Rekomendacje książkowe Krzysztofa Lubczyńskiego

0
115

Rekomendacje książkowe Krzysztofa Lubczyńskiego

Polskie piekło oczami bratanka

Po ponad trzydziestu latach od wydania węgierskiego dotarła wreszcie do polskiego czytelnika głośna swego czasu powieść węgierskiego pisarza Gyorgy Spiro „Iksowie”. Jej główna postać, epoka, temat i miejsce akcji mogły być wtedy, w 1981 roku, szczególnie w kontekście narodowości pisarza, zaskakujące – pomnikowa postać polskiej kultury, ojciec polskiego teatru narodowego Wojciech Bogusławski i jego środowisko w kongresowej, rosyjskiej Warszawie roku 1815. Czas wydania powieści był to okres, kiedy pisarze w bloku wschodnim tematycznie trzymali się raczej opłotków tematyki lokalnej, czyli krajowej, a jeśli już wyskakiwali tematycznie poza nią, to raczej nie w kręgi „bratniego” obozu. Nieporównywalnie częściej „wyskakiwali na Zachód”, na ogół po to, by go pokrytykować z socjalistycznej perspektywy polskiej. Wszakże i dziś nawet nie bez pewnego zdziwienia przyjęlibyśmy fakt, gdyby jakiś prozaik polski zajął się, dajmy na to, XIX-wieczną Bułgarią pod panowaniem tureckim.


Tak późne ukazanie się „Iksów” wiąże się z pewnym, nie do końca jasnym – dla mnie przynajmniej – zdarzeniem, jakie miało miejsce po ukazaniu się jej węgierskiego wydania. Otóż, jak zaświadcza w wywiadach sam pisarz, jego powieść została w Polsce uznana za antypolską, a autor został uznany tu za persona non grata, z zakazem wjazdu do Polski włącznie.  Kto stał za tymi decyzjami? Nigdzie nie natrafiłem na szczegółowe wyjaśnienie . Czy historia o zakazanych w Polsce „Iksach” nie została trochę rozdmuchana w lekko sensacyjną legendę literacką? Dlaczego w PRL lat osiemdziesiątych była inkryminowana powieść krytyczna czy wręcz demaskatorska wobec narodowej tradycji i kto był władny aż tak skutecznie utrudnić życie Spiro, obywatela bratnich Węgier? Rad bym coś na ten temat przeczytać. Co prawda kilka la temu rozmawiałem ze Spiro, ale tak się złożyło, że jakoś nie dociekałem wtedy tej sprawy. Jako pisarz i jako człowiek jest on niewątpliwie Polską zafascynowany.


„Iksowie”  to drobiazgowy obraz środowiska aktorskiego skupionego wokół Bogusławskiego, rzecz objętościowo bardzo potężna, siedemsetstronicowa. Oś fabularną stanowią próby obrony Bogusławskiego przed ukutą przeciw niemu intrygą zwalczających go tajemniczych recenzentów, ukrywających się podpisujących teksty znaczkiem „x” (tytułowi „iksowie”).  Fakturę literacką tej prozy można określić jako zasadniczo realistyczną, tradycyjną, z pewnymi wszakże zastrzeżeniami. Pomimo objętości, nie jest to drobiazgowy opis świata przedstawionego. Nie ma tu opisów przyrody, budowli, miejsc, przedmiotów, ani całego mimetyzmu, typowego dla części tradycyjnej, solennie realistycznej prozy XIX czy jeszcze z pierwszej połowy XX wieku fotograficznego. Dominuje, jak w dramacie scenicznym, dialog. Gatunkowo jest to raczej nawiązanie (trudno orzec na ile świadome) do prozy podrzędniejszej, nastawionej na intrygę i akcję. Bliżej jest stąd zatem do powieści Ignacego Maciejowskiego – Sewera (choćby także do środowisku aktorskiemu poświęconej powieści „U progu sztuki”) niż choćby do Prusa, Orzeszkowej czy Reymonta. Najwyraźniej nie jest to także próba rekonstrukcji historycznej opisywanego kręgu i epoki, także w warstwie dialogowej. Nie ma w niej stylizacji na dawną polszczyznę, ani „archiwistycznego” rekonstruowania klimatu tamtych czasów. Pobrzękują w niej raczej nasze czasy, wiedza następcza o epoce ukazanej w powieści. Na okres historyczny pokazany w powieści spogląda Spiro z dystansu, z perspektywy naszych czasów, nie symuluje, że czyni to ze środka tamtej epoki. Stylistyka powieści jest oszczędna, wstrzemięźliwa, stroniąca od stylistycznych sztuczek, ozdobników i konceptów, budowana za pomocą krótkich, surowo konstruowanych zdań, przez narratora całkowicie ukrytego. Spiro to autor, który nie mizdrzy się, nie wdzięczy do czytelnika, wolny od potrzeby podobania mu się za wszelką cenę, od efekciarstwa, od epatowania „stylem”, od zabawiania czytelnika, czyli od tego co w Polsce jest bardzo lubiane, cenione i bardzo często przekładane ponad pisarską rzetelność.


Czy portret Bogusławskiego i jego środowiska pozwala zrozumieć przyczyny wspomnianej krytyki pod adresem Spiro? Zrozumieć pozwala, co nie jest tożsame z podzielaniem tej krytyki. Bogusławski nie jest w „Iksach” pokazany jako postać świetlana, nie ma podręcznikowego formatu „ojca polskiej sceny narodowej”. Jest zwykłym człowiekiem, ojcem nieślubnego dziecka, nie stroniącym od alkoholu i romansów, teatr jest dla niego bardziej interesem niż misją patriotyczną. Jest teatralnym enterprenerem, nie bojownikiem sprawy narodowej. Kolaboruje z rosyjskimi cenzorami, wchodzi w różne kompromisy. Nie stoi na koturnach. Nie różni się od niego otaczająca go kompania aktorska, owładnięta klimatem małości, zawiści, obmowy. To obraz polskiego piekła. Cała atmosfera i stylistyka powieści przeniknięta jest duchem realistycznej trywialności, nie patosu i walki duchowej. Są też kpinki  z patriotyzmu (jak choćby koncept z porównaniem relacji Polski do Rosji z relacjami łóżkowymi między Joanną Grudzińską a jej mężem, Wielkim Księciem Konstantym). Nie ma atmosfery heroicznego oporu narodowego, jest nastrój pogodzenia się ze stanem rzeczy czyli niewolą narodową. Zafascynowany Mickiewiczem, towiańszczyzną, polskim romantyzmem Spiro (wydani kilka lat temu „Mesjasze”) napisał powieść prawdziwie antyromantyczną.


To tyle co do wymowy powieści. Artystycznie jest to rzecz wybitna, jako że Spiro jest realistą wysokiej próby, choć może nieco przydługa, nie wolna od pustawych przebiegów. Spiro wypełnia swoją powieścią  lukę, której  nie zapełniają autorzy polscy. W polskiej literaturze w ogóle dość słabo obecny (poza raczej nielicznym zestawem wyjątków) jest nurt realistycznego i naturalistycznego obrazowania życia, wolny od tendencyjności czy to politycznej czy to ideologicznej czy estetycznej, coś co na własny użytek nazywam prozą anatomii społeczno-psychologicznej.  Najobficiej zaznaczył się on w prozie anglojęzycznej XIX i XX wieku, od Dickensa i Thackeray’a, poprzez Williama Faulknera i naturalistów amerykańskich z Erskine Caldwellem, po Nadine Gordimer, Johna M.Coetzee czy zmarłą niedawno Doris Lessing. Stosunkowo bogata jest ta tradycja także w literaturze węgierskiej ( choćby proza Mora Jokaia czy Laslo Nemetha). Niestety, tak naprawdę Spiro luki tej nam  nie wypełnia, jako że jest pisarzem węgierskim, a powieść „Iksowie”, choć jej akcja Warszawie jest pomieszczona i Polacy jej bohaterami, to część literatury węgierskiej, nie polskiej. Część z całą pewnością wybitna.


Gyorgy Spiro – „Iksowie”, przekład Mieczysław Dobrowolny, Wyd. Grupa Wydawnicza Foksal (WAB), Warszawa 2013, str. 703, ISBN 978-83-7747-297-7


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko