Wiesław Kępiński – Spacer pośród grobów

0
168

Wiesław Kępiński

 

 

SPACER POŚRÓD GROBÓW

 

   Miło spacerować z osobą która chce zobaczyć to wszystko co ja znam na pamięć. Cieszę się że mogę w tym czasie być skromnym historykiem i wykazywać się znajomością rzeczy. Mądrą i miłą towarzyszką moją jest Agnieszka.

   Słoneczny i bardzo ciepły dzień końca sierpnia. Tramwaj 26 zatrzy­muje się tuż mojego miejsca straceń. Kilka kroków i już mogę opo­wiadać młodej osobie, przejętej nieco i bardzo zaciekawionej. Czy to co będę jej mówić będzie dla niej wyobrażalne? Na pewno nie! To niemożliwe.

   Stanęliśmy przed piaskowcem z napisem: „Tu 5 sierpnia 1944 roku. Przed nami wał, stare drzewa i ogrodzenie cmentarne. Za plecami naszymi przejeżdżające tramwaje i samochody. I wszystko normal­nie, tylko w mojej duszy, głowie trwa coś niewytłumaczalnego. Dziwnie się czuję, zawsze gdy tu jestem. Idziemy w pobliże cerkwi, do wrót żelaznych przez które wychodziliśmy z podziemia świątyni. Od nich do rowu (którego dziś nie ma) tylko sto kroków. Gadam jak nagrany. Te obrazy będą waranie trwać aż do śmierci. Idziemy dalej- między grobami.

   „Cmentarz prawosławny na Woli. Założony w roku 1841 i otwarty jednocześnie z cerkwią pod wezwaniem Matki Boskiej Włodzimierskiej ma pozór bardzo pięknego ogrodu, poprzerzynanego … prostymi alejami. Wśród cienistych klombów i rabat pełnych kwiecia, wzno­szą się tu wspaniałe pomniki, czyniąc to miejsce nawet powabnem”. Według „Ilustrowanego przewodnika w podróżach 1894”.

   Tak w dzieciństwie odbierałem cmentarz – ale tylko ten – również jako moje miejsce zabaw.

Dziś stoi tu współczesny potężny grobowiec w formie małej cerkwi – pana G. i jego bliskich. On najbogatszy Polak niedawno spoczął w nim na wieki. Trumna nie ma kieszeni – chciałoby się dodać.

Tuż obok grób Sokrata Starynkiewicza. Opiekuje się grobem dyrekcja Wodociągów i Kanalizacji. Kiedy generał Sokrates – prezydent miasta Warszawy – wychodził na miasto /tylko po cywilnemu, nie w mundurze carskiego oficera, aby nie drażnić warszawiaków!). Grób Jego zadbany, skromny, gustowny przy którym chce się usiąść i zadumać. Będę Mu zapalał znicz, bliższy mi jest On carski urzędnik — niż polski pan G.

   Dalej kwatery poległych młodych Kozaków. Walczyli razem z nami Polakami przeciwko Rosjanom – w roku 1920.

W pobliżu pomnik upamiętniający Wielki Głód na Ukrainie.

   Ksiądz i pop wspólnie odprawiają modły przy znaczących miejscach i ku pamięci poległych żołnierzy – Obojga Narodów. Kwatera kilkudziesięciu osób – budowniczych Pałacu Kultury i Nauki. Jedna mogiła dziecka. Na tablicy nie ma jego ani nazwiska ani imienia. Obok groby poległych żołnierzy radzieckich – rok 1945.

     Blisko cerkwi blaszany nagrobek z ikonami p. Nowosielskiego, Jerzego malarza. Skromny i jakoś nie pasujący do solidnych z kamienia i marmuru grobowców.

   Obok dwa groby z krzyżami drewnianymi, z daszkami, po góralsku. Skąd na Woli górale? Zagadka!

   Trochę dalej mogiły Cyganów i grób ich króla KWIEKA. W roczni­cę zmarłych żywi piją na ich grobach wódkę i trochę wlewają w ziemię, między kwiaty.

Najstraszniejsze miejsce – piaskowiec wskazujący miejsce spalonych około 1500 ciał…

   Usiedliśmy na chwilę na ławce cudzej mogiły, gęsto okrytej bluszczem. Wycięte na okrągło rośliny odsłaniają dwie tablice zmarłych… Z daleka wygląda to jak stwór z otwartymi wielkimi ślepiami. Ale już po chwili to wrażenie mija. W wielkiej ciszy (na cmentarzu żywej duszy) daję Agnieszce „Scenopis Boga” uzupełniający drogę mojej ucieczki*.

   Wychodziliśmy z „miejsca nawet powabnego” i po kilku minu­tach jesteśmy przy kościele św. Wawrzyńca. Pokazałem Agnieszce krągłe, żeliwne kule z armat Rosjan, wmurowane w ściany kościoła. Potem miejsce śmierci generała Prądzyńskiego, na wałach Reduty i tablica Jemu poświęcona. Ileż razy jako dziecko na nią patrzy­łem!

Przypomniała mi się rzecz bardzo bliska i dobrze pamiętam. Przed kościołem (rok 1939) żołnierze nasi, w szeregu, przy każdym z nich rower – dar od mieszkańców Warszawy – dla wojska. Zbliżał się 1 września 1939- Wśród młodych żołnierzy mój brat Władek. Doskonale zapamiętałem onuce oplatujące nogi aż do kolan. Byłem dumny patrząc na brata. I na te lśniące czarne rowery -ciche marzenie biednego chłopaka z Woli.

    Po fabryce past DOBROLIN ani śladu . Stanęły jakieś nijakie gmachy. A mnie zostanie w pamięci to, jak matkę Ojciec woził windą towarową. Był wtedy strażakiem (zakładowym) i nosił ozdobny, piękny, złotym kolorem lśniący – hełm. Nic więcej nie powiem bo to nie ma sensu. To trzeba było widzieć i żyć w tym.

Matka czasami posyłała mnie z obiadem dla Ojca.

   Na rogu Wolskiej i Redutowej pamiątkowy głaz mówi o upadku strą­conego samolotu wracającego po zrzutach dla powstańców – 15 sierp­nia. Był późny wieczór, szykowałem się do spania kiedy usłyszałem wycie spadającej maszyny. Nie wiedziałem nic co się stało. Dzięki głazowi z nazwiskami angielskich lotników wiem dziś dużo. I to że od śmierci lotników przybyło mi 69 lat – droga i miła Agnieszko!

   Dziękuję że zechciałaś spacerować ze mną pośród grobów, zapomina­nych mogił, czasów i ludzi…

——————————-

*patrz Pisarze.pl z 5 sierpnia 2013.



Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko