Józef Jasielski
Letni sen po bałkańsku
Jak zacząć ? Żeby nie wyjść na głupka, zawistnika,
Zacznę od tego, że choreografka Izadora Weiss zrobiła wszystko, żeby publiczność nie zapadła w letni sen. Żadnej tam poetyckiej opowieści o miłości konwencjonalnej i wyzwolonej. Precz z romantyczną muzyką Mendelssohna, która we wszystkich inscenizacjach była głównym czynnikiem spajającym w jedno szekspirowską fantastykę, zwiewność i nierealność postaci, liryzm i erotyzm…Sceną zawładnął dynamiczny i wariacki Goran Bregowicz ! I dobrze to i źle. Dobrze – bo te dynamiczne i przebojowe kawałki, ośpiewane przez Kayę i wszystkim znane, pozwalają przetrwać i wywołują nawet piski młodzieżowej widowni. Źle – bo ten rodzaj muzyki nijak się miał do powolnego i sennego rytmu zabawnej poetyckiej narracji Szekspira. Dramatyzm, rzewliwość i emocjonalne nasycenie tej muzyki pozbawiło spektakl lekkości i komediowości. Nie ma „Snu nocy letniej” bez scenicznej zabawy, żartu, bufonady i groteski. Tutaj odtańczono siarczyście jakiś ponury dramat. Nawet w scenie z rzemieślnikami choreografka nie znalazła środków wyrazu dla jej komicznego i plebejskiego charakteru. Na „Śnie nocy letniej” publiczność ma prawo się bawić, oglądając zabawne manewry miłosne dwóch par, osła w roli kochanka, naiwny teatrzyk rzemieślników…
Scenografka Gosia Baczyńska wybrała chyba kostiumy z zaprzyjaźnionego ciucholandu. Nie charakteryzują one poszczególnych postaci, nie przyciągają plastyką i nastrojem, nie są elementem erotyzmu, nie różnicują świata realnego od nierealnego sennego obrazu / czarodziejskie elfy w orszaku „sylwestrowej” Tytanii przyodziane są w błyszczące białe sukieneczki, Puk-czarodziej to tancerka w czerwonej krótkiej sukience z jakiejś prywatki…No i te czarne parawany na kółkach, za którymi chowają się tancerze / chociaż ich widać / Remiza ! Światło nie uplastycznia pustej przestrzeni, nie buduje klimatu, nie tworzy wrażenia współistnienia dwóch różnych światów – realności i snu. Specjalista od oświetlenia, Piotr Miszkiewicz, zaświecił równo i z góry.
Choreografia banalna i monotonna, oparta na duplikujących się pozach, ruchach i gestach / niezliczone obroty i unoszenia /, nie uwzględniająca zmiennego charakteru scen i różnych estetyk tańca. Wyprana z erotyki, a przecież cała sekwencja snu to obraz budzących się pierwotnych i podświadomych instynktów; pożąd
A przecież – jacyś redaktorzy z zagranicznego czasopisma o balecie ogłosili to przedstawienie za najlepsze na świecie ! Widać lichy ten światowy balet z tyloma wybitnymi choreografami. Jacyś urzędnicy z Gdańska, nakręceni tym werdyktem, uznali ten spektakl także za najlepszy… „Błogosławieni, którzy uwierzyli…” Każdy ma rację, nawet gdy nikt nie ma racji. Nagrody zalegają w rękach różnych nacji i koterii. Publika uwierzy we wszystko, co dobrze opakowane. To sprawa marketingu. Ja pozostanę przy swoim.
PS. Dzisiaj rano Radio Gdańsk zachęcało do odbier
Opera Bałtycka w Gdańsku „Sen nocy letniej” według komedii Williama Szekspira 2013