Józef Jacek Rojek
Miłość aż po grób
Wreszcie po kilkunastu latach mogłem dotrzeć i przeczytać powieść Piotra Żuchowskiego Noc Azaela*), która opublikowana w dwutysięcznym roku jakoś uszła mojej uwadze, stąd nie umieściłem autora w swojej pracy Literaci & literatura Warmii i Mazur. Przewodnik eseistyczny (2008). I od razu dodaję, że nie zawiodłem się na tej lekturze w potopie popkulturalnej mierzwie autorskiej piszących o podobnej tematyce. I to o miłości aż po grób, jak konwencjonalnie pozwoliłem sobie zatytułować tę recenzję.
Bo, po pierwsze: jest to naprawdę powieść o miłości.
Po drugie: klasyczna w formie i stylu, niesie tradycyjne a jednak nowoczesne wątki tematyczne o niespełnieniu, o dręczącej pamięci, z wszystkimi naleciałościami miłości romantycznej a współczesnej, miłości wielkiej a niedopełnionej, miłości niemal mistycznej – ale trzymającej się ziemi chociaż z mitologicznymi wątkami…
Słowem: powieść jakby z końca dziewiętnastego wieku, a nie końca dwudziestego, gdzie język nie zgrzyta młodzieżowym slangiem dresiarskim ani tych spod budki z piwem; powieść jak najbardziej współczesna ale trochę staroświecka, a przyroda Doliny Orion, gdzie dzieje się akcja tej powieści, współgra z intencjami i motywacjami bohatera tam urodzonego…
Bowiem, jak pisze autor: „Od niepamiętnych czasów krążyło wśród ludu doliny podanie o tajemniczym kamieniu, w którym zawarto prawdę powołania człowieka. Nazwano go Noc Azraela, gdyż wszyscy, którzy go posiedli, widzieli gwiazdami, z ciemności bycia powstawali ku jasności Boga” (s.10-11).
A zatem, kiedy jeszcze dodamy motto z Adama Mickiewicza, podane na początku powieści Piotra Żuchowskiego, a pochodzące z liryków lozańskich: Jest u mnie kraj, ojczyzna myśli mojej, / I liczne mam serca mego rodzeństwo – to naprawdę musimy ocenić tę powieść nie inaczej, jak wyżej. Tym bardziej, że napisał ją autor z wykształcenia historyk sztuki oraz namiętny pasjonat łowiectwa – jak wyczytałem z autorskiego życiorysu – oraz, co najważniejsze, że jest to debiut powieściowy Piotra Żuchowskiego, obecnie wiceministra kultury.
Mamy świetną, klasyczną powieść o dorastaniu do miłości i o miłości – a nie tylko o seksie! – z wszystkimi atrybutami przypisanymi temu gatunkowi powieściowemu, gdzie najmniej jest wtrętów „doczesnych” czy też politycznych, a liczy się tu liryka miłosna, niezwyczajna, ba, nawet z odrobiną mistycyzmu dnia codziennego. Wszak nie wszystkim się przydarza to, co niniejszemu bohaterowi powieściowemu, kiedy jako trzecie dziecko księdza Brdy, przezwanego Sobotnikiem, znajduje swą miłość w gąszczu jeżyn i brzózek w Dolinie Orion: poranioną i nagą, a na dodatek przyniesioną przez gacki wielkouche, prawda?
Oczywiście, nie wszystko w tej powieści przebiega cudownie czy nastrojowo, jako że doznania i doświadczenia okresu dojrzewania Sobotnika balansują od wzniosłości do podłości, a racjonalizm dnia powszedniego sąsiaduje z cudownościami Doliny Orion, nad którymi panuje racjonalny proboszcz Brda.
Dodajmy jeszcze, że Azael, inaczej Azrael, ma liczne znaczenia w kulturze i mitologii hebrajskiej oraz arabskiej, ale przede wszystkim oznacza anioła upadłego – demona, stąd motyw bardzo często wykorzystywany w literaturze światowej, jak na przykład przez Michaiła Bułhakowa („Mistrz i Małgorzata”), Johna Miltona („Raj utracony”) czy Salmana Rushdiego („Szatańskie wersety”).
Ta nietuzinkowa powieść Piotra Żuchowskiego pod względem formy, narracji i artystycznego wyrazu, jest jak najbardziej do czytania, jak i – kontemplowania. I, co dziwne, z happy Endem na zakończenie; naprawdę!
I jeszcze pytanie do Autora: zapewne to nie pierwsza i ostatnia Pańska powieść?
————————————
Piotr Żuchowski Noc Azaela. Wydawnictwo Tukan Remy, Piotrków Trybunalski 2000, ss.278.