Rekomendacje książkowe Krzysztofa Lubczyńskiego
Święte słowa
Ta antyutopia dziewięćdziesięcioletniego dziś pisarza ukazała się po raz pierwszy 42 lata temu, w 1973 roku. Autor, noszący historyczne nazwisko Raspail, jest z punktu widzenia wizerunku francuskiego pisarza raczej nietypowy – katolik, konserwatysta, radykalny rzecznik białej cywilizacji, nic w nim z politycznej poprawności. „Obóz świętych”, to powieść z gatunkowego punktu widzenia sensacyjno-katastroficzna. Opowiada o gigantycznej inwazji imigranckiej jednego z azjatyckich ludów na Francję. Ludu tego jednak, płynącego ku wybrzeżom Francji potężną armadą z Indii nie oglądamy jednak w powieści naocznie. Jest o nim tylko mowa, że się zbliża i niesie Apokalipsę. Naocznie widzimy natomiast to, co jest przedmiotem potępienia i szyderstwa autora. To świat francuskich (a w tle, pośrednio także zachodnioeuropejskich) elit: politycznych, intelektualnych, medialnych i kościelnych. Przy wszystkich różnicach, w obliczu tego Armagedonu łączy je jedno – kapitulacja, tchórzostwo, chowanie głowy w piasek, polityczna poprawność. Te cechy charakteryzują wszystkich, ministrów, generałów, biskupów, nawet samego papieża Benedykta XVI (sic!, choć zbieżność imion w powieści napisanej ponad czterdzieści lat temu jest oczywiście przypadkowa, co Raspail skrupulatnie w książce zaznacza), który jest tu uosobieniem papiestwa zdegenerowanego, kapitulującego przed opinią świata, a przez to groteskowego..
Lektura tej powieści dziś, po 42 latach od jej pierwszego wydania, jest na pewno czymś innym niż wtedy. Choć skala imigracji była już wtedy na zachodzie, w tym we Francji, ogromna, mało kto jeszcze sobie zapewne wyobrażał jakie może to przynieść konsekwencje. Bogate zachodnie państwa wpuszczały kolorowych imigrantów w intencji uczynienia z nich taniej siły roboczej do najcięższych i najpodrzędniejszych prac. Nie przewidywano, że jest to powolne budowanie bomby cywilizacyjnej, która dziś, w połączeniu z klęską idei multikulturalizmu i presją świata radykalnego islamu grozi wielka a katastrofą – sama tylko Francja ma w swoich granicach kilka milionów muzułmanów, którzy w każdym momencie stać się mogą prawdziwą, wewnętrzną,V Kolumną. Ci, w przeważającym stopniu spokojni ludzie, w szczególnych okolicznościach mogą stać się mięsem armatnim islamistów. Powieść Raspaila nabiera więc w naszej współczesności nowego, wzmożonego sensu. A poza wszystkim jest też bardzo dobrze, wartko, barwnie i dosadnie napisana powieść sensacyjna, acz nie wielka literatura. Z przekonaniem polecam. Masowy i dramatyczny, okupiony licznymi ofiarami exodus uciekinierów drogą morską z Afryki do Europy, jakiego jesteśmy świadkami obecnie jest dodatkową, smutna pointą potwierdzającą dar przewidywania Jeana Raspail.
Jean Raspail – „Obóz świętych”, Wyd. Fronda, Warszawa 2015, przekł. Marian Miszalski, str. 383, ISBN 978-83- 64095429
Kapitał i praca – historia bez happy endu
Od razu, z miejsca, ostrzegam uczciwie – nie jest to rzecz w lekturze lekka. Potężna kniga francuskiego autora, rzecz o podziale bogactwa i dochodów w świecie na przestrzeni ostatnich trzystu lat została napisana językiem dość hermetycznym, z dodatkiem licznych tabel i wykresów, co niektórych może odstręczać od lektury. Ten jednak, kto przełamie się wewnętrznie i zdecyduje na przestudiowanie ponad siedmiuset stron tego studium ekonomicznego z dziedziny nazywanej kiedyś ekonomią polityczną, ten nie będzie żałował. Prawie wszystkich nas bowiem, może poza najskrajniejszymi pięknoduchami, frapuje pytanie skąd tak naprawdę bierze się bogactwo i bieda, zwłaszcza bieda w świecie współczesnym, w którym ma miejsce masowa produkcja dóbr. Przyczyny biedy przed dwustu, trzystu, a tym bardziej więcej laty łatwiej sobie wyobrazić przyczynami natury technologicznej, w szczególności brakiem zjawiska masowej produkcji, ale dziś? Tytuł dzieła Piketty’ego wyraźnie nawiązuje do „Kapitału” Karola Marksa. Niemiecki mędrzec nie tylko opisał mechanizmy produkcji i wyzysku ludzkiej pracy, ale wskazał drogi prowadzące do zmiany zastanego świata. Marsz tymi drogami, przynajmniej nominalnie nazwany politycznym marksizmem, jak wiemy, nie bardzo się udał. Piketty także diagnozuje, ale żadnych dróg, a tym bardziej prostych szlaków nie wskazuje, w każdym razie na poziomie prostych przepisów i recept. Raczej zachęca do namysłu nad tym by jednak, mimo wszystko, mimo wszystkich rozczarowań i niepowodzeń, nie rezygnować z prób uczynienia tego świata lepszym, bardziej przyjaznym ekonomicznie. Lektura żmudna, ale pożywna.
Thomas Piketty – „Kapitał w XXI wieku”, Wyd. Krytyka Polityczna, Warszawa 2015, brak nazwiska tłumacza, str. 739, ISBN 978-83-64682-36-0
Stolice sąsiadów
Wydawnictwo Burda NG Polska wzbogaciła ofertę przewodników turystycznych po stolicach Europy. We współpracy z National Geographic oferuje nam przed rozpoczynającym się sezonem turystycznym przewodniki po Berlinie i Pradze. Znam oba miasta, ale w każdym z nich byłem tylko po kilka i nie wykluczam, że znów się do stolic Czech i Niemiec wybiorę. Na początek o Berlinie. W powszechnej opinii uchodzi on za miasto niespecjalnie wdzięczne. To prawda. Nie ma Berlin czaru Paryża, ciepłego wdzięku Pragi czeskiej czy nieokiełznanej bujności Rzymu. A jednak lubię to miasto. Ma on w sobie coś z nastroju miast polskich, na pewno w większym stopniu niż Praga czy Paryż. Nawet zapach Berlina jest bliższy naszym zapachom, głównie tym przyrodniczym. Ostatecznie do Berlina jest od polskiej granicy tylko 60 kilometrów, więc i roślinność podobna. Potwierdzenie tego wrażenia można znaleźć w „Dziennikach” Gombrowicza, który po ćwierci wieku poza Polską poczuł jej zapach idący właśnie Belinie od parku Tiergarten. W Berlinie podoba mi się Wyspa Muzeów z ponurymi gmaszyskami, Kurfirstendamm, Unter den Linden, Brama Brandenburska, monumentalna Wilhelmstrasse, gmach Reichstagu, ale nade wszystko piwiarnia „Kapitan z Koepenick”, we wschodniej dzielnicy berlińskiej o tej samej nazwie, nawiązująca szyldem do słynnej sztuki Carla Zuckmayera o zuchwałym przebierańcu, którego równo 50 lat temu rewelacyjnie zagrał w Teatrze Telewizji Jacek Woszczerowicz w reżyserii Józefa Słotwińskiego.
Praga to dla mnie przede wszystkim dzielny wojak Szwejk jadący na wózku inwalidzkim na komisję poborową po wybuchu Wielkiej Wojny, wspaniały zamek na Hradczanach, Vaclawske Namesti no i interesująca.
O obu tych frapujących miastach dowiecie się znacznie więcej z przewodników Burda ng Polska-National Geographic, więc gorąco rekomenduję podróż do Berlina i Pragi z ni mi w plecaku lub kieszeni.
„Spacerem po Berlinie. Największe atrakcje miasta”. Paul Sullivan, przekł. Jacek Sikora, National Geographic, wyd. polskie BURDA ng Polska, Warszawa 2015, str. 192, ISBN 978-83-7596-702-9
„Spacerem po Pradze. Największe atrakcje miasta”. Will Tizard, przekł. Jacek Sikora, National Geographic, wyd. polskie – Burda NG Polska, Warszawa 2015, str. 192, ISBN 978-837596-701-2
Nowy Wolski
„Minęło pięć lat, odkąd rosyjski inżynier Igor Rykow udaremnił zamach na polskiego prezydenta. Jednak jego wysiłki poszły na marne – kilka miesięcy później prezydent zginął w tajemniczym wypadku samochodowym. Rykow mieszka z żoną pod fałszywym nazwiskiem w Stanach Zjednoczonych, ukrywając się przed rosyjskimi służbami specjalnymi. W Rosji umacnia się autorytarna władza prezydenta. Kiedy Rykowa spotyka rodzinna tragedia, wie, że nie może dłużej czuć się bezpieczny. Postanawia skontaktować się z bogatym dysydentem Iwanem Bortnikiem, który złożył mu kiedyś propozycje udziału w walce z kremlowską machiną. Tymczasem rządzący Polską czują, że władza wymyka im się z rąk. Zdecydowani na wszystko, byle nie przegrać nadchodzących wyborów, gotowi są użyć aparatu bezpieczeństwa przeciw własnym obywatelom” – tak „Zysk i s-ka” przedstawia na okładce najnowszy wytwór bogatej wyobraźni Marcina Wolskiego, „polskiego Forsythe’a. Miłośnicy jego twórczości na pewno z przyjemnością przeczytają jego najnowszą powieść.
Marcin Wolski – „Dzień zapłaty czyli spiskowa praktyka dziejów”, Wyd. Zysk i s-ka, Warszawa 2014, str. 344, ISBN 978-837785-583-6