Zdzisław Antolski – Wiersze ziemskie i niebieskie

0
121

Zdzisław Antolski



Wiersze ziemskie i niebieskie


niebieskiCo mi się w wierszach Krzysztofa Kwasiżura najbardziej podoba, to ich naturalny bezwstyd i szczerość. W utworach z tomu „Niebieski” nie ma ani grama minoderii, szpanu, snobizmu, sztuczności, udziwnienia poetyckiego. Każde słowo wyrasta z autentycznego przeżycia, co do tego nie mamy wątpliwości. Poeta nie boi się posądzeń o naiwność, o staroświeckość (bo przecież większość wierszy jest rymowana). O kolegach po piórze pisze zaś, powołując się na Tuwima, bez pardonu i wprost:


Poezja? Jaka poezja?
Toż to herezja
nazywać wierszami
słowa bez ładu i składu,
między krytykami
tylko wieczny wyścig
kto wyłuska
większą awangardę!

Psu na pogardę!

Literaci tworzą z różnych powodów, pierwszym i najczęściej spotykanym jest chęć zaimponowania, zabłyśnięcia przed sobą i innymi. Patrzcie, mówi zadufany w sobie autor, jak ja potrafię wywijać słowem, jakie piękne metafory stosuję, jakie kunsztowne porównania i przerzutnie. A jaki jestem mądry, jak znam poezję i filozofię. Jakie aluzje wam podaję w wierszu, jak na tacy w eleganckiej restauracji, jakie nawiązania do światowej literatury, I drugi powód pisania: wewnętrzna niewygoda, chęć zrozumienia siebie i swojego środowiska. Pierwotne pragnienie zatrzymania czasu. I ten drugi powód właśnie występuje w poezji Krzysztofa Kwasiżura.

Bo literat piszący z pychy, z chęci zadowolenia swojego ego, może skutecznie oszukać swoimi kunsztownymi imitacjami kolegów po piórze, krytyków literackich, redaktorów i wydawców, ale nigdy nie oszuka czytelnika. To ostateczna instancja w ocenie dzieła literackiego. I nie pamiętam przypadku, żeby czytelnicy się pomylili. Mogło ich być niewielu, ale jeśli utwór jest dobry, to ich liczba będzie się zwiększać. Pójdzie fama wśród ludzi, nawet bez pomocy entuzjastycznych recenzji w wielkonakładowych pismach.

O sobie Kwasiżur pisze autoironicznie, nie nadymając się pychą:


To ja, worek kości!
A to moje wersy!
A to moje bóle, na zmiętym papierze!
Ani ja ostatni, ani wcale pierwszy,
A to popiół, to dym, w co inne nie wierzę!

(Monolog na koniec roku)

Ale skąd ten tytuł zbiorku, zresztą bardzo ładny, urokliwy, „Niebieski”? Czy to o kolor chodzi, czy o „niebo” i zasługi duchowe? Wyjaśnia to zaraz wiersz otwierający zbiorek, o tym właśnie tytule, jeden z najlepszych w dorobku naszego poety:


Wszyscy mówili,, że będzie księdzem,
tak z ust mu gładko płynęły słowa
a ja widziałem, że tak nie będzie –
za bardzo chłopcu płonęła głowa.

On nie był ziemski, on nie tutejszy,
taki niebieski, choć tu zrodzony;
brodził w kałużach, po krzakach łaził,
niby nie głuchy – a słuch stępiony. (…)

Aż kiedyś zerknął do notatnika,
który wciąż nosił w kieszeni spodni
co chwilę sięgał jak do skarbczyka
a jego słów wciąż byli głodni).

I gęby ludzie pootwierali…
(zdziwieniu słowu w lot chwytanemu).
Do dziś czapkują skromnemu chłopcu,
a ja do końca nie wiem, czy jemu

Czy prawdom świętym które tam spisał
i dzielił wszystkim duszom po równo…
jak chleb i wodę, dane głodnemu
temu ziemskiemu i niebieskiemu.

(Niebieski)

Piękna to ballada, zapewne trochę autotematyczna, ale któż z nas mieszkających na wsi nie znał takich „odmieńców”, „nawiedzonych”, posiadających czasem niebanalne talenty, a nie zawsze przecież docenionych w swoim środowisku. Czasem są to talenty zmarnowane, kończące swoją „karierę” pod najbliższą knajpą. Jest takich wierszy – stylizowanych ballad o ludziach „tutejszych” więcej. Ot choćby:


A gdy pomarli stary Grzyb z Grzybową
i trumny z domu wynieśli,
to syny orzekły, że psy nie mogą
latać i po wsi się biesić.

Jednak stara chałupa spłonęła, a wówczas:


Nikt jej nie gasił, nie było powodu,
(choć gorsze rudery były)
i jak spod ziemi wnet psy od Grzybów
zjawiły się i rozwyły.

Mówią, że wyły, w ogień skoczyły
i tak się skończyło wycie,
ale kto wierzy, że głupie psiska
chałupę kochały nad życie?

(Baśń o psach od Grzybów)

kwasizurI to mi się podoba, takie spojrzenie ziemskie i zarazem niebieskie. Piękna opowieść o miłości do starych kątów. Sam znam takie opuszczone chałupy, wędrowałem po nich i wiem, jaki żal serce ściska, że kiedyś kwitło tu życie, tu stała kołyska, na ścianach wisiała galeria świętych obrazów, a teraz tylko ruiny i snujące się wokół wspomnienia. Jedyna uwaga, jaką miałbym do twórczości poetyckiej Krzysztofa Kwasiżura, to aby chętniej udzielał głosu swojej fantazji i wyobraźni. Sięgał śmiało do zbiorowej pamięci swoich krajan. Dużą wartością jest dla mnie, że poeta Kwasiżur jest „skądś”, ma swoje miejsce na ziemi, czuje się z nim związany i z ludźmi, którzy tam mieszkają od wieków.


Jest słowo
trzeba je wyrwać z kamienia
i cisnąć pod nogi
ab ovo wciąż rymem
świat zmieniać,
myśl rodzić

u kogoś drugiego
niech słowo ożyje natchnieniem
upadnie, powstanie
kamieniem
a magia wsiąknie
w ziemię (…)


(Kwiaty i kamienie)

U mnie słowo poety ożyło i odezwało się w duszy echem ziemskim i niebieskim. A wiersz powyższy? Cóż stanie za manifest i program poetycki. Zachęcam więc do lektury najnowszego zboru poety, bardzo ładnie wydanego, z okładką zaprojektowaną przez Filipa Wrocławskiego, w renomowanym już wydawnictwie Pisarze.pl.

——————————————————————–

Krzysztof Kwasiżur Niebieski, Wydawnictwo Pisarze pl. Warszawa 2015, s. 79



Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko