fragment przytoczyłem jest zaliczany jest do poezji przez wzgląd na epitety metaforyczne w nim stłoczone? Czy może tylko i wyłącznie dzięki występującym w nim rymom: struny-trumny, roślin-dorośli? Mam wrażenie, że gdyby ten fragment  „popsuć” niepotrzebnymi inwersjami, pozbawiając go rymów (autor nam wybaczy – nieżyjący poeci są bardziej wyrozumiali, niż  ci żywi):

 

Struny do palców przymarzły

z cienkiego krzyku roślin.

Tak się dorasta do trumny,

jakeśmy dorośli w czasie.

 

wciąż pozostaje to bardzo poetycka parafraza, choć na pewno traci na urodzie, czy wartości artystycznej. Wciąż pozostaje to mowa wiązana i WIERSZ, aczkolwiek rymy już tego utworu nie wiążą. Zatem to nie rym decyduje o tym, czy coś jest poezją, czy  nie jest!

 A może figury stylistyczne, epitety? Czy związki logiczne w tekście powodują, że jest coś wierszem, lub nie jest?  Sprawdźmy:

 

Do palców przymarzły łodygi

roślin podobne do strun.

Człowiek nie wtedy umiera,

gdy jest na śmierć gotowy.

 

Naturalnie – podniosą się głosy protestu, że moja parafraza ma się prawie nijak do oryginalnego czterowersu, dokonajcie zatem  – drodzy terminatorzy poezji – sami tego ćwiczenia; wiersz, lub fragment wiersza (jak najprzedniejszego) pozbawcie rymów, rytmu figur stylistycznych, nie pozbawiając go konstrukcji stroficznej!

Arcyzabawa.

Niczym wybijanie szyb w domu do rozbiórki!

Oczywiście – da się zauważać zniknięcie wartości poetyckich, jak za dotknięciem różdżki, ale także to, (o dziwo), że ostatnia, prozatorska wersja pozbawiona poetyki jest… mniej precyzyjna w określeniach.

Bo gdy czytelnik przystanie na logikę, kierującą wierszem, gdy podejmie grę, którą proponuje mu autor utworu – autor jest w stanie przekazać mu więcej informacji i  to w bardziej precyzyjny sposób.

Nie musimy już chyba masakrować żadnego utworu, by uwierzyć, że wiersz czynią nie rymy (które okazują się w wierszu elementem o TAKIM SAMYM POZIOMIE WAŻNOŚCI jak onomatopeja, czy epitet) – nie stanowi wiersza, ale stanowi o nim.

            Zatem mamy powody, by uważać wiersz rymowany za nie odbiegający od normy.

Jeszcze piętnaście lat temu przekonywał bym was, że wiersz biały w niczym nie ustępuje wierszowi rymowanemu – tak ten drugi był powszechny.

Jednak za sprawą powszechnej makdonaldyzacji, która dosięgnęła także sztuki – i odbiorca i twórca spędza mniej czasu na obcowaniu ze swym dziełem.

Jako, że wiersze rymowane – bez względu na sposób rymowania – są bardziej czasochłonne, rodzi się ich mniej.

To chyba jedyny powód powstawania coraz mniejszej ilości wierszy rymowanych, niestety – skutecznie tę sztukę „utrącający”.

Jak słusznie, choć zaledwie na marginesie swego eseju „Dokąd zmierzasz poezjo?”[2]dr Dłuski zauważył – współczesny twórca szuka wartości poetyckiej w prozie życia i nie dba o poetycką oprawę, gdy już te wartości znajduje i podaje odbiorcy.

Kończy się to coraz bardziej prozatorskim wyglądem poezji, nawet na pierwszy rzut oka.

Wciąż jednak wartościami dodatnimi w wierszu są rytm, czy melodia, a te nawet najbardziej utalentowany poeta musi wypracować, żmudnie do nich dojść.

Nie na darmo porzekadło mówi, że do sukcesu prowadzi procent talentu i dziewięćdziesiąt dziewięć pracy – wszystkich umiejętności nie otrzymamy wraz z talentem (może na szczęście, bo świat potrzebuje utalentowanych, pracowitych i takich, którzy posiadają obie te cechy)!

            Tu właśnie upatruję jedną z ważnych, pozytywnych cech wiersza rymowanego w dzisiejszej poezji – rolę „ćwiczebną”, gdyż dobre opanowanie rymu pozwala opanować rytm i melodię w naszym utworze.

Nie powinno więc dziwić, że nawet Maria Konopnicka nie stroniła od rymów częstochowskich na początku swojej poetyckiej kariery.

Zauważam, iż współcześni autorzy wierszy mają utwory rymowane w niejakiej pogardzie (a już rym regularny w największej) i rozumiem to doskonale, bo dla własnej higieny psychicznej jest korzystniejsze czymś gardzić, niż wstydzić się, że się tego nie umie.

Tylko że poety nie powinny ograniczać umiejętności, tylko a ( i wyłącznie) wyobraźnia!

Jeśli zamarzy sobie zatem, że część utworu napisze rymami safickimi, a część nierymowanego i tak na przemian – to nie powinien mieć wątpliwości, że projektowi sprosta technicznie.

Może, co najwyżej uznać, na pewnym etapie swojego twórczego żywota, że wyrażanie siebie poprzez wiersze białe sprawia mu PEŁNIEJSZĄ ULGĘ, czuje się „bardziej wypróżniony” twórczo!

Nie zaś dlatego pisze bez rymów, że nie umie rymować!

Picasso nie dlatego malował pokraki z oczyma z boku twarzy, że inaczej nie potrafił. We wczesnym etapie swojej twórczości udowodnił najpierw, że potrafi realistycznie odwzorowywać rzeczywistość. Analogicznie – by wypracować sobie własny, niepodrabialny styl i tym samym miejsce na Parnasie, trzeba opanować najpierw wszystkie możliwe sposoby i style pisania wierszy, aby w każdy sposób w jaki nam przyjdzie zachcianka, ochota, czy fantazja – przedstawić dramaturgię zdarzeń w pisanym właśnie utworze.

Tu przyłapuję siebie samego, że miast gawędzenia o rymie i wierszu rymowanym, rozwodzę się o jego praktycznych zaletach dla poety. I to bez zwyczajnego sobie popierania słów przykładami z literatury.

Bo czasem –  moi drodzy twórcy – czasem logika wystarczy!

Ale i teraz strzał z grubej rury:

„Związek (rymu) z akcentem: Akcent w języku polskim pada zwykle na drugą sylabę od końca. Jest to tzw. akcent paroksytoniczny. Na tym akcencie bazuje rym żeński, o którym mówimy wtedy, gdy rymuje się ostatnie 1,5 sylaby wyrazów (brzmienie musi się zgadzać licząc od samogłoski drugiej sylaby od końca) np. obrócony – strony, grzeje – aleje. W pierwszym przypadku samogłoską drugiej sylaby od końca jest „o” i to, co następuje po niej – w obu wyrazach zrymowanych ze sobą – jest identyczne.

Gdy rymują się ostatnie sylaby wyrazów (brzmienie musi się zgadzać od samogłoski do końca wyrazu) mamy do czynienia z rymem męskim. Pojawia się on w wyrazach jednosylabowych np. świat – lat, cud – nut.

W języku polskim akcent w szczególnych wypadkach może padać na trzecią sylabę od końca. Jest to akcent proparoksytoniczny. Rym zbudowany dzięki takim wyrazom to rym daktyliczny np. modlić się – upodlić się”[3].

Nie będę dodatkowo gmatwał i wyjaśniał obecności  „się” w powyższym cytacie, bo trzeba by zacząć od tego, czym jest aton i co to jest enklityka.

Uczniowie czarnoksiężnika mogą  to zgłębić na własną rękę!

Chcę jedynie poddać pod rozwagę fakt, że to się po prostu czuje przez skórę, lub nie…

 

 



[1] K.K. Baczyński, „Pokolenie”,  (z:) Krzysztof Kamil Baczyński (1921-1944). Wybór utworów

[3] Słownik terminów literackich pod red. Janusza Sławińskiego

Reklama
Poprzedni artykułRekomendacje książkowe z Biesiady Literackiej SPP
Następny artykułZ lotu Marka Jastrzębia – Podkuwanie żab

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę wprowadź nazwisko