Andrzej Walter
Polsko …
Ile Cię trzeba cenić
Ten tylko się dowie
… (bajka na dobranoc)
Podobno żyjemy w dwóch różnych Polskach. Polska dzieli się na ciemnogród i Polskę nowoczesną. Ja (wraz z kilkoma kolegami z portalu pisarze.pl) oczywiście należę do Ciemnogrodu, rodem wprost z wieków średnich … a jakże – ciemnych. Mrocznych i żałosnych w swych kazamatach człowieka tępego, prymitywnego i – rzecz jasna – moherowego. Mój moher ma smak obskurantyzmu oraz wymiar guślarski. Utrwalam wstecznictwo i zabobon. Należy mnie poddać asocjacyjnej resocjalizacji, utylizacji, degradacji oraz wykluczyć z tamtej Polski – Polski nowoczesnych, postępowych; tygrysa Europy. Polski przeżywającej swój najlepszy okres w dziejach. Polski umytej, uczesanej, wykształconej i z dużych, miejskich ośrodków…
Należy mnie wykreślić z list obywatelskich w ramach demokratycznych działań ludu pracującego miast i wsi. W ramach oczyszczania z czynników destrukcyjnych i szkodzących państwu, jakże prężnie kwitnącemu na chwałę społeczeństwa i ludzi, którzy wciąż są coraz bogatsi, mądrzejsi i stają się światłym ogniwem nowoczesnej, wyzwolonej z więzów przesądu – europejskiej ludzkości. Nagradzani i znani ( ach, to przecież też ważny argument… „znaności”) literaci z celebrowanej półki mogą i muszą, w ramach tego zachwytu tylko zakrzyknąć –
„pierdol się Polsko” *
Jakież to urocze i wykwintne, i wyrażające odczucia tej zdrowej tkanki społecznej nadwiślańskiego kraju. Nikt specjalnie nie zgani takiego – jakże polskiego – literata, prozaika i geniusza w jednym. Nikt nie skrytykuje użytego języka. I nikt w ogóle się nawet nie skrzywi. Jako postępowcy mamy przecież sympatię, empatię, tolerancję i przecież – on nie chciał wcale źle. To była estetyczna prowokacja, okrzyk atawistyczny, ludyczny, wyrażający sprzeciw brakowi tego fantastycznego postępu. Po co robić z igły widły? Awans społeczny nam się udał? No przecież. Zatem zostawmy ten niewinny żart. To tylko emocje. Światłym i znanym wolno użyć takich form i figur retorycznych. To nie było wcale obraźliwe, tylko wam się wydawało. To przecież jest świetny pisarz. Książka jego – genialna, a sława jego na was i wasze dziatki spłynie…
„Polsko – pierdol się do woli”. Gdzie chcesz, z kim chcesz, … no ba, jak chcesz. I ile razy chcesz. Państwo nie słyszeli? Ach, jaka szkoda. To był taki fejsowy event. W tamtej Polsce „nie mówili”? No tak. To tylko w tej dziwnej, prawicowej Polsce mówili. Jakiś oszołom wygrzebał to na fejsie i puścił w ten zatęchły, prawicowy eter. A Fe. Tam się właśnie mówi o takich drobnostkach. Jacy oni – w tamtej ciemnogrodzkiej Polsce – mali. Małostkowi wręcz. Tylko by się czepiali, podjudzali, szczuli. Tylko by lustrowali, analizowali, bredzili, wymyślali i tak w ogóle nikt z nich niczego nie rozumie. Czego ci ludzie chcą? Emerytur? To niech sobie zarobią. Wolności? Przecież wolność mamy. Właśnie wolność wypowiedzi. I w ramach tej wolności – Polsko !!! … no nie będę już się powtarzał, choć aż korci, aby się wam utrwaliło. Co Polska powinna zrobić.
Żyjemy w dwóch różnych Polskach. My w ogóle zbyt często używamy tego słowa. Słowa Polska. Przecież to można jakoś inaczej. Jakoś tak nie monumentalnie, prościej, zwyczajniej. Przecież to grozi szowinizmem, jakobinizmem, truizmem i … patriotyzmem. Prowadzi do przemocy i piekła konfliktu. Ciemnogród. Po prostu ciemnogród ciemności i przeszłości. A my tu Halloween robimy. A my tu żyły wypruwamy budując kapitalizm z ludzką twarzą. Cegiełki drukujemy, serduszka. Na biednych, na dzieci, na szkoły, na rząd. Oj, nie. Na rząd nie. Rząd się sam wyżywi.
Zatem droga i Kochana Polsko. Nie ma już cenzury. Wszystko wolno. Jak się ma za co to kupić. I wszystko też można kupić. A czego się kupić nie da? To my nie potrzebujemy. My dziękujemy. Jest cudnie. Jest miło. Nigdy jeszcze tak nie było.
A ten nasz – ich –wasz – ciemnogród. Wyedukujemy. Chyba już mi się plącze. Kto jest kim. Jak i dlaczego. My i oni? Znałem to do roku 1989. Potem miało być inaczej. Stało się jednak tak, że część z nas przeszła do nich, część z nich podzieliła się dostępem do kont szwajcarskich, a może i do wielu innych kont, część z nas została w tej Polsce, która ma się ….
No właśnie.
Kiedy wracam do domu, siadam z Żoną przy stole, zapalamy świece, otwieramy wino. Dzielimy się refleksją i dniem. Zastanawiamy się, w której my Polsce żyjemy? Nie włączamy telewizora. Przecież nie ma tam nic godnego uwagi. Zakupy robimy w sklepiku za rogiem. A jutro – w niedzielę – pójdziemy na mszę świętą. Czarni znów nam namącą w głowach. Zastanawiamy się jak długo jeszcze dadzą nam tu żyć. Może wkrótce powiedzą – księża na Księżyc, a ci, którzy tam chodzą nich sobie naszyją jakiś znaczek, aby nie psuć zdrowej tkanki społeczeństwa. Bo przecież wiedzą, co tam się wyprawia. Oj, oni dobrze wiedzą, co na tych plebaniach, parafiach się wyprawia. Ostatnio, kiedy wchodziliśmy rano w niedzielę do kościoła (stoi tu już marne 750 lat) jakiś młody (podpity jeszcze sobotnio) człowiek przechodząc obok powiedział do towarzyszącej mu dziewczyny z niesmakiem:
– zburzyłbym tę budę …
Zastanowiłem się, że ten człowiek wkrótce dorośnie. Wystartuje w wyborach parlamentarnych i … zburzy tę budę. Ja chyba za dużo myślę i za wiele wymyślam. Nie? Tylko czy taka opcja absolutnie nie wchodzi w grę? Ten człowiek, młody, elegancki, nie jakiś element … Trochę się zabawił. Trochę, być może, zbyt długo, lecz od czegóż młodość. Żywioł. Imprezy. Trzeba się bawić. Chwytać życie za bary i cieszyć się chwilą. Po cóż nam takie budy?
Kończąc ten bełkot frustrata z ciemnogrodu chciałbym przeprosić, jeśli ktoś poczuł się urażony językiem. Przeprosić, że jeszcze tu żyję z wami, nowoczesnymi europejczykami. Wybaczcie. Jestem tak trochę z tamtej Polski, którą gardzicie, która tylko jakieś znicze zapala, jakimś Mickiewiczem truje, jakąś historię przywołuje i jakąś histerię czyni. Lament i zgrzytanie zębów. Dzielimy włos na czworo i dopatrujemy się tego, czego nie ma. Ja jestem słabym człowiekiem. Nie lubię konfliktu i kłótni. Przepraszam. Chciałbym, i owszem, nazwać kilka sprawa po imieniu, powiedzieć co myślę i czuję, ale w tej mojej starodawnej Polsce jest jakoś tak ciemno, szaro i brzydko. Taki dizajn panuje. Z „tamtej” epoki. Wy tacy unowocześnieni, a ja o jakichś uczuciach, wiarach, nadziejach i miłościach…
Tak, wiem. Wy wierzycie we wszystko co usłyszycie. Macie pozytywny stosunek do świata i rzeczywistości, macie dobre intencje, macie fury, skóry i komóry – my mamy złe instynkty, wy macie wizje, idee rozwoju i czynienia świata lepszym. My chcemy go uczynić tylko gorszym. Kulawym. Zaburzyć wasze dobre samopoczucie. Przepraszam. Naprawdę.
I kończąc – po raz drugi – zastanawiam się, co będzie dalej. Czy w tych dwóch różnych Polskach usiądziemy jeszcze przy jednym stole; czy zrozumiemy się nawzajem; czy nasz system wartości będzie jakkolwiek w stanie się zazębić, nałożyć, zbliżyć? Czy to może się w ogóle jeszcze udać? Przecież nie dość, że żyjemy w tych dwóch różnych Polskach, to mówimy różnymi językami. Te języki tworzą niby te same słowa, ale znaczą co innego. To inaczej pojęta wolność, inaczej pojęta równość i inne braterstwo. Bogowie też jakby inni. A jeden Bóg, to już w ogóle anachronizm.
Tak tu teraz jest. Dziwnie i nieswojo. Co począć?
Usiąść? Płakać? Zgasić światło? Doprawdy dojmująco to brzmi, ale nie wiem. Moja Polska poszła się —— i teraz stoi naga, tanio sprzedana, dumna. Jakaś tak nieforemna. Nie będzie się już chyba bronić. Przyjmie: nowe prawo. Prawo dżungli. Nowe reguły gry, nowe wyzwania na nowe jutro.
Pokochaj mnie jeszcze raz … Polsko …
Kończąc (po raz trzeci), wracam do ciemnogrodu i mówię wam – dobranoc.
Andrzej Walter
___________________________________________________________________
* cyt. “-pierdol się Polsko” – tak skomentował na portalu facebook decyzję Sądu Najwyższego o odmowie uznania Ślązaków za narodowość
pisarz SzczepanTwardoch
(…) !