Wacław Holewiński
Zastanawiam się dla kogo w Polsce jest przeznaczona książka Philippe’a d’Huguesa? Gdyby była to biografia… ale nie jest. Dwadzieścia pięć stron to dla omówienia życia tak ważnej postaci jak Robert Brasillach zdecydowanie zbyt mało. A dalsza część? Przegląd jego dorobku prozatorskiego, krytycznego, publicystyki, poezji, jego dorobku jako krytyka teatralnego i filmowego zapewne mało kogo zainteresuje. Nie dlatego, że to mało ważne, bo pewnie ważne. Raczej dlatego, ze nikt lub prawie nikt w Polsce tego dorobku nie zna nawet w formie szczątkowej. Co więcej pewnie też dokładnie taka sama jest znajomość nazwisk przewijających się w tym tekście. Ważnych! Ale ważnych dla Francuzów, a dla Polaków raczej zupełnie anonimowych.
Oczywiście, istotne jest, zwłaszcza dla nas Polaków, świadectwo Brassilacha z lipca 1943 roku z jego wizyty w Katyniu ale wydaje się, że to raczej tekst do jakiegoś pisma, a nie książki. Istotny jest aneks – tekst Mieczysława Grydzewskiego o Brassilachu z „Wiadomości”. Ale czy to wystarczający powód do wydania tej książki?
Dlaczego więc ją polecam, dlaczego warto po nią sięgnąć i uważnie studiować?
Mamy oto bowiem do czynienia z postacią tragiczną, chyba jedynym pisarzem Zachodu, którego stracono za „zbrodnie intelektualną” /tych ze Wschodu niszczono bez skrupułów/. Tak, byli tacy, którzy za swoje przekonania poszli do więzienia, na wygnanie, którzy na lata stracili dobre imię albo trafili do szpitala psychiatrycznego – Hamsun, Celine, Pound żeby przywołać tych najsłynniejszych. Ale nie trafiali na szubienicę lub przed pluton egzekucyjny. A przecież o życie Brassilacha, o darowanie mu życia, zwracali się do de Gaulle’a – poza tymi owładniętymi marksizmem czy raczej stalinizmem – najsłynniejsi pisarze francuscy: Claudel, Mauriac, Cocteau, Valéry, Colette, Duhamel.
Robert Brassilach był uznawany za cudowne dziecko francuskiej literatury. Jego Les Couleurs nominowano w 1939 roku do Nagrody Gouncourtów, najważniejszej francuskiej nagrody literackiej. Wydał za życia – jeśli dobrze liczę – dwadzieścia książek.. Trudno było przemilczeć ten dorobek. Wybrano metodę przemilczania i pomniejszania. Skuteczną. Mało kto dziś interesuję się Brasillachem, choć gdyby nie jego fascynacja faszyzmem, pewnie byłby dziś ikoną francuskiej literatury.
Rozstrzelano go gdy miał trzydzieści sześć lat.
Przypomnienie go, nawet w tej szczątkowej formie uświadamia jak straszny błąd popełnili Francuzi, jak wiele straciła kultura europejska. Mam też nadzieję, że ta książka zachęci polskich tłumaczy do sięgnięcia po jego, jakże ważny, dorobek.
Philippe d’Hugues – Brasillach. Ofiara „kłamstwa katyńskiego” – przekład Łukasz Maślanka, Agencja Wydawniczo-Reklamowa „ARTE”, Biała Podlaska 2014, str. 199.
Marek Ławrynowicz
Rekomendacje kwiecień 2015
Dziś chciałbym polecić państwu aż trzy książki. Dwie z nich to tomy poezji. „Żywioły” Anny Nasiłowskiej ukazały się już jakiś czas temu i musze się przyznać, ze początkowo ten zbiór przeoczyłem. Był ku temu powód. Profesor Anna Nasiłowska, znakomita literaturoznawczyni debiutowała wprawdzie jako poetka (w „Nowym wyrazie”), ale potem ten rodzaj twórczości raczej ukrywała przed światem skupiając się na książkach prozatorskich i poświęconych literaturze. „Żywioły” ukazały się „z nagła niespodzianie”, autorka nie za bardzo dbała o stosowną promocję, zresztą chyba to trochę pani profesor nie przystoi. Zbiór jest bardzo ciekawy znajdujemy w nim odbicie wielu kulturowych fascynacji autorki. Nie jest to jednak poezja erudycyjna, sięgająca najodleglejszych tradycji. Przeciwnie Nasiłowska mówi wiele o współczesności. Przykładem jest najdłuższy w tomie utwór „Modelki”. Nie bardzo umiem określić gatunek tego otworu. Jest to rodzaj poematu, wywiedziony z techniki monologu wewnętrznego. Podmiotem lirycznym jest współczesna kobieta, raczej typowa, która zasypuje nas mnóstwem niekoniecznie lotnych refleksji, ale gdy się w jej wywody wczytać widzimy, że pod pozorem błahości, banalności autorka mówi nam o dzisiejszym świecie rzeczy bardzo ważne. Powiedziałbym fundamentalne. Ten poemat zasługuje na mądrego i wnikliwego interpretatora – mam nadzieję, że się taki wkrótce objawi.
Drugim tomem, na który chciałbym zwrócić państwa uwagę są „Schody” Piotra Muldnera – Nieckowskiego. Tom właśnie się ukazał, jest to książka bardzo piękna edytorsko za co należą się wyrazy uznania Oficynie Wydawniczej Wolumen. Autor w rozmowach towarzyskich niekiedy żartuje, że jest ich dwóch Muldner i Nieckowski. „Schody” potwierdzałyby tę teorię. Pierwszy z autorów, uznajmy, że to Muldner jest poetą silnie zaangażowanym obywatelsko, przejętym obecnymi polskimi sprawami, często krytycznym wobec otaczającej nas rzeczywistości. Ta poezja bywa gorzka, tragiczna, bolesna, czasem nawet cokolwiek niesprawiedliwa. Takie jest jednak prawo poety, który widzi świat poprzez emocję, przeżycie, potrzebę protestu nawet, jeśli przyjmuje on mało istotną dla wielkich tego świata poetycką formę. Nieco w cieniu kategorycznego Muldnera kryje się Nieckowski subtelny liryk, wnikliwy obserwator chwil ulotnych, poeta nastroju, intymności, małych ludzkich tajemnic. Poeta, którego, musze przyznać, bardzo lubię. Tak to Muldner i Nieckowski współistnieją w tym tomie nawzajem elegancko oddając sobie glos. I warto posłuchać co mają do powiedzenia.
Trzecia książka jest lżejszego gatunku, co nie znaczy uchowaj Bożę, że byłbym skłonny ją lekceważyć „Czucie i wiara czyli warszawskie duchu” Małgorzaty Karoliny Piekarskiej, to historia dokonań zajmującej się historycznymi zagadkami firmy detektywistycznej noszącej ową wywiedzioną od Mickiewicza nazwę. Firma jest autorce potrzebna by opowiedzieć nam o fascynujących wydarzeniach z dziejów Warszawy. Układ opowieści jest alfabetyczny, według nazw dzielnic i słusznie bo nie ma w Warszawie miejsca gdzie nie mogłoby się wydarzyć coś niezwykłego. Ksiażka jest bardzo barwnie napisana, zdarzenia następują po sobie trak szybko, że czytelnik ledwie może za nimi nadążyć, całość uzupełniają zdjęcia związane z przedstawionymi przez autorkę wydarzeniami. Polecam „Czucie i wiarę” osobom młodym i ciekawym, choć generalnie jest to dzieło skierowane do osób w przedziale wiekowym 5 – 105 lat. Starsi też mogą poczytać, czemu nie.
Marek Ławrynowicz
Piotr Müldner-Nieckowski
Antologia smoleńska, 96 wierszy
Tom zawiera tyle wierszy, ilu ludzi umarło w czasie rozpadu samolotu rządowego dziesiątego kwietnia dwa tysiące dziesiątego roku (sobota, w drodze do Katynia). Napisało je niemal pięćdziesięciu poetów. Niektórzy bardzo znani i uznani, inni mniej albo wcale, ale w książce nie ma ani jednego utworu słabego. To zasługa redakcji tomu: Agnieszki Battelli, Hanny Dobrowolskiej, Alicji Lach-Lejkert, Natalii Tarczyńskiej. W kilka tygodni po dramacie w rosyjskim Smoleńsku zaczął Wojciech Wencel na stronie internetowej http://wierszeosmolensku.blogspot.com/. Zaprosił wówczas autorów do umieszczania swoich poezji poświęconych temu zdarzeniu. Teraz jest książka, która zbiera teksty także z innych źródeł. Zaraz po jej publikacji pojawiły się dziesiątki następnych wierszy smoleńskich, w Internecie, w wydawnictwach lokalnych.
Uprzedzam uprzedzenia: nie jest to tom jednostronny ani jednoznaczny. Każdy pisze w nim inaczej, ale jednak zawsze trafiając w sedno tego, co uważamy w tej sprawie za ważne. Obok pesymizmu jest i optymizm. Uwadze poetów nie umyka nic, co nie jest godne pamięci. „Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta / Możesz go zabić – narodzi się nowy. / Spisane będą czyny i rozmowy” – pisał kiedyś Czesław Miłosz („Który skrzywdziłeś”). W tomie umieszczono motto z Adama Mickiewicza w tym samym duchu, choć brzmiące nieco łagodniej: „Jeśli zapomnę o nich, Ty, Boże na niebie, / Zapomnij o mnie” („Dziady”, cz. III, sc. 1) .
Wiele wierszy i piosenek z tego tomu przetrwa jako rzeczy do mówienia zamiast akademijnych przemówień. Niektórymi utworami niejeden będzie się modlić. Odnosi się wrażenie, że jest to mocna reprezentacja uczuć tej przeważającej części społeczeństwa, która nagłą śmierć dziewięćdziesięciu sześciu znaczących ludzi – z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele – przeżyła bardzo osobiście. To ci, którzy sytuują emocje i refleksje na tle naszej historii z myślą o wspólnej z rodakami przyszłości. Nie brak także pamięci o tych, którzy spowodowali, że ten niebywały dramat mógł się wydarzyć, ani o tych, którzy sprawiają ból przez uczestnictwo w kampanii przeciw zmarłym i działają na przekór ludziom tym faktem zasmuconych. Różnorodność artystyczna i filozoficzna tomu sprawia, że chce się go czytać od deski do deski, nie pomijając ani słowa. Wstęp napisał prof. Andrzej Nowak, a posłowie ks. Stanisław Małkowski.
Piotr Müldner-Nieckowski
_______________________
„Antologia smoleńska, 96 wierszy”. Wydawca: Stowarzyszenie Solidarni 2010, Wrocław 2015. Stron 144. Oprawa twarda. ISBN 978-83-941418-0-6. Informacji o dystrybucji książki udziela się pod adresem natalia.tarczynska@solidarni2010.pl.