Piotr Wojciechowski – Żegnaj wyobraźnio

0
279

Piotr Wojciechowski


Żegnaj wyobraźnio

 

    Tak się składa, że na świecie karnawał, a ja martwię się literaturą. Nasi gladiatorzy dostarczają tłumom i politykom radości zdobywając olimpijskie medale, a ja zamiast przyłączać się do euforycznego kultu bohaterów z Zębu i Kasiny Wielkiej próbuję zrozumieć, co dzieje się z nami wszystkimi, z kulturą, z wyobraźnią. Nazywam sympatycznych zawodników gladiatorami, aby nie robić bałaganu w słowniku. Bo sport to było zawsze honorowe i spontaniczne współzawodnictwo, a sportowcami nazywało się dżentelmenów współzawodniczących ze sobą w różnych sprawnościach bezinteresownie, dla zabawy, radości ruchu, dla oddalenia nudy. Kultura klubów sportowych miała w sobie elementy snobizmu, elitarności, bywała też swoistym przejawem realizacji postulatu braterstwa.

   Teraz  kłamie się w żywy kamień podolski nazywając sportem szowinistyczny przemysł masowej rozrywki angażujący najwyższe zdobycze techniki, medycyny, psychologii. Gesty, maski, pozory odziedziczone po prawdziwym sporcie służą tu za kostiumy spektaklu, swoiste ozdobniki. Ubocznym produktem tego dochodowego szołbiznesu są postawy kibicowskie charakteryzujące się biernością, smakowaniem  cudzych medali jako surogatu osobistego sukcesu. Zamiast patriotyzmu jest kibicowanie swojej wspólnocie narodowej, zamiast wiary jest kibicowanie swojej religii i tak dalej. Skrajnym wykwitem jest subkultura kibolska, osobliwy odłam „społeczeństwa niczyjego”, pozostającego poza  grupami o określonym interesie społecznym.  O „społeczeństwie niczyim” pisałem już ze dwadzieścia lat temu, mogę dalej pisać bezpiecznie. Nikt się tym nie zainteresuje, bo społeczeństwo niczyje ma niewielką siłę nabywczą i ogólnie rzecz biorąc jest równie marnym segmentem rynku jak i elektoratem. Jakie byłyby więc powody, aby zajmować się czymś takim? Lepiej zajmować się olimpiadami.

   Politykom opłaca się kibicować, bo to im wydłuża sondażowe słupki, a celebrytom wypada być kibicami, bo to ich jakoś uczłowiecza i zbliża do tłumu wielbicieli. Wiem co piszę, bo całe życie uprawiałem sport. Jeździłem w swoim czasie na nartach w okolicach Kasiny Wielkiej i Zębu, a w środowiskach taterników i grotołazów dane mi było doświadczać atmosfery prawdziwego koleżeństwa i nawet przyjaźni.

   Nie jestem zwolennikiem olimpiady w Zakopanym, ale wiem też, że do niej nie dojdzie. Byłem w Szaflarach dwa tygodnie temu, sprawa praw własności do działki przy moście w Białym Dunajcu nie ma perspektyw na uregulowanie w XXI wieku. Bez tego o żadnej autostradzie do Zakopanego mowy nie będzie; mostu się nie poszerzy i będzie się tam dalej jeździć wahadełkiem. Ludzie bez wyobraźni są pewni, że to chodzi tylko o pieniądze. Nie mają pojęcia ani o mitologii, ani o mitotronice. A tam była karczma, do której w latach 2 wojny światowej przywożono oficerów przygotowanych do przerzucenia na Węgry. W tej karczmie przejmowali ich tatrzańscy kurierzy. Pewnej nocy zjawili się tam agenci Gestapo podający się za polskich oficerów z konspiracji. Znali hasło, ale mimo to rozpoznał ich jeden z kurierów, Cygan węgierski ożeniony z polską góralką, Sandor. Sandor uciekł, ocalał, jego potomkowie mieszkają blisko. Gestapo zabrało drugiego kuriera i rodzinę karczmarza. Została pamięć, która zmieniła się w upór, aby tej ziemi, na której stała sławna karczma, nie oddać. Są działki  nie do wykupienia, nawet gdy wymaga tego interes państwa i szołbiznesu sportowego. Aby to zrozumieć, potrzebna jest wyobraźnia, a ta staje się ostatnio niechcianym gościem.

     Nie jest uprawniony pogląd, że wyobraźnia to surowiec dla poetów. Dobry poeta tak potrafi wywijać słowami, że nikt go nie przyłapie na zupełnym braku wyobraźni.

     Wyobraźnia potrzebna jest każdemu, a szczególnie tłumom każdych. Bo wyobraźnia to nie to samo co fantazja, chmurki kolorowych złudzeń, mrzonki i ciągoty. Wyobraźnia jest przede wszystkim kategorią moralną. Słabo rozwinięta dzieli ludzi, bo sprzyja uczuciom zazdrości i zawiści, rozwinięta w sposób właściwy służy dobru.  Jeśli bowiem wyobrazisz sobie dość dobrze drugiego człowieka, to go nie skrzywdzisz. Nie skrzywdzisz, bo za dobrze poznasz jego wrażliwość, za mocno poczujesz jego ból, za głęboko przeżyjesz zranienie tego drugiego. Bez wyobraźni jakiekolwiek gadanie o odpowiedzialności jest pustym gadaniem i mydleniem oczu.

     Trzeba zobaczyć ostro i wyraźnie możliwe hańby i katastrofy przyszłości, aby starać się uniknąć zhańbienia i wykolejenia. Czyli innymi słowy – postępować odpowiedzialnie.

   Z tego co się rzekło powyżej, widać, że posiadanie wyobraźni, a co gorsza rozwijanie wyobraźni, niesłychanie utrudnia fajne życie na luzie. Stąd rodzi się pytanie – co robić, aby wyobraźnię raczej zwinąć, zgłuszyć, a najlepiej pozbyć się jej?

     Otóż zwijaniu, redukowaniu wyobraźni najlepiej służy lektura literatury faktu oraz oglądanie pięknych filmów. Czytam właśnie dzieło Piotra Brysacza „PATRZĄC NA WSCHÓD”, a jest to literatura faktu do kwadratu, są to prawdziwe aż do bólu rozmowy z publicystami, podróżnikami, reporterami, autorami prawdziwych aż do bólu relacji z Rosji, Syberii, Kaukazu, Jakucji – ze Wschodu pojętego szeroko. Są wśród nich nazwiska pierwszej kolejności odśnieżania – Stasiuk, Wilk, Hugo-Bader, Radziwonowicz. To, o czym Brysacz rozprawia ze swoimi rozmówcami, przekracza wszelką wyobraźnię. Nic też dziwnego, że wyobraźnia czytelnika połykającego rewelacje ze Wschodu czuje się coraz mniejsza i coraz bardziej niepotrzebna. To da się uogólnić – atrakcyjność prawdy faktycznej ukazywanej w dziełach literatury faktu

wyobraźni nie potrzebuje. Pozwala jej więdnąć i zasychać. Przeżycie zadziwienia często zabarwionego poczuciem wyższości w jakiś sposób zastępuje myślenie.

  Jeszcze skuteczniejszym narzędziem do amputacji lub choćby poskromienia wyobraźni jest pewien – coraz szerszy – nurt współczesnej kinematografii. To filmy coraz doskonalsze technicznie i artystycznie, walące po oczach i uszach lawinami wyrafinowanych obrazów i ryczących dźwięków – a starannie unikających rzeczywistych ludzkich spraw. Przykłady takich filmów to „Holy Motors” Leosa Craxa,  „Post tenebras lux” Carlosa Reyganadsa, liczne filmy w widowiskowy sposób eksploatujące tematy erotyczne.

  Dla tego kina nie jest ważne opowiadanie obrazami. Czytam o nim w artykule  Adriany Prodeus „Myślenie obrazem”. Miesięcznik KINO nr drugi z tego roku. Adriana Prodeus pisze  o filmach stanowiących tylko „czysto zmysłowe przeżycie, pozbawione fabuły i człowieczego bohatera”, o filmach,  które „żądzę przyjemności ubierają w lśniącą pełnię koloru, przypominającą pop-art czy bujny surrealizm”.  Pisze o Carlosie Reyganadsie, który filmy robi dla „twórczej dezintegracji widza”, robi tak, aby „uniknąć interpretacji.”  Autorka nazywa to zjawisko  „nowym piktoralizmem”, przywołuje autorytet Suzan Sontag: Musimy odsunąć treść na bok, aby w ogóle zobaczyć dzieło.

   Oglądanie takich filmów jest przyjemne, a rozwija duchowo w tym samym stopniu co oglądanie w budzie jarmarcznej cielęcia z dwoma głowami albo kibicowanie pochodowi karnawałowemu. Transowy nurt w kulturze polega na wzbogaceniu emocjonalnym i estetycznym chwili, bez wkraczania w sferę osądów moralnych, motywacji, hierarchii wartości. Nurt transowy panoszy się  zwycięsko w przestrzeni spustoszonej nurtem transgresyjnym kultury. Gdy już wszystkie tabu zostały przełamane, wszystkie zakazy i nakazy wyśmiane, nadchodzi  królestwo Karnawału,  z tego kraju treść zostaje wypędzona jako persona non grata,  ambasador Popielca i Postu.

  Są jeszcze książki, które próbują się przeciwstawiać tym porządkom. Czytam w jednej z nich: „Kultura jest terenem napięć, rozdroży, dylematów i konfliktów wartości. Ich rozstrzygnięcia – lub przeciwnie, stany impasu, trwanie w równowadze Dobra i Zła, często w pomieszaniu – to dzień powszedni kultury.

   To fragment szkicu ”O wartościach i Witkacym” wydrukowanego w książce „Socjologia dla patrzących z ukosa”. Autor Andrzej Tyszka, wydawnictwo Ośrodka Regionalizmu Świętokrzyskiego, miejsce wydania Zagnańsk 2007. I niech mi kto powie, że drugi obieg już niepotrzebny.


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko