Maciej Patkowski – Popołudnia z Kabatcem

0
83

Maciej Patkowski


 

Popołudnia  z  Kabatcem

 

Jan Cybis         Przyszła kulturalna emerytka do domu aukcyjnego, przyniosła portrecik księżnej Sapieżyny sprzed stu lat i pyta, czy to aby ktoś kupi, bo po co komuś w mieszkaniu portrecik księżnej? Merchant ją uspokoił. Pewna kategoria ludzi, którzy już wszystko mają i jeszcze im zostały pieniądze, może to kupić, „pani będzie dobrej myśli.” Dokładnie tak się dzieje z nową książką Eugeniusza Kabatca Popołudnia filozofów  (Res Humana, 2015, 167 s.). Dla kogo ona?  Dla tych, którzy już oczytali się literatury od Owidiusza po Masłowską i Bator, którzy słyszeli, że istniał Kant, Heidegger, Kołakowski, Tischner i których mogą zainteresować rozmyślania o prawdzie, zapominaniu, darowaniu, przebaczaniu i wielu innym szlachetnościach natury ludzkiej.

         Autor napisał książkę metodą greckiego dramatu filozoficznego. Na scenie jest jeden stół, dwa krzesła, półka z książkami, szachy na stole, dwa kieliszki, butelka (którą Kabatc czasami nazywa po galicyjsku – flaszką ), ale coraz to inną, głównie „made in Italy”, co koreluje z doświadczeniami autora. Dwóch aktorów: Profesor i jego Przyjaciel. W każdym rozdzialiku (a jest ich sporo, ale króciutkich) smakowane jest inne wino. Więc przychodzi sobie Przyjaciel do Profesora, otwierają, nalewają, kosztują, delektują się i zaczynają rozmówki filozoficzne. Czym jest prawda, ile jej może być, czym jest kłamstwo, ile ich może być – roi się od mniej lub bardziej trafnych powiedzonek w rodzaju: „ Są takie noce w stolicy, kiedy z jej gęstej czerni nad Placem Saskim (powinno być: Ogrodem ) unosi się ku niebu bez gwiazd łuna czerwona jak wstyd Pana Boga” – lub: „Religia stała się dziwnie polityczna… A chrześcijaństwo niechrześcijańskie”. Raz autor wyszedł z pokoju czy pracowni Profesora, by ruszyć wspomnieniami przez całą wschodnią Italię aż na południowy kraniec „buta”. Bardzo to słodka nagroda dla cierpliwego czytelnika, który naczytał się Kabatcowej filozofii – gdy tylko autor dobiera się do włoskich doświadczeń, chce się to czytać, bo naprawdę pachnie Italią, jaśnieje słońcem południa i smakuje valpolicellą, czuje się lata spędzone we Włoszech przez autora i jego zadurzenie w tamtych klimatach. Im bliżej końca książki, tym bardziej autor się uwspółcześnia.  Drugim cudem nad Wisłą nazywa rezultaty słynnego oświadczenia episkopatu polskiego w liście do kolegów niemieckich ze znamiennym postanowieniem pojednania. Przy okazji także przypomina inne ważne wydarzenie, o którym czasami nie pamiętamy, albo w ogóle nie mamy pojęcia: dokument pojednana kościoła rzymsko-katolickiego z prawosławnym. W odróżnieniu od „sprawy niemieckiej” ten ważny dokument ugrzązł w niepamięci i chyba niechęci po stronie obu wyznań. Owoce są skromne, ubolewa Kabatc, co jest szczególnie interesujące z uwagi na miejsce urodzenia autora, na wschód od Bugu, tam, gdzie dziś Białoruś (i Ruś Czarna opisana gdzie indziej przez autora) uzyskała swoją państwową osobowość. No i… dochodzimy wreszcie do rozdziału traktującego o zbrodniach wołyńskich. Autor nie wkracza na nie swoje grządki, nie zabiera głosu jako historyk, zostawiając to profesjonalistom po obu stronach Bugu. Kabatc patrzy, czuje i rozprawia o tym jako moralista. Nie tu miejsce na streszczenia czy opinie, wystarczy stwierdzić, że warto przeczytać ten rozdzialik. Ponieważ i „jam z Kresów”, więc odebrałem te  rozważania niemal osobiście. Jeden z tych morałów pozostał mi w pamięci: „kto nie rozumie sąsiada, nie rozumie i siebie”. Godne to przemyślenia. Autor pisze: „Niemcy nas nie obronią, bo Rosja nam nie zagraża . […] Państwo ukraińskie in statu nascendi wyłania się z mgieł naddnieprzańskich jako byt jednoczący Europę, […] pod jednym warunkiem: że stanie się cud i na dobre pojednamy się z Rosją! […]  I ty w to wierzysz, Profesorku? Ty naprawdę wierzysz w cuda?

 – W takie wierzę.

– […] W mądrość Polaków?

– Co się musi stać, kiedyś się stanie!”

         To jest końcowy fragment książki. Autor jawi się jako prawdziwy optymista, a to wcale niełatwa postawa w naszej obecnej polskiej  rzeczywistości.

         Książka Eugeniusza Kabatca jest dla ludzi, którym jeszcze nie znudziło się myślenie.

 

Maciej  Patkowski

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko