Labirynt pustych brudnych ulic
noc jak pomyje na dnie miski,
do bramy klonu cień się wtulił
– sperma księżyca, i po wszystkim
noc jak pomyje na dnie miski,
do bramy klonu cień się wtulił
– sperma księżyca, i po wszystkim
Idę jak dawniej w zimnym mroku
pustki – co ze mnie na ulicę
chce wybiec, biegnąc w moim kroku
kijem tłuc w dziewic okiennice
I nagle wzwód księżyca w pełnię –
w błękitne oczy i rzęs zamieć,
łamiesz jak hostię w białej wełnie
wargi – na miłość i rozstanie