Krystyna Tylkowska – Literacki pojedynek szachów

0
180

Krystyna Tylkowska


Literacki pojedynek szachów

(o Dowodzie na istnienie drugiego w reż. Macieja Wojtyszki w Teatrze Narodowym w Warszawie)



 dowod galeria 1



 Na małej scenie Teatru Narodowego oglądamy fantazję na temat spotkań dwóch wybitnych pisarzy- Witolda Gombrowicza i Sławomira Mrożka. Spotkania takie istotnie miały miejsce we Francji i we Włoszech w połowie lat sześćdziesiątych. Obaj twórcy  odnotowali raczej ten fakt w swoich dziennikach, niż zostawili jakieś wspomnienia, choćby skąpą relację. Można jednak się domyślać, że konfrontacja ta była czymś bardzo istotnym dla obu pisarzy, wymienianych przecież jednym tchem, tworzących jakoś podobny świat literacki. W ten sposób myślał również Maciej Wojtyszko – autor sztuki i jednocześnie reżyser spektaklu. Spotkania Gombrowicza i Mrożka zainspirowały go do stworzenia interesującej, wiarygodnej historii, będącej przede wszystkim próbą ukazania polskiej recepcji życia i twórczości obu pisarzy. Życie i twórczość, klucz interpretacyjny nie przez wszystkich badaczy równie ceniony i doceniany, zyskał tu nowe znaczenia. Wydaje się jednak, że należy  mówić w tym przypadku raczej o pewnej grze z tropem „życie i twórczość”, grze arcyciekawej. 

  Tak się jakoś złożyło w tradycji polskiej, chyba od czasów Mickiewicza i Słowackiego, że relacje między wielkimi pisarzami postrzegane są w kategoriach pojedynku. Niezwykły pojedynek obserwujemy również w spektaklu z Teatru Narodowego. Tym razem pozbawiony romantycznych póz, za to świetnie wpisujący się w klimat twórczości Gombrowicza i Mrożka. To trochę pojedynek szachowy – wyrafinowany, spokojny i nieoczywisty.  Rozgrywka szachowa jest zresztą dość ważnym elementem spektaklu.

 Przedstawieni na scenie pisarze prowokują się wzajemnie. Przez cały spektakl wyczuwalne jest ogromne napięcie. Obaj bohaterowie są bardzo ciekawi siebie nawzajem, bacznie się obserwują, inspirują, cenią wzajemnie swój talent i swoją twórczość. Na pozór to Gombrowicz bezskutecznie próbuje sprowokować  Mrożka, sprawić, by młodszy pisarz stał się marionetką w jego rękach.  Wydaje się jednak, że chodzi o coś głębszego.

 Obaj twórcy bowiem potrzebują siebie nawzajem. Jeśli wspomniałam, że mamy tu pojedynek, to raczej, w tym przypadku  jest to specyficzna walka o siebie. Obu bohaterom potrzebny jest „ten drugi”(dodajmy, gdyż to ważne) drugi geniusz, aby jakoś siebie dookreślić, zaistnieć i stworzyć się wobec. Jak widać nie wystarcza im uznanie czytelników, szukają okazji, by spojrzeć na siebie przez pryzmat innego geniusza. W przypadku Gombrowicza jest to poprzedzone „sprawdzaniem” młodszego kolegi po piórze. Pisarz szuka potwierdzenia, że „ten drugi” jest równorzędnym partnerem. Warto zauważyć, że tytuł sztuki został zaczerpnięty z Sartre’a – jednego z ulubionych filozofów Gombrowicza.

dowod galeria 3


  Na scenie mamy same pełnokrwiste i wiarygodne postaci. Dwaj pisarze zostali przedstawieni z ogromnym taktem (ogromne uznanie dla autora sztuki), ale też dosyć konwencjonalnie, zgodnie z zasadą „teatru środka” . Dostajemy tu stereotypowe, podręcznikowe wyobrażenia na temat osobowości dwóch głównych bohaterów- Gombrowicza – wiecznie grającego kabotyna i pozera i Mrożka – wycofanego introwertyka. Z tego powodu akcja jest chwilami nudnawa, zbyt oczywista i przewidywalna. Po  fantazji na temat  spodziewałabym się czegoś więcej, zwłaszcza, że zarówno miejsce temu sprzyja, jak i świetni aktorzy, biorący udział w przedsięwzięciu doskonale odnaleźliby się w czymś mniej jednoznacznym, za to o większym zacięciu intelektualnym. Obaj pisarze nie zasłużyli na powierzchowne potraktowanie, autor sztuki  zresztą miał dużo więcej do powiedzenia (to się czuje podczas spektaklu). Po co więc ustępstwa, sterowanie w kierunku bezpiecznej głębokości? Po to, by zyskać szerszą publiczność? A może chodziło o pewną grę z pospolitymi wyobrażeniami, z bezrefleksyjną wiedzą, wszystkim dostępną?  

  Ciekawym zabiegiem z kolei wydaje się pokazanie pisarzy poprzez nawiązania do ich utworów, cytaty i kryptocytaty ze świata przez nich stworzonego. W przypadku Gombrowicza są to nawiązania głównie sytuacyjne. Warto tu wspomnieć na przykład samo pojawienie się na scenie tej postaci – iście gombrowiczowskie. Pisarz zjawia się z wizytą u Paczowskich pod nieobecność gospodarzy – wchodzi do ich domu i nie  wie, co dalej – zarówno pozostanie w pustym domu, jak i wyjście z niego (skoro już był w środku) jest tkwieniem w  niezręcznej sytuacji. Z kolei zachowania bohatera wobec prowokująco milczącego, zamkniętego w sobie Mrożka bardzo kojarzą się z Iwoną, księżniczką Burgunda. Są też inne nawiązania- choćby kalafiory podczas obiadu, będącego nieudaną próbą, mającą przełamać milczenie Mrożka.

  Jeśli chodzi o obecną na scenie twórczość tego drugiego pisarza, funkcjonuje ona w inny sposób. Pozostali bohaterowie – Paczowscy, Maria Obręba, Kazimierz Głaz  bardzo często „mówią Mrożkiem”, jak gdyby jego twórczość była swoistym kodem, sposobem porozumiewania się, kształtującym, stwarzającym całe pokolenie.

  Ogromnym atutem tego spektaklu jest wyśmienite aktorstwo. Wielkich pisarzy grają wielkie osobowości aktorskie – Witolda Gombrowicza – Jan Englert, natomiast Sławomira Mrożka – Cezary Kosiński. Tutaj nie ma pojedynku. Przeciwnie, spektakl jest przykładem współpracy i gry zespołowej. Każdy z pięciorga aktorów wnosi do niego coś cennego, jakiś inny rodzaj energii. Dwaj geniusze odbijają się w różnych spojrzeniach, dzięki czemu stają się bardziej wielowymiarowi. Mamy tu same pełne, interesujące postaci.  Już dla samego aktorstwa warto wybrać się do teatru.

  Jan Englert wcielił już się w postać Gombrowicza w Błądzeniu Jarockiego. Widać, że aktor świetnie odnajduje się w tej roli. Cezary Kosiński przekonująco odegrał milczącą fascynację. Obaj aktorzy wykreowali pisarzy, których samo istnienie, obecność ma wpływ na jakość rzeczywistości. Starcie między nimi odbywa się w każdym słowie, półsłowie, w każdym geście scenicznym.


dowod galeria 4


  Mrożek Kosińskiego zdobywa się podczas spektaklu na dwie dłuższe wypowiedzi. Najpierw po lekturze Operetki, która okazuje się literackim pomysłem analogicznym do Krawca. Niemal za chwilę wygłasza specyficzną mowę pogrzebową po śmierci Gombrowicza. Są to dwa hołdy złożone starszemu pisarzowi. Nie są one jednak równoznaczne z oddaniem pierwszeństwa Gombrowiczowi. W końcu w przepełnionej symboliką  rozgrywce szachowej między pisarzami to Mrożek Gombrowiczowi daje mata.

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko