Józef Jacek Rojek
Między wczoraj i jutro
Za oknem około czterdzieści stopni ciepła, w pokoju blisko trzydzieści, a ja sobie czytam wiersze Śnieg Stanisława Grabowskiego*, czyli wiersze o śniegu, którego już nie lubię w zimie, a teraz miewam zimne dreszcze – no i nie wiem: czy z powodu śnieżnej fobii, czy to powodu tego, iż czytam, że: „…między tym / wczoraj i jutro / przecieka moje życie” – jako motto całego tomiku.
Tak: między wczoraj i jutro przecieka moje życie; przecieka nasze życie, ale – mniemam – że jednak pozostaną po nas nasze wiersze, nasze utwory poetyckie, a szczególnie Staszka Grabowskiego: proste, dociekliwe, trochę humorzaste, ale z iskrą ironii i z nutką uśmiechu; takie, jakie pisze się po wielu doświadczeniach na co dzień i po wielu latach pisania! Jako że Stanisław Grabowski obecnie jest w prawdziwej formie pisarskiej: nie ma roku, aby coś mi nie przysłał ze swej twórczości! A to Jeszcze sen – tom wierszy z 2011 roku, a to obszerny, świetnie napisany zarys monograficzny o Tadeuszu Nowaku Poeta na Ursynowie z 2013 roku, a teraz właśnie czytam Śnieg, a z niego takie oto wersy z naszej codzienności, czyli „Po ustawie śmieciowej”, iż:
Wywożą poezję na śmietnik,
Bo nikt jej nie chce.
Powiązane sznurkiem
W paki i paczki
Cienkie i grube tomiki (…)
A czemu to tak.
Bo poeta umarł.
Umarł poeta
I zwolnić należało
Mieszkanie z przydziału
Pannie z dzieckiem.
I bardzo dobrze.
Bo po ich śmierci
Nie wywiozą na śmietnik
Żadnej poezji.
Zrobiło mi się zimno, a przecież za oknem wciąż jest ponad 30. stopni w cieniu…
Właśnie podobnie myślałem niedawno, kiedy z „hukiem” obchodzono 25-lecie dzisiejszej Polski: żaden poeta z tzw. terenu ani Stolicy nie otrzymał odznaczeń z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (brak forsy!), a na krzyżu w Gdańsku „wietrzy się” zapomniany krótki werset z Psalmu 29, zaproponowany przez ówczesnego noblisty Czesława Miłosza…
Po prostu: „Pan nie powinien być poetą”, bowiem: „A pan, po cóż zawijasz słowa / W szeleszczące papierki, / Najlepszy jest kolczasty drut. / Czy pan tego nie wie?”
Przecież: „poeta słyszy różne głosy / Od lasu, z wnętrza Ziemi / i prosto z nieba. // Zbiera je w tubkę wiersza, / Popycha długopisem, / Zagląda do środka, / Cz aby im nie za ciasno, / Czy się nie przegrzały, Nie uciekły donikąd…”
Ba, kiedy czytam Stanisława Grabowskiego tren „Na śmierć Tadeusza Różewicza”, podobnie miałem odczucia, iż: „Tak długo żyłem w Twoim cieniu, / Że uwierzyłem / Jesteś nieśmiertelny, / Jak słowo, które może wszystko znaczyć / I może nic nie znaczyć…”
I: „Że za godzinę będzie za późno / Że z klęską nie można się pogodzić / Że pamiętać należy o rodzicach / Że nie wolno zalegać z podatkami / Że czytać trzeba codziennie (…) Że nie napiszę więcej ani słowa / Nie obiecuję / Iż”
I tak mogę w nieskończoność cytować jego wiersze, jakby sam je był napisał, lub na pewno – zamierzał napisać! Ale czy tak prosto i poetycko bym je ułożył? Oto pytanie bez odpowiedzi…
Tom poetycki Śnieg składa się z dwóch części: „Myślę, że po to są wiersze” oraz „Życie, kocham cię nad życie”, ozdobione rysunkami Pegaza, na wzór ekorzeźby Waldemara Rudyki, jaki znajduje się w parku na Ursynowie oraz na okładce tomiku Stanisława Grabowskiego.
Tak: życie, kocham cię nad życie; jak każdy z nas: „Czepiam się życia / jak lodowej kry, / A ona umyka, / cała w podrygach. / Palce rozcina. / Wdrapię się, / mróz przenika. / Odpuszczę – utonę”
A nie chcę jeszcze utonąć: chociaż, gdzieś tam: „Powoli gaśnie moja gwiazda, / Choć jak się nazywała, / Tego nie wiem (…) Czy była Szczęściem / Lub Miłością, / Albo tez Dobrocią, / Niech inni to rozsądzą. // Cóż podpowiedzieć mógłbym / Tym życzliwym. / Nie wszystko złotem, / Co zaświeci w oczy.”
I na tym poprzestanę. Zachęcam do kontemplacji – tej poezji!
——————————-
Stanisław Grabowski Śnieg. Wydawnictwo PATI, Warszawa 2014, ss. 104.