DARIUSZ PAWLICKI – ANGLO-AMERYKANIN

0
361

DARIUSZ PAWLICKI

 


ANGLO-AMERYKANIN

 

                                                

                                                 1 Września

 

                                                 Siedzę w jednym z barów

                                                 Pięćdziesiątej Drugiej Ulicy

                                                 W niepewności i trwodze,

                                                 Gdy gasną nadzieje rozsądku

                                                 Dziesięciu podłych lat.

 

                                                                                         (tł.Leszek Elektorowicz)

 

      Tak brzmią początkowe wersy wiersza, jaki Wystan Hugh Auden napisał na wieść o przekroczeniu granic Polski przez wojska niemieckie. Być może utwór ten rzeczywiście powstał, gdy jego autor siedział, w którymś z barów przy nowojorskiej 52 ulicy. Ale nie jest wykluczone, że będąc tam i patrząc przez szybę na ludzi zajętych tymi samymi, co zawsze sprawami, zapisał jedynie na gorąco luźne myśli związane z informacją przeczytaną w gazecie, albo usłyszaną w radiu. A dopiero w domu rozwinął je w utwór. Ta druga możliwość jest o tyle bardziej prawdopodobna, że Auden nie należał do poetów wytrząsających wiersze z rękawa. Może tak właśnie było. Może…

      W każdym bądź razie, jako przybysz z Europy, zdawał sobie sprawę, w przeciwieństwie do ogromnej większości Amerykanów (nie tylko szarych obywateli), jakich wydarzeń, najprawdopodobniej, zapowiedzią jest 1 września.

 

*

 

      „Wielki poeta angielsko-amerykański”, jak bardzo często pisze się o Wystanie Hughu Audenie, urodził się w 1907 r. w angielskim Yorku.  Jego ojciec był uznanym lekarzem o szerokich zainteresowaniach naukowych. Sam Auden do szesnastego roku życia nie interesował się niczym innym, tylko naukami technicznymi. Najbardziej fascynowały go maszyny i kopalnie głębinowe. I wszystko bądź prawie wszystko wskazywało, że przy tych zainteresowaniach pozostanie. A jednak w wyższych klasach szkoły średniej zaczął pisać wiersze. Już podczas studiów Audena w Oxfordzie (studiował nauki przyrodnicze), zaczęto pisać w superlatywach o nim jako poecie. Dał wtedy się poznać, jako czołowa postać grupy poetyckiej nazywanej niekiedy Auden Circle (Krąg Audena). To nieformalne ugrupowanie (członków łączyły przede wszystkim idee społeczne, a nie wspólny program poetycki), obok Audena tworzyli m. in.: Cecil Day, Louis MacNeice, Christopher Isherwood, Stephen Spender. Członkowie Auden Circle, nie wyłączając lidera, wyznawali, zresztą nie ukrywając tego, poglądy prokomunistyczne. W swych sympatiach politycznych byli zresztą zgodni z poglądami znacznej części intelektualistów brytyjskich. Przedstawiciele owej lewicy, „ocalenie organizmu angielskiego widzieli jedynie w rewolucji”. To o nich właśnie, bez ogródek, George Orwell napisał, a wiedział o czym pisze, że owa prokomunistyczna, czy też wprost komunistyczna część inteligencji angielskiej, w latach 30. i 40. „uczuciem patriotyzmu darzyła raczej ZSRR niż własny kraj (…). Dajmy spokój nonsensom o obronie wolności przed faszyzmem”.

      Lata 1928-1929 Auden spędził w Niemczech, wraz z Isherwoodem. Obserwował walkę o władzę między rosnącymi w siłę faszystami, a komunistami. Poznawał niemiecką poezję, piosenki kabaretowe, teorie psychologiczne m. in. Sigmunda Freuda. Jeszcze podczas pobytu w Niemczech, konkretnie w 1928 r., ukazał się jego pierwszy zbiór wierszy w nakładzie… 45 egemplarzy. Lecz za oficjalny debiut Wystana H. Audena uznawana jest opublikowana w 1930 r. książka poetycka Poems. Wydała ją zresztą prestiżowa oficyna Faber & Faber. Po powrocie z Niemiec Auden objął na pewien czas obowiązki dyrektora  pewnej szkoły. A w 1935 r. ożenił się, choć był homoseksualistą, z Eriką Mann, córką Tomasa Manna. Chciał jej w ten sposób pomóc w uzyskaniu obywatelstwa brytyjskiego. Rok później udał się do Hiszpanii i wstąpił do armii republikańskiej; służył jako kierowca ambulansu wojskowego. A biorąc udział w hiszpańskiej wojnie domowej, zobaczył w działaniu komunistów, zarówno tych w mundurach, jak i cywilów. To zaś co ujrzał, poważnie nadwątliło jego wiarę w cuda oferowane przez ideologię komunistyczną. Najbliższe lata miały go zresztą z tego wyleczyć całkowicie. Tak się jednak bardzo często dzieje, że w podobnych sytuacjach, człowiek wybiera skrajność. W przypadku Audena było nią chrześcijaństwo (odzwierciedleniem tego w jego twórczości stało się m. in. współczucie dla drugiego człowieka, dla jego cierpienia). Swoje doświadczenia hiszpańskie Wystan H. Auden zawarł w poemacie Spain opublikowanym w 1937 r. Rok później, ponownie z Christopherem Isherwoodem (notabene swym kochankiem), udał się na Daleki Wschód, gdzie właśnie trwała wojna chińsko-japońska. Wynikiem tej podróży był zbiór napisanych wspólnie reportaży Journey to a War, wydany w 1939 r. Na początku tego samego roku Auden opuścił (towarzyszył mu Isherwood) Wielką Brytanię i udał się do Stanów Zjednoczonych (niedługo potem przyjął obywatelstwo tego kraju). Wielu Brytyjczyków oceniło krok Audena, jako dezercję w obliczu zaogniającej się coraz bardziej sytuacji politycznej w Europie.

 

Wystan H. Auden (siedzi na drabinie) w gronie poetów i prozaików, nowojorska księgarnia Gotham Book Mart, 1948 r.


                           

      W swej nowej ojczyźnie Wystan H. Auden został życzliwie przyjęty jako poeta. I od razu wziął aktywny udział w życiu literackim Nowego Jorku, gdzie zamieszkał. Rangę jego twórczości podkreślono, wyróżniając go w 1948 r. Pulitzer Prize za tom The Age of Anxiety, a osiem lat później – National Book Award za The Shield of Achilles. W 1950 r. powierzono Audenowi katedrę anglistyki na uniwersytecie w Ann Arbor. Cztery lata później został członkiem Amerykańskiej Akademii Literatury i Sztuki. Jednak w 1955 r., znudzony kilkunastoletnim pobytem w USA, powrócił do Wielkiej Brytanii. W następnym roku objął obowiązki wykładowcy na Uniwersytecie Oxfordzkim. Po 1958 r. swój czas dzielił między Oxfordem, Nowym Jorkiem i wsią Kirchstetten pod Wiedniem.

 

      Wystan Hugh Auden zmarł w 1973 r. Stało się to w stolicy Austrii, w czasie snu; kilka godzin po tym, jak zakończył spotkanie z czytelnikami, podczas którego czytał swoje wiersze.

 

*

 

      Kolejne tomy utworów poetyckich Audena, jakie ukazały się po wspomnianych Poems, to m. in.: The Orators (1932), Look (1936), Another Time (1940), Collected Poetry (1945), Noues (1951), Homage to Clio (1960), The Collected Shorter Poems (1969).

      Lecz oprócz twórczości poetyckiej, Auden uprawiał również eseistykę. Ponadto razem z Isherwoodem napisał 3 sztuki teatralne, wśród nich The Ascent of F6 (1937); jest autorem cenionych szkiców literackich m. in. The Dyer’s Hand (Ręka farbiarza, 1962) i librett operowych np. The Rake’s Progress (wraz z Chesterem Kallmanem) do muzyki Igora Strawińskiego. Przygotował również antologie poezji angielskojęzycznej m. in. Poets of the English Language (1935).

 

*

 

      Wśród mistrzów poetyckich Wystana Hugha Audena wymienia się na pierwszym miejscu T. S. Eliota, a następnie – Rainera Marię Rilkego, Bertolda Brechta. Z tym że jego najwcześniejsze utwory poetyckie wykazują wpływy Thomasa Hardy’ego i Roberta Frosta.

      Auden realizował „na ogół wiernie swą zasadę programową, aby wiersze stanowiły `mowę obiektywną`, zachowywały postawę kliniczną, bezosobową, aby strzegły się romantyzmu, którego symptomem jest np. szafowanie kolorem”. A o roli poezji, gdy miał 27 lat, napisał: „Poezja nie zajmuje się nakazywaniem ludziom co mają robić, lecz poszerzaniem naszej wiedzy o tym, co jest dobre, a co złe”.

      W dorobku poetyckim Wystana H. Audena, zwraca uwagę różnorodność stosowanych przez niego form wiersza. Podkreśla się przy tym łatwość w posługiwaniu się nimi. Auden w ogóle przywiązywał dużą wagę do strony technicznej swych utworów. Wytłumaczenia tego można szukać w fakcie, że nie był poetą spontanicznym (była o tym wzmianka na wstępie). Niewiele jego wierszy powstało bowiem pod wpływem impulsu. A nad ogromną większością spośród nich, długo pracował.  

 

*

 

      W trakcie pisania niniejszego szkicu, przeszedłem manhattańskimi ulicami: Zachodnią 52 i Wschodnią 52, na całej ich długości, od Hadsonu do Rzeki Wschodniej. Dzień był przyjemny, majowy, bez śladu w powietrzu nieprzyjemnej wilgoci, tak charakterystycznej dla letnich miesięcy w Nowym Jorku. Rozglądałem się za jakimś pubem czy barem, w którym Wystan H. Auden mógł przebywać w dniu wybuchu II wojny światowej. Lokali tego typu nie brakowało. Lecz na ścianie żadnego z nich, nie widniał rok założenia. Nie mogłem więc stwierdzić, który z nich istniał w 1939 r. To zaś sprawiło, że we wnętrzu żadnego z pubów i barów usytuowanych przy wspomnianych ulicach, nie mogłem wyobrazić sobie autora wiersza 1 września.

 _____________________________________________________________________

 


Wystan H. Auden



EPITAFIUM DLA TYRANA


Swoistą upodobał sobie doskonałość,

W zrozumiałej dla wszystkich gustował poezji;

Jak palce własnej ręki znał ludzkie szaleństwo,

Mocno go pociągały i armia i flota;

Gdy śmiał się, zacny senat zanosił się śmiechem,

Kiedy krzyczał, konały dzieci na ulicy.

                                                                    (tł. Artur Międzyrzecki)

 


PETYCJA


Panie, przebaczający wszystkim poza tymi,

Którzy się wyrzekli, znowu zechciej czynić.

Ześlij i moc, i światło, mocny Suwerenie,

I niech nerwicę naszą leczy Twoje Tchnienie,

Oczyść ropną krtań kłamcy, głodnych chciej wybawić,

Niech rak dziewictwa naszych ciał nie trawi,

Niech słowo będzie słowem, a nie echem słowa,

I tchórza weź za rękę, ku odważnym prowadź.

W promienie pochwyć tego, który chce uciekać,

By powrócić, choć nie wie, co go tutaj czeka.

Ogłoś sekretne imię, wskaż uzdrowicieli,

Gdziekolwiek żyją, niech nas nic nie dzieli.

Kostnice zburzysz. I oświecisz, Panie,

Rysunki architektów i serca przemianę.

                                                                   (tł. Jarosław Marek Rymkiewicz)

 

 

SIERPIEŃ 1968


Wielkolud-ludożerca w sumie

Więcej niż Człowiek podbić umie,

Lecz, choć próbuje wciąż na nowo,

Nigdy nie włada ludzką Mową.

Wgniatając w pola krwawe ślady,

Pośród rozpaczy i zagłady,

Wielkolud kroczy, prężąc kark,

A bełkot leje mu się z warg.

 

                                               (tł. Stanisław Barańczak)

 


VOLTAIRE W FERNEY


Teraz prawie szczęśliwy, oglądał gospodarstwo.

Tu zegarmistrz-emigrant w oknie go przywitał

I powrócił do pracy. Gdzie szybko rósł szpital,

Cieśla uchylił czapki. Ogrodnik meldował,

Że dobrze idą drzewa, które sam plantował.

Białe Alpy błyszczały. Był wielki. Było lato.


Tam daleko w Paryżu, gdzie jego przeciwnicy

Syczeli, że jest podły, w sztywnym swoim krześle

Stara, ślepa, czekała na śmierć i listy. Do niej

„Nic lepszego nad życie” pisał. Gdyż jest bojem.

To coś warte. Oprawców, kłamców straszył nieźle.

Pleć chwast. Cywilizować. I tylko to się liczy.


Słodki, cięty, intrygant, prześcignął wszystkich dawno.

Inne dzieci rozważnie wiódł na święte wojny

Przeciw obrzydłym dorosłym. A chytrość miał dziecka.

Wiedział, kiedy udawać, że jest już pokorny,

Chronić się w dwulicowość, łgać dla bezpieczeństwa,

Ale jak chłop cierpliwie trwał wiedząc, że upadną.


Nigdy, jak d’Alembert, nie zwątpił o wygranej.

Tylko Pascal był wielkim wrogiem. Ten czy ów

To szczury już otrute. Choć zostało wiele

Do zrobienia, a nie miał nikogo prócz siebie.

Poczciwy Diderot był głupi, starał się jak mógł.

Rousseau, wiedział to zawsze, wykpi się swoim łkaniem.


Więc, jak na warcie, nie spał. Noc była pełna ech:

Krzywdy, trzęsienia ziemi, egzekucje. Umrze,

A straszne niańki ciągle stoją nad Europą

Chcąc dzieci oblać wrzątkiem. Chyba tylko słowo

Wiersza mogło je wstrzymać; musiał pisać. W górze

Nie skarżące się gwiazdy składały jasny śpiew.

 

                                                                                  (tł. Czesław Miłosz)


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko