Niosę ci w dłoniach tego lata
Różę piaskową wprost z Sahary
Gałązkę wiatru muskającą
Powabną skórę nagiej plaży
Różę piaskową wprost z Sahary
Gałązkę wiatru muskającą
Powabną skórę nagiej plaży
Rysunek cienia który przysiadł
Na skrawku trawy pod cytryną
Za uchem słońca wiersz pisany
Z szafiru nieba odrobiną
Tęczę tęsknoty z Hammametu
Przerzucam wiatrem poleconym
I pocałunek dżalabii
Skwarem pustyni wyzłocony
Niosę ci jeszcze tego lata
Puls południowy wodnej sziszy
Byś sączył życie bez pośpiechu
Smakował czas w objęciach ciszy