Andrzej Walter – Love Me Gender

0
127

Andrzej Walter

 

 

Love Me Gender

 

 

Filip Wrocławski   Sądzicie, że pewien popularny ostatnio prezydent, bliski otrzymania pokojowej Nagrody Nobla, nie będzie na tyle śmiały, aby sięgnąć po co zechce? To sądźcie tak dalej. Wasza sprawa. Ostatecznie pan premier ostatnio zmienił front i zapewnia was o potrzebie bezpieczeństwa. To przecież wystarczy. Bądźmy nadal dziećmi we mgle licząc na innych. Tak już było i będzie znowu…  i wydarzy się. Kwestia czasu.

 

   Narzekanie na świat i jego objawy to chyba cecha wszystkich czasów. Jednak nasz świat postawił całokształt umowy społecznej na głowie. To i tak delikatnie powiedziane. Tematem tego felietonu nie ma być popularny prezydent, nie ma być polityka czy nawet ten zidiociały – coraz mniej bezpieczny – świat. Tematem tego felietonu ma być człowiek i jego los. Los, jaki gotują mu autorytety naszych czasów. Każdego bowiem dnia możemy śledzić nowe wieści z frontu prowadzonej walki ideologicznej. To wojna. Podstępna zimna wojna ze współczesnym człowiekiem. Batalia o redukcję jego człowieczeństwa do jego, odzieranej z tajemnicy, intymności.

Nowy marksizm, który pragnie ulepić nowego człowieka na nowy wspaniały świat. Już papcio Engels głosił wagę walki płci w rodzinie, a Simone de Beauvoir napisała: „Nie urodziłaś się kobietą! Oni cię nią uczynili”. Skoro zatem ludzie normalni nazywani są „onymi” warto przeanalizować, tę nową ideologię bliżej.

 

   Oczywiście, w czasach wszelkiej relatywizacji wszystkiego, możemy zacząć od rozważań samego pojęcia normalności, na zasadzie piłatowego zapytania – a cóż to jest prawda. Jednak proponuję nie posuwać się aż tak daleko w filozofowaniu. Na pytanie czy sięgnęliśmy już dna można śmiało odpowiedzieć, że … prawie. Jak to się mogło wydarzyć. W sposób bardzo prosty. Zacytuję tu kilka zdań z recenzji (a właściwie reklamy, gdyż nie dowiadujemy się w niej niczego o autorach) pióra Marcina Wolskiego – nowej książki wydanej przez Wydawnictwo krakowskie Biały Kruk w roku 2014 – Dyktatura Gender:

 

„Można tu zauważyć wielkie podobieństwo do komunizmu, który w stadium początkowym wydawał się niegroźną, nieco idealistyczną ideą obrony biednych i uciśnionych. Zresztą gender wykazuje więcej analogii do swojego ideowego dziadka. Po pierwsze – podobnie jak marksizm – ogłasza się ideą naukową, co zawsze robi wrażenie na prostaczkach, obawiających się obnażenia ich nieuctwa. Po drugie, pod szczytnymi, humanistycznymi hasłami maskuje cele, którymi jest dewastacja dotychczasowego ładu moralnego i instytucjonalnego i zaprowadzenie nowego totalitaryzmu ducha – oczywiście dla dobra człowieka.”

 

   Bingo. Nic dodać nic ująć. Tych kilka zdań doskonale oddaje sens tego co chcą z nami zrobić. Kto? Oni. Współcześni nowocześni … idioci? Ależ nie. To nie są idioci. To przebiegli „działacze” w nowym stylu. Kamery ich lubią. Tłuszcza im klaszcze. Europa ich kocha. Europa uprostytuowana. Europa zaczadzona wynaturzeniem praw człowieka. Praw dla praw. Jakie są efekty? Proszę bardzo. Dziennik Łódzki opisał przygodę pana Ryszarda, a całą historię przedrukowała Angora w ostatnim numerze 11 z tego roku. Tytuł – „Dziadku, nie bierz wnusi na kolana, bo cię zamkną w więziennej celi”. Wyjechał z wnuczką na wakacje do Grecji. Wrócił po, dokładnie 175 dniach spędzonych w areszcie. Nie będę streszczał szczegółów i smaczków. Macie przecież wyobraźnię. No właśnie. Nasza – od lat kształtowana wyobraźnia – sama dopowie detale tej historii. Absurdalność zarzutów, aberracja skojarzeń, zezwierzęcenie konkluzji. A nawet gorzej, gdyż zwierzęta zaczynają być na wyższym poziomie pojmowania natury i erotyzmu niż my. Cóż. Nowy marksizm tryumfuje i pochłania człowieka nowego wieku. Naukowo dowiedziony. Pisałem kiedyś, że wkrótce zaczną nas za oddychanie powietrzem zamykać do więzień i już to mamy. Na razie jako ewenement, ale wkrótce jako normę.

 

   Co to ma wszystko wspólnego z przywołanym z początku popularnym prezydentem? Niby nic, choć i on chce odbudować dawny świat. Dla niego – wypowiedział to publicznie – największą katastrofą był upadek totalitarnego molocha. On chce powrotu do przeszłości. Cała reszta świata tego nie widzi, bo jej tak wygodnie. Prezydent zza oceanu nie zabiłby nawet muchy. Nie przeszkadza mu to zabijać jakichś tam afgańskich czy wcześniej irackich chłopów, ale to podludzie są … prawda? No tak, tak, nie powiedziana głośno, ale … Taki mamy świat. Świat postawiony na głowie. Cynizm, hipokryzja i … postęp. Wyrachowanie i manipulacje. A potem budzimy się na Krymie. Wokół dziarskie chłopaki w mundurach bez inskrypcji, ze sklepu amatorów mocnych wrażeń. Każdy z was mógł je sobie kupić. Podam adresy. A nasz premier? Jeśli tylko wyrazicie to w oglądalności oraz słupkach badań opinii społecznej może was zapewnić o wszystkim – będzie albo katolikiem, albo gender, albo czym tam sobie chcecie. Teraz zapewnia nas o potrzebie  bezpieczeństwa. To nic, że zabrał emerytury i domaga się pracy do śmierci. Wiecie – rozumiecie. Gdzieś to już kiedyś słyszałem. Kiedy to było? W 1970tym? Może …

 

   Jak mawiał Jacek Kuroń (który sparafrazował to od braci ze wschodu) – „jebat tigra, eto smieszno i straszno..”. A tygrys warknął. Powarczy, powarczy i mu przejdzie. A co, jeżeli nie? A niech się tym martwią następne pokolenia. Nie?

 

   Nie wiem czy kiedyś „odbijemy się od ściany”, ale jestem przekonany, że trzeba o tym wszystkim mówić i pisać, aby jak najwięcej ludzi choćby się na chwilę zastanowiło nad tym, co się wokół dzieje. Czasem jeden impuls wystarczy. Czasem nie. Machnięcie ręką nic tu dobrego nie przyniesie. Tak samo jak czekanie na Godota i liczenie na pomoc Zachodu z jego nowatorską hierarchią (bez)wartości. Odnoszę wrażenie (na szczęście), że coraz więcej ludzi w Polsce zaczyna rozumieć tę ciemnotę wciskaną nam przez „pożytecznych idiotów”. (To sformułowanie Lenina – pożyteczni idioci – wiedział co mówi …). Nie dajmy się, zatem, nabijać w butelkę. Nie dajmy sobie narzucać praw i bezprawia absurdów, które płyną z Brukseli szerokim strumieniem i wielką falą.

 

Cały ten zgiełk – wyżej opisany, zasługuje, co najmniej, na kpinę i szyderstwo. Z tym, jak sam doświadczyłem, nie da się walczyć na argumenty, na racje, na przekonywanie o słuszności. Lot ćmy jest zawsze jednostronny. Do światła. Choćby i miała przez nie spłonąć Ludzie oszołomieni, naukowo i powszechnie, nie chcą słuchać prawdy. Prawda boli. Drażni. Wymaga od człowieka jakiejś odpowiedzialności, zmiany nawyków – słowem wysiłku. A my żyjemy w czasach – zrób sobie dobrze. Innym słowem – love me gender.

 

Andrzej Walter


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko