Janusz Taranienko – Kłopoty z poezją (1)

0
167

Janusz Taranienko

Subiekcje

 

Kłopoty z poezją (1)

 


Wstęp, czyli zastrzeżenia i wyjaśnienia

 

janusz-taranienko1

Notka ta nie rości sobie prawa do bycia tekstem naukowym, ani do posiadania racji niepodważalnej. Jest to wyłącznie „subiekcja” – jak sobie umyśliłem nazwać ten cykl okołoliterackich felietoników. Faktem jest, że bieżąca „subiekcja” wynika z uczestniczenia w tzw. życiu literackim, również z permanentnej lektury dużych ilości wierszy, pisanych przez młodszych i starszych (od 16. roku życia do 85.) oraz z tekstów przez ich autorów uważanych za wiersze, z dyskusji z tymiż autorami, z opinii odbiorców-słuchaczy spotkań autorskich… I tak dalej. Ale tenże fakt nie stanowi o obiektywności tego tekstu. Ot: „subiekcja” jest subiekcją – jak sama nazwa wskazuje!

A zatem, tak czy owak: prezentuję tu zdecydowanie moje prywatne zdanie. Zaś to, że może być ono niezgodne z panującą powszechnie opinią – to tym lepiej (dla tekstu, a nie dla mnie. Ale bo i nie o mnie tutaj idzie, lecz o sprawę)!


 

 

Dwa słowa o genologii

 

Powiada się – bowiem nie istnieją ostre wyznaczniki genologiczne – że lirykę od epiki odróżnia stopień subiektywizacji wewnątrzliterackiego świata. Nie jest w tym względzie istotna forma zapisu – proza przecież (bezsprzecznie należąca do epiki) może być także i poetycka, zaś poemat (jeden z głównych gatunków liryki) – bywa również i epicki. Epika bywa zrytmizowana, zaś liryka wcale nie musi być realizowana w jakimkolwiek systemie wersyfikacyjnym (sylabicznym, sylabotonicznym, tonicznym): bo mówi się także przecież o wierszach niedokładnych i wolnych. Nawiasem: systemy wiersza polskiego mają dziś głównie charakter historyczny (i edukacyjny)!

Zagadnienie wewnątrztekstowego podmiotu literackiego, tak, jak jest ono pojmowane przez polskie literaraturoznawstwo strukturalne, a więc problem narratora w epice oraz  podmiotu lirycznego w liryce (by pominąć dramat jako rodzaj literacki zdecydowanie wymagający osobnego omówienia) – również  jest wtórne wobec poprzedzającego go określenia definicji rodzajowej. Zatem mam wrażenie, że literaturoznawcy wcześniej kwalifikują tekst literacki jako przynależny do danego rodzaju literackiego, następnie zaś, stosownie do podjętych uprzednio ustaleń, nazywają wewnątrztekstowy podmiot w epice – narratorem, zaś tenże podmiot w liryce – podmiotem lirycznym. Co najwyżej: definicje genologiczne i określenie/nazwanie podmiotu literackiego „narratorem” vs. „podmiotem lirycznym” przebiega w tym samym czasie, równolegle, i nie wiadomo, która procedura badawcza jest przyczyną innej procedury – a która jest jej skutkiem, tj. która czynność definicji naukowca jest pierwotna – która zaś wtórna. Tzn.: czy określenie podmiotu literackiego jako „narratora” powoduje kwalifikację utworu do epiki – czy też zakwalifikowanie tegoż utworu do epiki skutkuje nazwaniem podmiotu wewnątrztekstowego mianem narratora. Analogicznie, gdy rzecz się tyczy liryki i podmiotu lirycznego.

Generalnie więc, skoro nie da się niepodważalnie określić jednoznacznych kryteriów genologicznej przynależności utworów literackich, nawet najtęższe umysły historyczno- i teoretycznoliterackie, mimo braku precyzji definicji rodzajowych, jedynie dzięki „powszechnie przyjętej oczywistości/zrozumiałości”, godzą się na tezę, przedstawioną „z grubsza” w pierwszym zdaniu bieżacego rozdziałku: oto zakłada się, że liryka jest w gruncie rzeczy subiektywna, zaś epika (również w gruncie rzeczy!) zmierza w kierunku zapisu bardziej obiektywnego obrazu świata w utworze przedstawionego.

 

 

Obiektywność i subiektywność

 

W celu łatwiejszej identyfikacji wymyśliłem sobie przed laty taką oto obrazową opozycję: przedmiot opisu w literaturze rozciąga się (jak końce odcinka) pomiędzy dwoma biegunami: ja i świat. Poetę nie interesuje rzeczywistość – ale jego osobisty odbiór tejże rzeczywistości (albo: interesuje go rzeczywistość na tyle, na ile powoduje jego przeżycia i przemyślenia). Często rzeczywistość pozaliteracka w ogóle w poezji nie istnieje; wiersz staje się wyrazem emocji przeżywającego podmiotu. Zatem: poeta jest – z zasady – subiektywny, podmiotowy; nierzadko również prywatny, a nawet intymny. Przedmiotem opisu poety jest on sam jako podmiot wrażeń i przemyśleń. To biegun ja.

Epik (prozaik) nie zajmuje się sobą samym jako podmiotem doznań; stawia natomiast przed sobą zadanie przedstawienia jak najwierniejszego obrazu konstruowanej rzeczywistości. Zatem: prozaik jest z zasady obiektywny, przedmiotowy. Przedmiotem opisu w epice jest świat.

Powyższe kryteria są – oczywiście! – „grube”: nie każda proza jest bowiem realistyczna (choć nawet tzw. powieść psychologiczna zmierza do realizmu “prawdopodobieństwa psychologicznego” – zaś np. powieść typu science fiction również kieruje się motywacją realistyczną!; gorzej w tym miejscu wypadałyby rozważania nad motywacją fantastyczną, znaną od zawsze z bajek /baśni/, a od niedawna także z nurtu fantasy) i nie każda poezja realizuje tzw. lirykę bezpośrednią. Ale na użytek tego tekstu przyjmijmy podane założenia: myślę, że nie dziwimy się, gdy w tomiku wierszy napotykamy na rodzaj osobistych wyznań, zaś w powieści opisywany jest jakiś świat, bardziej lub mniej korespondujący ze znaną nam rzeczywistością zewnetrzną.

 

 

Ekspresja a konstrukcja językowa

 

Z moich doświadczeń opisanych we wstępie tej subiekcji wynika, że do dziś pokutuje powszechnie romantyczne rozumienie poezji jako wyrazu uczuć. Znaczy to tyle, że tekst jest wierszem wtedy, gdy autor zdaje relacje ze swego przeżywania; dobitnie można zapis poetycki określić mianem donosu na własny stan psychiczny. Ta koncepcja zakłada, że poeta jest osobą szczególną: wrażliwą i przeżywającą. A wiersz musi być “szczery” (co to znaczy?) i autentycznie “przeżyty” – zaś niekoniecznie przemyślany. To pierwszy wyznacznik powszechnego pojmowania pojęcia poety i poezji (nie wszyscy bowiem – na szczęście! – są dowolnej maści literaturoznawcami).

Pozostałe dwa kryteria dotyczą specyficznej tematyki i – jednak! – swoistego pojmowania wiersza jako tworu językowego, a więc jego “ukształtowania” (głównie w kategoriach rymów i rytmów). Tak więc, z połączenia tych trzech kryteriów, wynika na przykład taki oto konglomerat: pisze się o swoim nieszczęściu wynikłym z rozstania i, w związku z tymże rozstaniem, świat stał się bez sensu i nie ma po co żyć. Albo odwrotnie: gdy jesteśmy razem, to świat jest wspaniały. Częściej jednak jest tak, że życie jest złe, ja jedyny wrażliwy (-a) i nikt mnie nie rozumie. Stąd jestem samotny (-a) i nieszczęśliwy (-a). To u młodzieży. Zaś w bardziej dojrzałym wieku bywa, że dąb (lub inne drzewo) na skraju lasu (lub w innym miejscu) jest piękny, a gdy zaświeci słońce – oczywiście, przez gałęzie! – to wówczas jest to powód do wielbienia Stwórcy. Ważne też, by (tematycznie) było również i o miłości Ojczyzny. I o tęsknocie za tzw. rajem utraconym – tj., za Mickiewiczem – za krajem lat dziecinnych. Jak się można domyślać, wszystkie autorskie przeżywania-uczucia nazywane są wprost, morał napisany jest expressis verbis, tekst roi się przede wszystkim od epitetów i porównań (bo to najłatwiejsze środki stylistyczne), czasem też spotykamy niewyszukane metafory – i bardzo warto, by się rymowało. Nie zawadzi niemały ładunek patosu i emfazy. Ale najważniejsze jest zawsze Ja: ja wrażliwy – oraz, co jest tym samym egocentryzmem – moje uczucia, odczucia i przeżycia.

 

Zacytuję, cożem wymyślił sam na wzór i podobieństwo standardu. Standardu wymyślonego przez siebie, oczywiście. Zacytuję własne, żeby żadnego autora nie przytaczać (żeby się był ów-że nie obraził!):

 

jak wiatr

 

szliśmy ukwieconą łąką

pośród pieszczących nasze policzki

ciepłych promyków słońca

lecz nie widziałam piękna kwiatów

 

przystanęliśmy

a gdy mnie objąłeś

rozpierzchły się wszystkie smutki

 

jesteś jak wiatr

który rozpędza ołowiane chmury

 

Takich wierszy się nie pisze – takie wiersze się “układa”! Mnie zajęło to 15 minut. O ile są to “wiersze” oraz o ile jest to “poezja”. Według mnie, zupełnie nie jest. Może byłaby to poezja, gdyby było do rymu, prawda? Ale mi się udało, by się ładnie rymowało… „Częstochowsko”? A co to komu przeszkadza?

 

Najsmutniejszy zaś jest fakt, że gdybym opublikował tomik złożony z podobnych tekstów, to publika zachwycałaby się wrażliwością poetki… Oraz pięknem przyrody również, i ładunkiem uczuciowym – oczywiście, też! Prawda?

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko