Rekomendacje książkowe Krzysztofa Lubczyńskiego

0
86

Rekomendacje książkowe Krzysztofa Lubczyńskiego


 


Za Dantem po Wiecznym Mieście

Kto dziś czyta „Boską Komedię” Dantego? Dobre pytanie, choć trudno na nie odpowiedzieć, bo niby skąd czerpać wiedzę na ten temat? W sondażach badających opinię publiczną, pytania o „Boską” brak. Dobre pytanie, bo odpowiedź na nie byłaby trafnym probierzem stanu kultury. Jeśli bowiem dzieła tej rangi czyta na świecie kilkaset a nawet kilka tysięcy osób, to znaczy, że ich, dzieł, ale i osób oddziaływanie jest de facto zerowe. A to oznacza z kolei, że wielka tradycja kultury ludzkości nie odgrywa ŻADNEJ roli w je życiu obecnym. Ale zostawmy te smętne spekulacje i cieszmy się, że ktoś, bez wątpienia po raz kolejny, przeczytał „Boską Komedię” i wpadł na pomysł napisania czegoś w rodzaju autorskiego, subiektywnego przewodnika po Rzymie. To Jarosław Mikołajewski, italianista, eseista, poeta, były dyrektor Instytutu Polskiego w Rzymie. Mikołajewski wykorzystał układ części i ksiąg „Boskiej” czyli trzydziestu trzem pieśniom (ściśle biorąc jedna z części, Piekło, zawiera pieśni aż trzydzieści cztery) w każdej z trzech części dzieła Dantego: Piekło, Czyściec, Raj, odpowiada stosownie tyleż rozdziałów „Rzymskiej Komedii”, a każdy z nich za Dantem nazywany jest pieśnią, choć Mikołajewski aż tak dźwięcznie jak Dante nie śpiewa. Każdą zatem pieśń rozpoczyna Mikołajewski od przywołania podstawowego wątku dantejskiego, by przemyślnym, finezyjnym chwytem, niejako niepostrzeżenie, uchwyciwszy się jakiegoś motywu jak haczyka, przeskoczyć na kolejną swoją rzymską ścieżkę. I tak jak w „Boskiej” Dante wędrował przez zaświatowe, choć jednocześnie bardzo światowe krainy, podążając za Wergiliuszem, tak w tym przypadku Mikołajewski idzie śladami Dantego Aligheri. A ścieżki to po trosze gawędziarskie, po trosze eseistyczne, w najmniejszym stopniu klasycznie przewodnikowe. Dla kogoś, kto po raz pierwszy spotyka się z fenomenem Wiecznego Miasta, „Rzymska Komedia” za zwykły przewodnik dobrze nie posłuży, zbyt jest ekskluzywna, zbyt przebrana, zbyt subiektywna. Jeśli to w ogóle przewodnik, to bardzo subiektywny i prywatny, żadna  tam konfekcja dla turystycznych mas, żadne przewodnikowe pret-a-porter. Natomiast dla kogoś, kto Romę zna przynajmniej nieźle, jako tako, kto ma już za sobą co najmniej jedną wędrówkę po najważniejszych jej miejscach, po najważniejszych szlakach i odwiedziny w najważniejszych obiektach, jest rzecz Mikołajewskiego zaproszeniem do kolejnej wędrówki, tym razem bardziej już wyszukanej. I tak jak Dante w „Boskiej” dotykał i sacrum i profanum, i starożytności i współczesności ówczesnej, tak też Mikołajewski, który dysponuje pięknym, klarownym stylem, opowiada o artystach przeklętych i tych dawnych jak Caravaggio, i tych nam współczesnych jak Pier Paolo Pasolini, i o rzymskich smakołykach i o żywej ciągle w Rzymie pamięci po Beatrix Cenci i etcetera, etcetera, etcetera. „Rzymska Komedia” mogła by nosić podtytuł „Mieszaniny rzymskie” i to bardzo dobrze oddawałoby klimat i strukturę książki Mikołajewskiego. Inne to jednak mieszaniny niż te, które pozostawili nam Mickiewicz i Krasiński, a sto lat później Parandowski, Herbert czy Iwaszkiewicz. Sam autor „Rzymskiej Komedii” zwraca uwagę we wstępie, że tak pisać o Rzymie dziś pisać właściwie nie sposób, dziś czyli w dobie powszechnie dostępnego internetu. W ich bowiem czasach Rzym był odległą gwiazdą, dostępną nielicznym. Dziś, w dobie tanich lotów i zmierzchu paszportów staje się, już jest, dostępny, milionom. „Rzym jest dotąd największą rzeczą na ziemi” – napisał w 1851 roku Adam Mickiewicz. Czy aby i ta myśl jest nadal aktualna? A, to już jak Państwo uważają, atoli zabranie „Rzymskiej komedii” w – kolejną – podróż do Rzymu gorąco polecam. Sam to właśnie akurat teraz czynię.


Jarosław Mikołajewski – „Rzymska komedia”, Wyd. Agora, Warszawa 2014, str. 415, ISBN 978 – 8 261-0635-3

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko