Krystyna Habrat – Kochajmy się!

0
88

Krystyna Habrat



Kochajmy się!


Franciszek Maśluszczak

W naszym parku coraz to coś  zakwita, przekwita. Znikają, widoczne z daleka złote  skupiska kwitnących forsycji. Osypały się magnolie i tarnina. Kosiarze powoli ścinają wraz z połaciami trawy stokrotki i mlecze, które tak wdzięcznie obracają się ku słońcu, a zamykają o zmroku i w deszczu. Liliowy bez, inaczej lilak, już rwie się do pokazania pełni swej odurzającej zapachem urody.

  Jak jest ciepło, siadam w moim ulubionym miejscu pod kwitnącymi   wiśniami i czytam książkę. Ile razy podniosę oczy znad lektury, widzę tylko biel kwiecia i myślę sobie zawsze, że tu jest mój zakątek raju. Szczególnie, gdy czytana powieść jest dobra. I ładna.

  Ostatnio zdobyłam taką, więc rozkoszuję się śledzeniem losów postaci, jakich w najnowszej literaturze już brak. Przypominają mi ludzi, których jeszcze do niedawna się spotykało, takich z zasadami i  wytwornym stylem bycia. Oczytanych i korzystających na co dzień z dóbr kultury. Inny teraz mamy typ bohaterów książkowych. Freud i inni psychoanalitycy wydobyli na wierzch to, co w człowieku nie najpiękniejsze. Teraz ten zadowolony, że już nie musi się kryć ze swymi najgorszymi instynktami, skwapliwie się nimi popisuje. Tylko, czy powieści o takim są ładne? Może dobre, a to już nie to samo. Czasami, szczególnie wiosną, a tym bardziej w maju, napatrzywszy się na kwiaty wkoło, tęskni się do ładnej powieści. Czytam właśnie taką i spodziewam się, że druga – innego autora, też będzie ładna, bo znam inne powieści tych autorów.  Tytuły podam innym razem. Teraz chcę o czymś innym.

  Wychodząc z parku odurzyłam się jeszcze zapachem biało kwitnącego drzewa, które nigdy nie wiem, czy nazywa się czeremcha, czy morwa? Nie wiem, bo  wychowałam się wśród sosen. Dlatego tym bardziej odczuwam uroki przyrody, jakich nie miałam w dzieciństwie na wyciągniecie ręki.

   Idę oczarowana kwiatami, zapachami, majem, choć było to wczoraj, jeszcze w ostatnim dniu kwietnia. Nagle biegający przede mną dwaj malcy zderzyli się ze sobą i obaj upadli na chodnik. Podobnie, jak kilka dni temu Lewandowski na boisku, skoszony przez bramkarza. Idący z chłopcami ojciec (chyba) jeszcze nie podnosił mniejszego, choć ten darł się w niebogłosy, bo poderwał starszego, lat może pięć, pięć i pół, i darł się na niego, że młodszego kopnął. Wziął go na bok, ale nie dostrzegłam co mu zrobił, a po chwili prowadził obu za ręce. Jeden, lat może  cztery, cztery i pół, darł się po jego lewej ręce, a  starszy przy prawej ręce łkał bezgłośnie, ale pyzatą buzię miał żałośnie wykrzywioną. Dostał, czy został wytargany za ucho, albo postraszony: zobaczysz, ja ci w domu pokażę? Ojciec prowadził obu sztywno, dalej pokrzykując: “Gdybyś go nie kopnął…” Kopnął? Chyba nie, raczej się zderzyli przypadkowo. Może mały, wbiegając na chodnik, zawadził o krawężnik.

   Było mi go, tego większego, strasznie żal. Nie tylko, że został ukarany, bo ojciec wziąwszy go na bok, gdy mniejszy dalej leżał na chodniku, coś mu zrobił, ale ja  nie zdążyłam zobaczyć. Żal mi go, bo w jednej chwili dostrzegłam niebezpieczeństwo na całe jego dalsze życie.

  Wyglądało, że zawsze będzie zbierał cięgi za młodszego brata. Zawsze winny będzie on. Młodszy będzie bezkarny. Może wyrosnąć na sobka i łobuza. Ale starszy, gdy metody wychowawcze ojca pójdą dalej tym trybem, wyrośnie na człowieka zakompleksionego, niepewnego siebie i pełnego żalu do świata. Nieufnego wobec ludzi. Wszystko stąd, że będzie musiał zawsze temu młodszemu ustąpić. Więc narośnie w nim poczucie gorszości i niesprawiedliwości świata. Czy taki często powie kiedyś z całym przekonaniem, że świat jest piękny? Krzywda z dzieciństwa przeniesie się na całe jego życie. Przesadzam? Tylko w takim względzie, że podejrzewam iż ojciec jego, może ojczym, będzie tak postępował dalej, co wczoraj publicznie bez skrupułów zademonstrował. A co robi w domu?

  Szkoda, że dorośli nie mają dobrego przygotowania, jak postępować z dziećmi. Popełniają  mnóstwo błędów wychowawczych i wychowane tak społeczeństwo stwarza świat  na miarę swoich, czasem koślawych,  potrzeb, umiejętności, idei. Człowiek zasępiony psychicznie nie potrafi stworzyć słonecznego świata.

  Oby ten mały chłopiec, niepotrzebnie ukarany, znalazł swą słoneczną drogę i radość życia.

  Oby, bo przecież, co otworzy się jakiś dziennik telewizyjny, by zobaczyć, co tam w świecie, widzi się same nieszczęścia, katastrofy, wojny i ludzi czyniących zło. A w reportażach telewizyjnych: przekręty, kombinacje, oszustwa. Bezduszną biurokrację. Ileż zła potrafi wyrządzić człowiek człowiekowi! Nie tylko ten, co dysponuje czołgami i samolotami z pilotem terrorystą. Ale też ktoś niepozorny, co niszczy kogoś w majestacie przepisów. I inny, co z zemsty odkręca gaz i wysadza kamienicę z niewinnymi ludźmi.

  A przecież więcej chyba jest dobrych rodziców, którzy wychowają swe pociechy na porządnych i szczęśliwych ludzi.

  Czytam w internecie, jakie zasady wprowadzają jedni młodzi rodzice, gdy rodzi się im drugie dziecko, córeczka, żeby starszy brat nie był o nią zazdrosny, nie czuł się odrzucony, a oboje się nawzajem kochali. Ci rodzice są mądrzy. mają świadomość, jakie niebezpieczeństwo niesie za sobą faworyzowanie jednego dziecka, zazwyczaj tego młodszego. Dlatego wprowadzają zasady, których przestrzegania wymagają też od dziadków,  całej rodziny i znajomych odwiedzających nowego dzidziusia. Ludzie lubią zachwycać się, że to mniejsze takie ładne i  już się uśmiecha, siada, wstaje. A starsze czeka w kącie nadaremno, żeby i jego ktoś pochwalił, bo przecież potrafi dużo więcej rzeczy.  Ci rodzice wprowadzili zasady, że prezenty daje się jednemu i drugiemu dziecku, żeby starszy już teraz nie poczuł się pokrzywdzony, a mała kiedyś w przyszłości. Młodzi rodzice podsycają w dzieciach radość ze wspólnych zabaw, z przebywania ze sobą. Oni nie będą karać starszego, gdy podczas wspólnej zabawy siostra coś sobie zrobi i zapłacze. Już teraz, gdy mała ma zaledwie kilka miesięcy widać, jak dzieci się lubią, jak chętnie przebywają ze sobą, bawią się, uśmiechają jedno do drugiego. I oby tak dalej.

  Szczęśliwi ludzie mają skłonności do stwarzania szczęśliwego świata. Lubią lubi, bo sami czują się lubiani.

  Dlatego w najpiękniejszym miesiącu roku, jakim jest kwitnący i słoneczny maj, powtórzę za naszym wieszczem, co, jak pamiętam, zrobił  na tym portalu niedawno ktoś inny. Zacytuję i ja  tytuł  XII księgi  Pana Tadeusza: Kochajmy się.
 

Krystyna Habrat


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko