Józef Jacek Rojek – Donosy kulturalne z Warmii i Mazur

0
115

Józef Jacek Rojek

Donosy kulturalne 5/2014


Zamek Kapituły Warmińskiej w Olsztynie


Donosy kulturalne nr 8/2014

 

I.Laureat

 

         Władysław Jeżewski

                                                        – olsztyński aktor

XXVI  Laureatem Medalu Biskupa Ignacego Krasickiego w 2014 roku za całokształt działań twórczych i artystycznych w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie, który wręczono 7 maja 2014 roku w olsztyńskim zamku, a uroczystość uświetnili satyrycznie młodzi adepci ze  Studium Aktorskiego.

            Władysław Jeżewski urodził się w 1932 roku. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną  w Łodzi w 1957 roku. Od tego czasu pracował w teatrach w Bydgoszczy, Toruniu, Łodzi, Białegostoku i Koszalinie. W roku 1964 został zatrudniony  w olsztyńskim Teatrze im. Stefana Jaracza przez Aleksandra Sewruka, no i  do dzisiaj pracuje  w Studium Aktorskim jego imienia, gdzie prowadzi zajęcia z dykcji i kultury słowa. W tym roku mija  zatem 50-lecie Jego pracy i pobytowi w Olsztynie. Pisze sztuki teatralne oraz teksty piosenek i jest żonaty z aktorką teatralną Hanną Wolicką – i nie wyobraża sobie życia bez teatru. 

            Zagrał w kilkudziesięciu rolach swego życia, począwszy (w wyborze)  od Tanga Sławomira Mrożka i jego Emigrantów, po Rewizor Mikołaja Gogola, Pana Jowialskiego  Aleksandra Fredry, Antygony Sofoklesa, Płatonowa Antoniego Czechowa po Pułapkę Tadeusz Różewicza czy Transfera Maksyma Kuroczkina…

            Ale: „Nie jestem osobą, za którą ludzie się odwracają głowy na ulicy. Na dźwięk mojego nazwiska kobiety nie piszczą” – jak powiedział skromnie  w ostatnim wywiadzie dla „Gazety Olsztyńskiej” (nr 102) z okazji przyznania Medalu Krasickiego.

            Odznaczony  w 1988 Nagrodą „Warmii i Mazur” im. Karola Małłka; w 1995 – „Teatralna Kreacją Roku” za całokształt pracy artystycznej; w roku 1996 – również „Teatralną Kreacją Roku” za pierwszoplanową rolę męską w sztuce Mieszczanin szlachcicem Moliera. Wciąż też powtarza, że miał szczęście do ról osób duchownych. Ba, tylko Papieża w „Kordianie” grał trzy razy…   

Zatem: moje serdeczne gratulacje od inicjatora i członka Kapituły Medalu im. Biskupa Ignacego Krasickiego, które corocznie przyznajemy od 1989 roku.

                                                                                                     

II. Malarstwo Anny Rok

 

           

 

Anna Rok to „Kobieta Sukcesu Warmii i Mazur” 2013 roku, kierowniczka Miejskiej Biblioteki Publicznej w Barczewie, a od trzech lat kieruje Galerią Rzeźby Sakralnej ks. Jana Suwały w Gąsiorowie, gdzie organizuje plenery malarskie z udziałem artystów Polski, Niemiec czy Bułgarii.

            Ukończyła podyplomowy Wydział Pedagogiki i Wychowania Artystycznego na UMW w Olsztynie i uprawia malarstwo, grafikę , rysunek satyryczny oraz karykaturę. Nie ma roku, aby gdzieś nie wystawiała swe prace plastyczne,  zaś z okazji 660-lecia Olsztyna  mamy jej pracę w pokonkursowej publikacji Satyra kreską opowiedziana (Olsztyn 2013). Ponadto jest świetną ilustratorką książkową, w tym ostatnio tom wierszy ks. Jan Pietrzyka, tom satyr Władysława Katarzyńskiego oraz Elementarz gwary warmińskiej Izabeli Lewandowskiej i Edwarda Cyfusa notowanej w tej rubryce w ubiegłym roku.

            Obecnie  od 5 maja br., wystawia w Klubie „U Artystów” malarstwo zatytułowane „Warmińskie fascynacje”, gdzie na kilkudziesięciu pracach widzimy całoroczną przyrodę warmińską malowana akrylem. Jest to malarstwo tradycyjne,  bardziej intuicyjne niż „wydumane” w swym artyzmie przez zawodowych malarzy, jednakże bardzo uczciwe w podejściu do tematu, do ukazaniu zwykłego, krajobrazowego  pejzażu, domu czy nieba…

            Jest to – jak się powiada – malarstwo-podglebie domów wystawienniczych, gdzie jest właśnie kupowane przez niezwyczajnych „zjadaczy chleba”, którym nie wystawcza powieszenia na ścianie  nawet „znakomitego” reprintu  „Słoneczników” Van Gogha, ale właśnie oryginalnego pejzażu – choćby Anny Rok!  I tak właśnie bywa, skoro jej malarstwo znalazło nabywców nie tylko w Polsce, ale w USA, Anglii, Bułgarii i Norwegii – za jej „uczciwe  podejście  do materii malarskiej” w swych obrazach, grafice jak i w rysunku satyrycznym!

            Gratulacje; i do zobaczenia na następnej wystawie Anny Rok!

 

 

III. Memento mori

 

 

Ireneusz  Betlewicz

1954-2014

 

 – poeta i artysta malarz. Urodził się w Ostródzie (1954) i tam zmarł 3 kwietnia 2014 roku. Od dzieciństwa chory na postępujący zanik mięśni. Od lat osiemdziesiątych XX stulecia zajmuje się twórczością poetycką i plastyczną.  Wydaje tomiki poetyckie, pisze felietony i zgłębia różne techniki malarskie, wystawia i prezentuje swą twórczość poetycką na własnych wernisażach plastycznych –  i nie tylko wernisażach –  których miał kilkadziesiąt w kraju i za granicą.

Jednym słowem: artysta wszechstronny! Należał do Międzynarodowego Związku Artystów Malujących Ustami i Stopami z siedzibą w Księstwie Lichtenstein, ponadto członek Stowarzyszenia Autorów Polskich oraz od marca 2008 roku członek Związku Literatów Polskich. Otrzymał liczne nagrody za swą twórczość poetycką i plastyczną, w tym Biskupa Jana Chrapka. Posłuchajmy wiersza z tomu debiutanckiego I wszystko nadzieją podparte:

 

*     *     *

A jak dam nura

albo strusiem się wystawię

 

ze szkoda

że nie potrafię

 

Cichutko jak myszka

przeczekam życie

albo zwinę się jak jeż

 

Że trudno

ze nie dacie

 

Ulecę jak zapach

zasnę w niedźwiedzią zimę

 

że smutno

że nie przeżyję

 

O jedno tylko proszę

nie pytajcie gdy patrzę

 

co widzę

 

We wstępie do tego tomu Krzysztof Zuchora m.in. konstatuje:na początku było drzewo. Potem  ptaki – słów założyły w gałęziach gniazdo. W cieniu drzewa, ze śpiewu ptaków poeta złożył swój pierwszy wiersz. Spojrzał w niebo i poszedł w stronę światła. Wtedy jeszcze nie wiedział, że odtąd sztuka stanie się najważniejszą częścią w jego życiu. I wszystko nadzieją podparte”.

Ernest Bryll: „Gdybym wierzył w to, że najważniejsze jest w wierszu aby stał się „komuś do pomocy” – pisałbym może o poezji Irka Betlewicza inaczej. O skrótowości, o metaforach tak budowanych, aby wiersz można  było powiedzieć na jednym oddechu. Może o sztuce haiku i próbie przeniesienia jej najistotniejszych zasad na grunt mowy polskiej  (…) Poezja jest z życia. Tak wierzę. I nie ma co ukrywać, życie zmusza Irka do jak największej kondensacji tego, co chce powiedzieć”. Wszak:

 

*     *     *

wtedy

opadły

liście

 

raz pierwszy

oczy siniały

 

szczytu sięgając

światłem biczowany

fruwam między upadkami

 

A Zbigniew Jarzyna komentuje tom wierszy Toczy się jabłko po trawie: „Wiersze tego zbioru to najczęściej miniatury, szkice, notatki z pogranicza aforyzmu. I bardzo często liryczne perełki. Są w nich prawdy odkrywane  w świecie, w naszym życiu – a to przez trafny i odkrywczy obraz, złożenie kilku zaledwie słów, w jedna linijkę, jedno zdanie…”

Cóż dodać? To, że  po prostu trzeba sięgnąć po te tomiki, po jego twórczość: jako cenną, wartościową, mądrą i niebywale piękną – jak jego rysunki: niesamowicie jednorodne w swym całościowym jednostkowym  zaistnieniu na kartonie. Jak poniższy obraz z albumu Życia rozpisane Tchnienie, gdzie  w posłowiu Betlewicz pisze o tym, że:

Człowiek nie jest przygotowany na większość wydarzeń, które życie chce nam zgotować.

Całe szczęście – nie są to tylko rzeczy złe, bo gdyby tak miało być, to ten album by się nie ukazał.

I stąd powstał przepiękny  album jego rysunków (Katowice 2006):

 

 

 

Przedostatnio  opublikował  tom poezji  Jednoskrzydły (2008) – poemat angelologiczny,  ale nie zwyczajny poemat o  aniołach w sensie wykładni katechetycznej, biblijnej  czy mistycznej, nie. Jest to poemat o  „aniele z ludzkiej nadziei”, aniele, który „o sobie nie myśli / on zawsze ku niemu / ku pomocy”. I stąd Ireneusz Betlewicz – jak pisze Zbigniew Jerzyna w posłowiu –   „wpisał się na listę nielicznych dzieł polskiej literatury poetyckiej angelologii. Z tego bardzo śmiałego i filozoficznie (także teologicznie)  niebezpiecznego zamierzenia poeta wyszedł zwycięsko. Jednoskrzydły nie jest traktatem. To raczej poemat wizyjno-dygresyjno-liryczny”. Poemat o aniele z  jednym skrzydłem  – aby ten nigdy nie opuścił człowieka w potrzebie, kiedy: „bez skrzydła / z deszczu listopadowego nieba / śladem przymierza / anioł bosy schodzi / do człowieka”.

Ostatnim tomem Ireneusza Betlewicza jest tom popękany od dotknięć. Wiersze i grafika (2010), o którym pisałem, że jest: „poematem oddalania się od rzeczywistości, trudny w odbiorze dla zwyczajnego czytelnika, bywa wieloznaczny, wydaje się stylizowany i bliski poezji surrealistycznej, co i lingwistycznej, gdzie pogmatwana jest logika i wyobraźnia, gdzie gra słów i przeinaczenia stylistyczne stanowią o pewnej hermetyczności utworów w odczytaniu ich przesłania. A może dlatego, że autor nijak nie może już poradzić sobie nie tylko z otaczającym go światem i zaistniałą dookolną rzeczywistością, stąd niedaleka droga, która niejako prowadzi do znikania w tej rzeczywistości bez echa, bez ocalenia nawet w miłości, do której: pielgrzymując zawsze umierania się mnożyły (w: LII), jako że: nic na pewno nie wiem / skąd i po czemu / ja tu będąc  / tajemnicą celu / szukany przez siebie (w: XIX)”  („Akant” nr 3/2011).

Ireneusz Betlewicz opublikował tomiki poetyckie: I wszystko nadzieją podparte (1999); Toczy się jabłko po trawie (2002);   Fruwam między upadkami (2005) oraz  Jednoskrzydły (2008) – wszystkie tomy poetyckie  zostały wydane  w  Wydawnictwie Heliodor w  Warszawie; ponadto  Dożywotnia tajemnica nieba (Bydgoszcz 2009) oraz  popękany od dotknięć (Warszawa, IBIS 2010).

Będzie Go nam brakowało, bowiem: Kiedy umiera poeta – umiera świat; Jego świat!. 

                                                                                 

                                                                                              Józef Jacek Rojek 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko