Usnąłem i wyśniłem gaj pomarańczowy,
Wysokiej Etny śniegi srebrzyste w oddali
I morze nieruchome jak z niebieskiej stali,
I cyprysy, i nasze przytulone głowy –
Wysokiej Etny śniegi srebrzyste w oddali
I morze nieruchome jak z niebieskiej stali,
I cyprysy, i nasze przytulone głowy –
Jak dawniej najdroższymi witałaś mnie słowy,
I staliśmy wsłuchani we szepty Monreale
Szczęściem swej obecności tak owiani cali,
Że welon nas zakrywał jak zorza różowy.
Mówiąc ci słowa słodkie, wierne i poddańcze,
Zbudziłem się nad morzem, nad zielenią brzegu.
I wszystko było prawdą: kwitły pomarańcze
I cyprysy szły kędyś w zakonnym szeregu,
I gaj, owoce, kwiaty, wszystko wonią biło.
I obłok był różowy – lecz ciebie nie było.