Krystyna Tylkowska – Samotność i dekonstrukcja

0
109

Krystyna Tylkowska



Samotność i dekonstrukcja

(o Don Juanie w reż. Ewy Piotrowskiej przygotowanym przez Teatr Malabar Hotel na scenie Przodownik Teatru Dramatycznego)

 

don-juan1


 Kolejna premiera Teatru Malabar Hotel podejmuje obecny w innych spektaklach zespołu wątek pracy nad dziełem, współistnienia światów fikcyjnego i rzeczywistego. Stawia też pytania o kondycję artysty, twórcy.

  Tym razem tematem spektaklu jest sztuka filmu, a konkretniej, zanurzamy się w filmowy świat Ingmara Bergmana, często pojawiający się jak dotąd w twórczości Malabarskich artystów.

  To spektakl o kręceniu filmu na podstawie molierowskiego Don Juana. Reżyserem jest Ingmar Bergman (Marcin Bartnikowski) – artysta przechodzący kryzys twórczy, także chyba osobisty, szukający w Don Juanie odpowiedzi na nurtujące go pytania. Fascynuje go ta postać, szuka jej nawet w figurze aktora- kabotyna, który ma się wcielić w filmowego Don Juana. Jednocześnie zawodzi aktor mający grać Sganarela, dlatego Bergman decyduje się sam zagrać tę rolę.

  Mamy do czynienia z teatrem w teatrze. Obserwujemy fragmenty molierowskiego dramatu raz po raz przerywane. Uczestniczymy też w rzeczywistości z planu filmowego.  Tak naprawdę jednak nie jesteśmy pewni, czy sceny z Don Juana są próbą, fragmentami powstającego filmu, czy też snem Bergmana o obcowaniu z libertynem wszech czasów.  Może jednym i drugim?


don-juan2


  Czy sceniczny Bergman chce zrekonstruować mit Don Juana, czy też poprzez tego bohatera próbuje zrekonstruować siebie, swoją drogę twórczą? Pytanie zasadne, gdyż wokół mamy mnóstwo śladów dekonstrukcji. Niedokończone maski, połamane manekiny, podarte taśmy filmowe- wszystko to jest stałymi rekwizytami obserwowanej przez nas przestrzeni teatralnej.

  Sam Don Juan (Marcin Bikowski) wydaje się być zlepkiem kilku różnych rzeczywistości. Bergmanowski aktor, który ma go zagrać przybywa na plan filmowy w podartych jeansach, różowych tenisówkach, ale też w stosownym do epoki fraku i peruce. Można niby to uznać za kaprys gwiazdora filmowego, czy też za markowany strój na użytek prób, jednak  może to również symbolizować budowanie bohatera filmowego z różnych porządków, z różnych, nieprzystających do siebie skrawków. Taki może jest też Don Juan w wyobrażeniu Bergmana ze spektaklu – niepełny, niespójny, rekonstruowany z rożnych szczątków.

  Bardzo wymowne jest to, że sceniczny  Bergman jest jednocześnie Sganarelem. Ten sługa Don Juana jest jednocześnie jego towarzyszem, przyjacielem i sumieniem. Próbuje zrozumieć swego pana. Potępia go, ale też broni. Poza tym, co ważniejsze jest jego lustrem, czy tez jakaś integralną częścią, niezbędną do poznania wszetecznika i jego poglądów. Aby bowiem dowiedzieć się czegokolwiek o Don Juanie, potrzebujemy jego niestrudzonego interlokutora Sganarela. W tym kontekście ostatnie słowa Sganarela  „moja zapłata!” brzmią podwójnie gorzko. Nie chodzi tylko o biadania sługi, który nie zdążył rozliczyć się ze swoim chlebodawcą. To także ból twórcy, zmienionego na chwilę w cień, integralną część współtworzonej przez siebie postaci. Twórcy, który koniec końców zawsze pozostaje samotny.

 Ciekawą postacią w spektaklu jest kreowana przez Irenę Jun Śmierć, będąca jednocześnie w innej rzeczywistości Krytykiem. Jako Śmierć tworzy ona swoisty tercet z Don Juanem i Sganarelem, nieustannie depce im po piętach, pokazując, że jest inną stroną miłości, ale też jedynym pewnikiem w świecie, w którym w nic się nie wierzy.  Pojawia się w różnych wcieleniach- to kobiety w ciąży, to podstępnego gracza w szachy, znanego nam z Siódmej pieczęci, innym razem przygląda się z uśmiechem orgiastycznemu tańcowi Don Juana i dwóch wieśniaczek- Karolki i Małgośki. Leży wówczas na workach z ziemią, ozdobiona  gipsowymi szczątkami ludzkich ciał. Jest odbiciem tego, co dzieje się tuż obok. W miłosnym tańcu bowiem, podobnie jak w dance macabre biorą udział nie tylko ludzie, ale także rozczłonkowane manekiny. Krytyk to również jej wcielenie. Zwłaszcza że w tej rzeczywistości ma paralelną funkcję. Nieodłącznie towarzyszy artyście, widzi jego niemoc twórczą, słabe strony jego dzieł. Jest jednak jego równoprawnym partnerem. Jedynym, obok aktora – kabotyna. Cała trójka współistnieje, potrzebując się wzajemnie, tworzy pewną całość.

  W spektaklu bierze  jeszcze udział dwójka aktorów- Natalia Sakowicz i Bartosz Budny. W Bergmanowskiej, filmowej rzeczywistości są oni asystentami reżysera. Ich częściowo improwizowane dialogi świetnie rozbijają iluzję, że świat Don Juana jest rzeczywisty. W tym świecie grają oni różne role. Najczęściej zrośnięci są w jakiś sposób z manekinami. Tych dwoje symbolizuje sztuczność, niekompletność wszelkiej rzeczywistości. Oni najczęściej dekonstruują świat lub też obnażają jego niedoskonałość, fragmentaryczność.

  O czym to właściwie spektakl i kim jest pojawiający się w nim  Don Juan – bohater i przedmiot tęsknot? To misterna, bardzo gęsta znaczeniowo wypowiedź sceniczna o poszukiwaniu metafizyki, siły wyższej w sztuce i w życiu. Bohaterowie nie do końca w nie wierzą, ale jednocześnie mają świadomość, że tylko odnalezienie tego, czego istnienia trudno dowieść zrekonstruuje fragmentaryczny świat, niedoskonałą sztukę, a samotność uczyni znośniejszą. Don Juan nie jest tu rozpustnym kochankiem, ale bluźniercą, który w głębi duszy może najbardziej tęskni za tym, czego istnienie neguje.

  Może zresztą ten Don Juan podważający wszelkie wartości, wadzący się ze światem, a jednocześnie w prowokujący sposób, poprzez negację, szukający tego, co nieuchwytne jest figurą artysty doskonałego? Z pewnością myśli tak sceniczny Bergman, nieodłącznie związany z molierowskim bohaterem.


don-juan3


 Najnowszy spektakl Teatru Malabar Hotel jawi mi się jako esej rozpisany na język sceny. Co więcej język coraz bardziej rozpoznawalny, z premiery na premierę coraz doskonalszy. Jestem ciekawa pytań, dociekań filozoficznych stawianych w następnych spektaklach, zwłaszcza że forma bardzo mi się podoba.


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko