Zdzisław Antolski
MOJE KIELCE LITERACKIE (14)
ROMANS Z OSIECKĄ
Zatrudniłem się, korzystając z protekcji M., w Salonie Gier Automatycznych, w sali z jednorękimi bandytami. Maszyn było kilkanaście. Przechadzałem się za plecami „zawodników” i patrzyłem czy wszystko jest w porządku, czy nie oszukują, nie niszczą sprzętu albo nie kombinują w inny sposób, na przykład zamiast żetonów zakupionych w kasie, nie próbują wrzucać jakich metalowych podróbek. Kiedy było pustawo, robiłem sobie kawę, wychodziłem przed budynek na papieroska i czytałem ostatni numer „Twórczości”. Zresztą wtedy wszędzie wolno było palić, przy każdym automacie stała chybotliwa metalowa popielniczka. Magda pracowała jako kasjerka. Kiedy był mniejszy ruch, mogliśmy sobie pogadać.