Katarzyna Wójcik
W pogoni za komfortem
Komfort to wygoda, prywatność, przestrzeń, dobre samopoczucie, przydatność, nieskrępowanie, prostota… „Komfort to stan, w którym dyskomfort został wyeliminowany”. Czyli w zasadzie – co? Czy komfort można policzyć, zmierzyć, opisać?
Na pewno można zgłębić jego historię – tak jak to zrobił Witold Rybczyński (kanadyjsko-amerykański architekt polskiego pochodzenia, wykładowca i pisarz; w Polsce dotąd ukazały się jego „Najpiękniejszy dom na świecie” oraz „Jak działa architektura. Przybornik humanisty”). „Dom. Krótka historia idei” w rzeczy samej jest krótką – ale bardzo rzetelnie przedstawioną – historią domowego komfortu.
„Słowo »komfortowy« nie miało pierwotnie nic wspólnego z zadowoleniem czy przyjemnością. Jego korzeniem jest łacińskie comfortare – »wzmacniać« albo »pocieszać« – i w takim znaczeniu używano go przez wieki. (…) W tym samym sensie stosowano je w teologii: Komforter – Duch Święty. Z czasem komfort zaczął mieć także prawne znaczenie: w XVI wieku komforterem nazywano kogoś, kto namawiał do zbrodni lub w niej pomagał”.
Średniowieczne życie toczyło się w jednym pomieszczeniu, służącym za kuchnię, salon, sypialnię i warsztat pracy jednocześnie. Oczywiście nie było mowy o jakiejkolwiek łazience, ogrzewaniu, dających się otworzyć oknach czy w ogóle prywatności. Całe – nieliczne – wyposażenie domu było mobilne i wielofunkcyjne: na tym samym stole jedzono, liczono pieniądze, niekiedy również spano, podobnie jak na skrzyniach do przechowywania rzeczy i ławach; łóżka natomiast służyły zarówno do spania (często jednocześnie spało na nich po kilka osób, niekoniecznie spokrewnionych) jak i siedzenia (jako alternatywa dla twardych, drewnianych stołków). Progres nastąpił w XVII wieku – pojawiło się pojęcie prywatności, intymności i – domowości. Różne pomieszczenia zaczęły pełnić odrębne funkcje. W przeciągu stu lat rozwinęło się też zainteresowanie meblarstwem. Pojawiły się krzesła z oparciami, różnego rodzaju szafki, serwantki, kredensy, bufety, komody, sekretarzyki, biurka i stoliki do pisania, łóżka z baldachimem – początkowo meble jednak były dobierane i ustawiane przypadkowo, trudno więc było mówić o jakimkolwiek wystroju wnętrz, czyli tym, czym nieco później zajmowali się… tapicerzy.
„Pierwotnie tapicerzy zajmowali się tylko tkaninami i obijaniem mebli, ale jako kupcy dostrzegali możliwość zrobienia dobrego interesu, rozszerzyli więc swoją działalność na cały wystrój wnętrza. (…) Nie będąc ani artystą, ani rzemieślnikiem, tapicer stał się biznesmenem zdolnym udzielać właścicielowi domu fachowych rad w sprawach urządzania wnętrz. (…) Tapicerzy czy dekoratorzy wnętrz, jak ich później nazywano, opanowali sprawy domowego komfortu”.
Swoboda i komfort w znaczeniu fizycznym pojawiły się w tym samym okresie, w którym tapicerzy stali się architektami wnętrz. „Siedzenie przestało być tylko funkcją czy rytuałem, a stało się też formą odpoczynku”. Doskonałym przykładem rozwoju wygody i estetyki w świadomości ówczesnych konstruktorów mebli jest ilość rod zajów krzeseł i foteli, które powstały w tamtym czasie w samej Francji: krzesła do gry w karty, do ubierania się, inne dla pań, inne dla panów, szezlongi, otomany, fotele dwuosobowe, podnóżki… XVIII wiek zapoczątkował tworzenie pięknych mebli, które stały się nieprzemijającymi dziełami sztuki, cenionymi i wykorzystywanymi do dzisiaj.
W XIX wieku zaczęto stosować pojęcie „komfortu” w dzisiejszym rozumieniu. Rozwinęło się to dzięki współczesnym wynalazkom – elektryczności, technikom wentylacji i ogrzewania, żarówkom, maszynom do szycia i miliardom innych. Zrewolucjonizowały one wystrój wnętrz i architekturę, stworzyły nową jakość życia. Sprawiły że komfort stał się dostępny dla każdego.
Witold Rybczyński nakreślił „Historię domu” na planie czterech państw: Holandii, Anglii, Francji i Stanów Zjednoczonych. Pozwala to wyraźnie zauważyć różnice w rozwoju meblarstwa, architektury i technologii. Pozwala również zaobserwować jak odmienna polityka, ukształtowanie terenu i położenie geograficzne oraz charakter społeczeństwa wpłynęły na rozwój wnętrzarstwa i komfortu. Ten przekrój wiedzie przez arcyciekawą historię higieny, zmiany w pojęciu rodziny, zachowania społeczne i idee architektoniczne. Trudno streścić mnogość wątków, poruszanych przez autora. To swoiste studium domowości i komfortu pozwala inaczej spojrzeć na używane na co dzień sprzęty. Pozwala zrozumieć że one również mają wpływ na jakość naszego życia.
„Musimy ponownie odkryć dla siebie tajemnicę komfortu, bo bez niego nasze domy rzeczywiście staną się maszynami do mieszkania”.
Na koniec – wisienka na torcie. Wydawane przez Karakter książki są kunsztownie złożone pod względem graficznym i typograficznym. Niesamowita staranność i atrakcyjność wydania „Domu” (zawdzięczana Przemkowi Dębowskiemu) sprawia, że czytanie tej historii jest prawdziwie komfortowe.
Katarzyna Wójcik
Witold Rybczyński, „Dom. Krótka historia idei”, przeł. Krystyna Husarska, Wydawnictwo Karakter, 2015