Jan Strękowski – Cato jest z NATO

0
174

Jan Strękowski



Cato jest z NATO


strekowski-norw            Wizyta Jensa Stoltenberga w Polsce tuż po objęciu przez niego urzędu Sekretarza Generalnego NATO, a także kolejna – związana ze zwiększeniem siły NATO w krajach bałtyckich i w Polsce, niektórych dziwi. Jeszcze bardziej zdziwiły i nawet oburzyły niektórych, jego wcześniejsze zapewnienia, że do NATO drzwi dla Ukrainy pozostają otwarte. Przeciwnicy takiego rozwiązania grzmią o trzeciej wojnie światowej, wchodząc w skórę skrzywdzonych, czyli… Rosjan. Bo nie Ukraińców, którzy starają się wyrwać z zależności od Starszego Brata, czy własnej ojczyzny zagrożonej agresywnymi poczynaniami prezydenta Rosji, niegdyś zasłużonego funkcjonariusza KGB. Cóż – pamięć ludzka jest krótka.

Nie wszyscy pamiętają, że Polska nie zawsze była członkiem Paktu Północnoatlantyckiego, a był taki czas, że należała do wrogiego wobec NATO, zdominowanego przez komunistyczną Rosję Paktu Warszawskiego. I wtedy podobne głosy słyszało się z ust wielu polityków europejskich, tyle, że dotyczyły one naszych pragnień wyrwania się z zależności od sąsiada ze Wschodu. Była więc Polska wtedy wrogiem NATO i państw go tworzących, w odróżnieniu od ojczyzny Stoltenberga, Norwegii, która w Pakcie była od zawsze. Położona na północnej flance NATO, posiadająca ponad stukilometrową granicę z ZSRR, mimo iż niewielka ludnościowo, stanowiła ważne państwo Sojuszu.

Był początek lat siedemdziesiątych ub. wieku. Wtedy to do Lublina trafił przejazdem pewien student slawistyki z Oslo, Bjorn Cato Funnemark. Jak to student, szybko znalazł wspólny język z polskimi studentami i w Lublinie gościł coraz częściej, oddając się ulubionemu zajęciu ówczesnych studentów, czyli opróżnianiu butelek, tak jak dziś, wtedy też niezłego lubelskiego piwa. Przypadek sprawił, że jednym ze studentów, u którego Funnemark zagościł, był syn oficera Ludowego Wojska Polskiego. Ów oficer dowiedziawszy się, że w mieszkaniu zajmowanym przez jego latorośl koczuje jakiś Norweg, postanowił położyć temu kres i któregoś dnia wtargnął między opróżniające butelki liczne towarzystwo z kategorycznym pytaniem: „Który z panów jest z NATO?”. A po otrzymaniu odpowiedzi: „Cato jest z NATO”, zażądał natychmiastowego opuszczenia mieszkania przez reprezentanta znienawidzonego Sojuszu.

Bjorn Cato musiał opuścić mieszkanie swego przyjaciela. Jednak sprawy polskie nie były już dla niego obojętne. Tak jak i dla wielu Norwegów, którzy po Sierpniu 1980 r. zaangażowali się we wsparcie dla „Solidarności”, tworząc Solidaritet Norge-Polen (Solidarność Norwesko-Polska), organizację będącą prawdziwym fenomenem – w czteromilionowym kraju należało do niej 100 tys. osób. Inaczej niż w innych państwach, gdzie takie organizacje tworzyli polscy emigranci, była to organizacja prawie czysto norweska, a jednym z jej działaczy, kierującym w pierwszych latach istnienia SNP jej działem informacyjnym był właśnie Bjorn Cato Funnemark. W tym charakterze nawiązał liczne kontakty z przedstawicielami mediów i polityki, a wśród początkujących wtedy, ale obiecujących polityków, którzy udzielili wsparcia SNP, był właśnie młody działacz młodzieżówki Partii Pracy, syn znanego polityka Partii Pracy Thorwalda Stoltenberga (minister obrony, minister spraw zagranicznych) Jens Stoltenberg. Organizacja zajmowała się dostarczaniem Polakom maszyn drukarskich, gromadziła pieniądze na wsparcie najpierw „naziemnej”, potem podziemnej „Solidarności” i innych organizacji antykomunistycznych, wreszcie – prowadziła szeroką akcję pomocy represjonowanym. Ta akcja nazywała się adopcją i polegała na tym, że poszczególne organizacje związkowe, partie, stowarzyszenia, związki brały pod opiekę konkretnych więźniów politycznych i ich rodziny. A opieka ta, to były nie tylko paczki i listy pomagające przetrzymać biedę, ale też petycje do polskich władz, pisma do norweskiego MSZ, do parlamentarzystów, wystąpienia w mediach, po to by sprawa adoptowanej osoby była głośna.

W moim archiwum znajdują się notatki oraz skan artykułu zamieszczonego w wydawanym przez SNP piśmie „Tidsskriftet Solidaritet” z 15 marca 1984r. Tekst dotyczy tzw. adopcji przez młodzieżówkę Norweskiej Partii Pracy, czyli Związek Młodzieży Robotniczej (AUF), siedmiu działaczy KOR i „Solidarności”, którym władze komunistyczne w Polsce stanu wojennego postanowiły wytoczyć proces. Tych adoptowanych przez Norwegów więźniów było kilkuset, więc to tylko jedna z licznych spraw. Warto jednak zwrócić uwagę na podpis pod artykułem. Brzmi: Jens Stoltenberg, jak informuje dopisek pod nazwiskiem, ze Związku Młodzieży Robotniczej AUF.

aufTak więc Jens Stoltenberg już dosyć dawno nie tylko zetknął się z Polską i naszymi problemami, ale widział komunizm (i sowiecki imperializm) w działaniu i wziął udział w akcji popierającej tych, którzy mu się sprzeciwiali. W połowie lat 80. przewodniczącym SNP został Bjorn Cato Funnemark, w tym samym czasie zaczął kierować Norweskim Komitetem Helsińskim, organizacją, która miała ogromny wpływ na tworzenie i przekazywanie światu obrazu represji, stosowanych przez rządy komunistyczne, przede wszystkim sowieckiej Rosji wobec narodów zniewolonych. Byli wśród nich Bałtowie. I tu zainteresowanie Komitetu było bardzo silne. Kontaktowano się z dysydentami litewskimi, estońskimi, upominano o więźniów politycznych. Wielokrotnie z petycjami do ambasady sowieckiej dotyczącymi prześladowanych przez władze ZSRR Bałtów udawał się wraz z Funnemarkiem właśnie… Jens Stoltenberg, przewodniczący młodzieżówki Partii Pracy.

Wracając do NATO. Działalność Solidaritet Norge-Polen trwała aż do początku lat 90. wieku XX, pełniąc nadal ważną rolę. Gdy w Polsce rządy objęli ludzie wywodzący się z „Solidarności”, przez długi czas nie zmieniał się skład peerelowskiej z ducha ambasady w Oslo, co sprawiło, że rolę nieformalnej ambasady nowej wolnej Polski pełniła ta norwesko-polska organizacja.

Jak wspominają działacze SNP, odwiedził wtedy Norwegię (a był to czas, kiedy w Polsce stacjonowały jeszcze w najlepsze wojska sowieckie, a ZSRR ciągle istniał) doradca świeżo wybranego prezydentem Lecha Wałęsy, powiedzmy, że był to pan X. I podczas tej wizyty Norwegowie, nieoficjalnie, sondażowo (mając, z tego co zrozumiałem, błogosławieństwo najwyższych czynników w państwie), przedstawili mu dwie oferty wsparcia ewentualnych polskich starań. Pierwsza dotyczyła właśnie przyjęcia Polski do NATO  i spotkała się z zainteresowaniem, druga… przeprowadzenia przez Bałtyk z Norwegii do Polski rurociągu gazowego (tę doradca polskiego prezydenta uznał za niepoważną, bo przecież mamy gaz z ZSRR!).

Dziś Jens Stoltenberg mówi Ukraińcom to samo, co wtedy  moi przyjaciele z SNP mówili Polakom. I to tyle na temat: Cato – NATO – Ukraina – Stoltenberg i sprawa polska.

 

Jan Strękowski, zrealizował m.in. poświęcony Funnemarkowi film dok. „Polskie przygody w norweskim plecaku” (sc. J.Strękowski, reż. M.Ratyński). Jest autorem książki poświęconej Solidaritet Norge – Polen „Bohaterowie Europy. Norwegia Polsce 1976-89”, przetłumaczonej na norweski oraz innych publikacji na tematy norweskie publikowanych w prasie oraz pracach zbiorowych. 


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko