śpiew propellera do słów Heredii,
Kiedyś zgubionych w smaltowej mgle…
Grałem jej jedną z moich komedii
W ekstrapowietrznym tylko-en-deux.
Kiedyś zgubionych w smaltowej mgle…
Grałem jej jedną z moich komedii
W ekstrapowietrznym tylko-en-deux.
Słońce do głowy biło ekstazą.
Słowa spływały w jeden refrain.
Obserwowała mnie bezwyrazo
Spod tangoszalu przez face-á-main.
Nie wiem, czy brała, com mówił, serio.
(Dwie lekkie linie w kącikach warg…)
Pod nami warczał rytmiczny Bleriot
I wiatr całował błękitny kark.